Czytelnia

Tomasz Wiścicki

Majstrowanie przy człowieku, Z Andrzejem Paszewskim rozmawia Tomasz Wiścicki, WIĘŹ 2003 nr 6.

— Wywodzi się ona wyraźnie z chrześcijaństwa, gdzie pojęcie osoby jest silnie osadzone w teologii Trójcy Świętej. Jeśli wywodzę godność osoby ludzkiej, jej autonomiczność, z przesłanek chrześcijańskich, to mówię, że człowiek jest osobą, ponieważ jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Uzasadniam stosowanie terminu osoby wychodząc z orędzia Ewangelii, które przyjmuję. Oczywiście, dla ludzi niewierzących taka argumentacja jest pusta.

Wielu jednak opiera status osoby ludzkiej na przesłankach świeckich, na przykład wywodząc go z tradycji kantowskiej, która mówi, że człowieka nie można nigdy traktować wyłącznie jako środka, ale zawsze jako cel. Na pewno nie jest tak — co próbuje się czasem imputować — że za statusem osobowym człowieka i jego godnością od samego początku opowiada się tylko strona chrześcijańska, a szczególnie katolicka.

Spotkałem się z opinią, że chrześcijańscy teologowie, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, sami wyeliminowali się z dyskusji. Zaczęli odchodzić od argumentacji teologicznej ku ogólnoludzkiej, właśnie dlatego, żeby była do przyjęcia dla wszystkich. Jednak okazuje się, że w dyskursie czysto świeckim ludzie niereligijni mają lepsze argumenty i teraz, jeżeli teolodzy są powoływani do komitetów etycznych, ich głos merytorycznie się w ogóle nie liczy — są traktowani jedynie jako reprezentanci dosyć dużej populacji wyborców, z którą trzeba się liczyć. Autor artykułu, który to opisuje, apeluje, żeby jednak używać tych argumentów teologicznych i nie przejmować się tym, że nie do wszystkich one trafią. Chyba rację mają ci, co twierdzą, że niemożliwa jest etyka „neutralna”, nie uwarunkowana światopoglądowo.

Większość ludzi zgodzi się z tym, że człowiekiem nie można się posługiwać, wciąż jednak szuka się różnych sposobów, żeby się tym człowiekiem posłużyć...

— Posłużyć lub wyeliminować. Nastawienie utylitarne jest dziś dość powszechne. Jeżeli na przykład duża część społeczeństwa uważa, że dokonanie aborcji nie jest zabiciem człowieka, to utylitarne traktowanie embrionów będzie oczywiście przychodziło znacznie łatwiej. Terapia ludzi znajdujących się w tragicznej sytuacji za pomocą komórek pobranych od embrionów wielu wydaje się rozwiązaniem możliwym do przyjęcia.

Z diagnostyką prenatalną wiążą się dramaty, z których trzeba zdawać sobie sprawę. Nie chodzi tylko o to, że upośledzone dziecko będzie obciążeniem dla rodziców. Są choroby genetyczne powodujące wielkie cierpienia dziecka. Na przykład w przypadku dystrofii Duchennea wiadomo, ze zupełnie zdrowy początkowo chłopiec będzie się stopniowo stawał bezwładny z powodu zaniku mięśni, by w wieku kilkunastu lat umrzeć z uduszenia i nic na to nie można poradzić. Jeżeli rodzice już mają jedno takie dziecko i matka ponownie zajdzie w ciążę, sytuacja jest dla nich naprawdę dramatyczna.

Wydaje mi się, że w kwestiach moralnych trzeba mieć trwałą hierarchię wartości, a kiedy się spotka człowieka w trudnej sytuacji, należy się nad nim pochylić, ale nie zmieniać zasad. Każdy przypadek ma swój własny wymiar moralny. W dyskusjach na tematy moralne zwolennicy zmiany zasad przedstawiają często na poparcie swych dążeń drastyczne przypadki. Na przykład w sprawie aborcji przedstawia się przykład matki zgwałconej przez pijaka, w dodatku płód jest uszkodzony i pyta się: jak ty masz serce potępiać tę kobietę za to, że dokonała aborcji? Nie, nie będę jej potępiał, ale nie chcę być zmuszany, żeby ze względu na tragiczne sytuacje zmieniać pogląd na to, kim jest człowiek i przestać uważać, że aborcja jest jego zabiciem. W końcu niepotępienie zrozpaczonej matki, która ukradła chleb dla głodnego dziecka, nie pociąga za sobą uznania, że kradzież jest dopuszczalna.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?