Czytelnia

Małżeństwo: reaktywacja

Małżeństwo służy do miłości. Ankieta Laboratorium WIĘZI

Filozof Anna Karoń-Ostrowska tak opisuje początki małżeństwa: „trzeba tworzyć wspólnotę, już nie tylko swoją osobistą, ale wspólny świat, wspólną rodzinę, wspólne grona wspólnych bliskich. Tworzą się nowe — już nasze, a nie tylko twoje i moje — światy i konfiguracje. Przynoszą radość i odkrywanie, czasem zaskakujące, jakiegoś nowego tworu: wspólnego «my». Odkrywamy się nawzajem w wielu wymiarach, właściwie we wszystkich wymiarach. [...] To wymaga akceptacji, zgodzenia się, wspólnego ułożenia. Sam sposób trzymania łyżeczki do herbaty może być w codzienności małżeństwa bardzo istotny”. Według Karoń-Ostrowskiej, „małżeństwo tym różni się od miłości, że jest to relacja, w której ważni jesteśmy nie tylko «my», ale i «oni». Bardzo wielu jest tych «onych». Najważniejsi z nich to nasze dzieci, którym mamy pokazać dwoistość świata, dwa pierwiastki męski i żeński. Tak jak nas ukształtowała natura, żebyśmy mogli z rozkoszą spełniać naszą miłość fizyczną, abyśmy byli zdolni do poczynania i rodzenia dzieci w naszej dwoistości, w naszej wielkiej, jedynej w swoim rodzaju bliskości i nieredukowalnej inności naszych ciał i naszych osobowości — w fenomenie naszej kobiecości i męskości”.

W doświadczeniu i w opinii Ewy i Marcina Kiediów, „małżeństwo niesie człowiekowi przede wszystkim silne poczucie relacji, więzi, jedynej w swoim rodzaju codziennej wspólnoty doznań, przeżyć i myśli. Obecność drugiego bliskiego człowieka, tak potrzebna, aby realizować swoje człowieczeństwo, aby po prostu żyć w pełni, realizuje się także w innego typu relacjach, np. przyjaźni — rzadko jednak jest to obecność tak intensywna, codzienna, można powiedzieć notoryczna”. Kiediowie (Ewa — redaktor w Wydawnictwie WIĘŹ, Marcin — grafik) wskazali na trzy szczególne cechy małżeństwa: bliskość, wyłączność i dopełnianie się. Dostrzec je można zarówno w wymiarze psychicznym, jak i „w zespoleniu małżonków podczas aktu seksualnego. Znajdują tam one swój symboliczny, ale przecież bardzo realny wyraz”.

Kobieta i mężczyzna dopełniają się

Czy/dlaczego pojęcie małżeństwa powinno być zarezerwowane dla trwałej relacji jednej kobiety i jednego mężczyzny?

Tak — odpowiedzieli Anna i Bogdan Białkowie. „Tak samo jak od wieków mężczyzn nazywamy mężczyznami, kobiety kobietami, psy psami, a koty kotami. Góra to góra, drzewo to drzewo — małżeństwo to małżeństwo. Owszem, możemy powiedzieć, że drzewo jest górą, że wszystko jest poezją i muzyką, a każdy związek seksualny ludzi jest małżeństwem — możemy, ale tego nie robimy. I to jest piękne”.

Argument, że nie należy zmieniać znaczenia słów tak kluczowych dla ludzkiej wspólnoty, był najczęstszy w odpowiedzi na to pytanie. Krystyna i Piotr Wojciechowscy (malarka i pisarz) stwierdzili: „Język, aby istnieć, musi być związany mocno tymi więzami, jakie łączą «to oznaczane» z «tym, co oznacza». Dom nie jest wiatą, wiata nie jest domem. Inaczej ludzie się porozumieją na tyle, na ile gęś z prosięciem”. Kalina Wojciechowska i Jerzy Żak zauważyli, że „nawet etymologia przemawia za tym, iż umowa (prawna) dotyczy osoby płci żeńskiej (stąd to żeństwo w drugim członie). Także role męża i żony są zdefiniowane obyczajowo, kulturowo, społecznie, nie przystają więc do ról partnerów jednopłciowych”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Małżeństwo: reaktywacja

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?