Czytelnia

Kobieta

Waldemar Batura, Maryja - kobieca twarz Kościoła, WIĘŹ 1998 nr 1.

Treść przedstawionej książki Rosemary Radford Ruether jest bez wątpienia kontrowersyjna i domaga się również pewnego wyjaśnienia. Szczególnie dotyczy to jej warstwy psychologicznej: psychologicznego tłumaczenia rozwoju maryjnych symboli w Kościele. Do takiej interpretacji zjawisk i prawd religijnych w Polsce raczej nie jesteśmy przyzwyczajeni. Powinniśmy mieć jednak świadomość, że związek teologii i psychologii został już oceniony pozytywnie w oficjalnym naucza­niu Kościoła. Chodzi tu o ważny dokument Papieskiej Komisji Biblijnej pt. „Inter­pretacja Pisma Świętego w Kościele” (1993). Czytamy w nim m.in.: Psychologia i teologia trwają we wzajemnym dialogu. Współczesne badania psychologiczne dotyczące dynamicznych struktur podświadomości zainicjowały nowe próby inter­pretacji dawnych tekstów, w tym Biblii. (...) Psychologia i – w nieco inny sposób – psychoanaliza prowadzą w szczególności do nowego rozumienia symbolu. Język symbolu umożliwia wyrażenie tych obszarów religijnego doświadczenia, które jest niedostępne czysto pojęciowemu rozumowaniu, które jednak posiada is­totną wartość dla wyrażenia prawdy. Z tego powodu interdyscyplinarne studia prowadzone wspólnie przez egzegetów i psychologów czy psychoanalityków okazują się szczególnie pożyteczne przede wszystkim. wtedy, gdy są obiektywnie ugruntowane i potwierdzone przez doświadczenie duszpasterskie (I, D, 3). Cytat ten oczywiście nie dowodzi ipso facto słuszności rozumowania Ruether na temat psychologicznych źródeł rozwoju symboli maryjnych w Kościele, niemniej jednak wyraźnie potwierdza przydatność psychologii przy badaniu języka symbolicznego. A trzeba przyznać, że większość mariologicznych prawd w teologii i kulcie Kościoła ma charakter symboliczny. Trudno też, mając na względzie fakt, iż przez wieki praktycznie cała teologia (mariologia) i pobożność (maryjna) znajdowały się w „rękach” duchownych, nie przyjąć, że celibat, który dogłębnie przecież określa psychiczne życie jego nosicieli, miał jakiś wpływ na rozwój symboli maryjnych w Kościele. Nie twierdzę tym samym, że w pełni zgadzam się z diagnozą Autorki omawianej tu książki, niemniej jej stanowisko daje do myślenia. Z jednej strony rys mariologiczny zawsze w jakiś sposób decydował o specyfice Kościoła ka­tolickiego, z drugiej zaś nie da się zaprzeczyć, iż w Kościele tym występowało (i występuje, choćby siłą historycznego rozpędu) zjawisko dyskryminacji kobiet ze względu na ich płeć. Czy można zatem wiązać mariologiczność Kościoła z tą dys­kryminacją? Nie czuję się kompetentny dawać na to pytanie odpowiedzi.

Autorka – przejdźmy do innego kontrowersyjnego jej poglądu – uważa, że Maryja i bracia Jezusa podczas Jego działalności publicznej byli wrogo nasta­wieni do Niego i należeli do grona niewierzących. Ruether tak radykalny wniosek opiera praktycznie na analizie jednego fragmentu Ewangelii Marka: 3, 20-35, następnie na milczeniu Ewangelistów o towarzyszeniu Maryi Synowi, kiedy głosił Dobrą Nowinę, i na milczeniu synoptyków o obecności Maryi pod krzyżem. To prawda, że Marek postawę Matki i braci Jezusa wobec Krewnego ocenia surowo: oni nie rozumieją Jezusa i uważają, że oszalał, dlatego pragną powstrzymać Go w Jego działalności. Czy jednak wynika z tego, że byli do Niego nastawieni wrogo? Sądzę, że u Marka nie ma żadnych danych, które usprawiedliwiałyby pozytywną odpowiedź na to pytanie. U Marka też nie znajdziemy potwierdzenia niewiary Maryi i braci Jezusa. O niewierze braci, owszem, mówi się w Nowym Testamencie, niemniej wypowiedź taka pojawia się nie u Marka, ale u Jana (7, 5), przy czym czwarty ewangelista nic takiego nie mówi o samej Maryi. Dodajmy tu, że sama Ruether nie powołuje się na wspomniany fragment Jana!

Z milczenia ewangelistów o towarzyszeniu Maryi Jezusowi podczas działal­ności publicznej i o Jej obecności – u synoptyków – pod krzyżem można nato­miast – przyjmując styl rozumowania Autorki – wyprowadzić wiele innych równie (nie)prawdopodobnych wniosków o stanie wiary Maryi w Jezusa. Argu­ment z milczenia (argumentum ex silentio) w egzegezie już dawno stracił jakąkol­wiek przekonującą moc!

W kontekście ustalonej przez Ruether nadzwyczaj negatywnej oceny postawy Maryi wobec Jezusa przede wszystkim u Marka dziwić może to, że Autorka nie stawia sobie fundamentalnego pytania, jak możliwe było to, aby z kolei Łukasz odmalował nadzwyczaj pozytywny obraz Matki Jezusa. Obraz obejmujący Jej wiarę przedstawioną jako wzór dla uczniów Chrystusa i to od samego momentu Zwiastowania! Czyżby Łukasz swoją ocenę wziął z powietrza? A może któryś z ewangelistów się mylił? A jeżeli tak, to który? Odpowiedź na te pytania byłaby zapewne bardzo interesująca, niemniej wykracza poza rozsądne ramy recenzji.

1 Por. „Dictionary of Feminist Theologies”, red. Letty M. Russell, J. Shannon Clarkson, Louisville 1996, s. XIII 99-100.
2 2 Łk 11, 27-28. Przekład za Biblią Poznańską.

poprzednia strona 1 2 3 4

Kobieta

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?