Czytelnia

Historia

Polacy - Żydzi

Andrzej Friszke

Marzec 1968: dwie rewolucje, Dyskutują: Jerzy Eisler, Andrzej Friszke, Piotr Osęka, Marcin Zaremba, WIĘŹ 2008 nr 2-3.

A. Friszke: Jednak w zasadzie te zebrania odbywają się prawie wszędzie, nawet tam, gdzie nie ma nikogo konkretnego do wyrzucenia. To jest strategia legitymizacji władzy, która żąda, żeby obywatel nie zachował się biernie. Ma przynajmniej uczestniczyć w zebraniu i, kiedy trzeba, podnieść rękę za rezolucją.

M. Zaremba: Bronię tych ówczesnych czterdziestolatków z tego względu, że w tym systemie wówczas nie było łatwo się przeciwstawić, zwłaszcza jeśli nie miało się jakiegoś poparcia środowiskowego, dorobku, zaplecza aksjologicznego. A to pokolenie miało za sobą doświadczenie stalinizmu.

A. Friszke: Oczywiście, sprzeciw wymagał pewnego rodzaju heroizmu, zaryzykowania kariery.

Ptaszki w klatce?

W imię czego protestowali studenci? Czego oni chcieli: niepodległości Polski, naprawy socjalizmu, dóbr konsumpcyjnych? W jakim stopniu można odczytać ich stan świadomości?

M. Zaremba: Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych Zygmunt Bauman przeprowadził badania socjologiczne młodzieży, głównie licealnej i studenckiej, ale nie tylko. Pytano o światopogląd, o horyzont, o marzenia, z których wynikało, że raczej nic buntowniczego w tej młodzieży nie ma, że ona akceptuje ten system, socjalizm. Co więcej, coraz mniej potępia stalinizm w miarę jak się od niego oddala. Coraz mniej się interesuje polityką, zajmuje się zorganizowaniem sobie wygodnego i bezpiecznego życia. A z drugiej strony jest w niej jakaś niezwerbalizowana tęsknota za czymś wielkim, wzniosłym. Nie może swoich wielkich aspiracji zrealizować ani nawet ukazać. Otaczający świat jest beznadziejnie przewidywalny. Ta reakcja łańcuchowa protestów młodzieży w Marcu jest również związana z nagłym rozprężeniem się czegoś ściśniętego.

J. Eisler: Moje pokolenie Polski innej niż PRL nie znało z autopsji. Wszyscy byliśmy ptaszkami urodzonymi w klatce. Nie znaliśmy alternatywy dla PRL: wolnej, niepodległej, suwerennej i demokratycznej Polski. Dlatego może hasła niepodległości otwarcie nie podnoszono. Hasło walki o wolności, owszem występowało, ale chyba raczej w rozumieniu Października 1956 niż w naszym dzisiejszym rozumieniu. To miała być taka wolność na miarę realnego socjalizmu: żeby system miał ludzką twarz i był efektywniejszy, bo jak będzie efektywny, to będą te dżinsy i magnetofony. Bardzo skutecznie, ale na krótka metę, „zamanipulowała” w ten sposób po 1970 roku ekipa Edwarda Gierka, czyniąc Polskę prawie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki krajem dużo bardziej kolorowym.

W latach 1980-1981 perspektywą była „normalna” wolność czy wręcz niepodległość, choć takich haseł świadomie nie podnoszono ze względu na realia. Wiadomo było, że żyjemy w klatce i że nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Czy w 1968 roku było podobnie, czy też ptaszki urodzone w klatce nie wyobrażały sobie życia na wolności i chciały tylko karmy lepszej jakości?

A. Friszke: Ludzie nie mieli wówczas świadomości klatki. Zdawali sobie sprawę z podziału świata i tego, że Polska nie należy do Zachodu, a świat jest stabilny, mimo konfliktu radziecko-chińskiego, na Bliskim Wschodzie, w Wietnamie. Nikt się nie spodziewał, żeby te odległe konflikty wpłynęły na sytuację w Polsce. Taki świat miał trwać przez czas trudny do wyobrażenia, w związku z tym nie za bardzo się szuka alternatyw. Myśli się w kategoriach ewolucji tego, co istnieje. Ta ewolucja jest przez całe lata sześćdziesiąte sugerowana z różnych stron – i w publicystyce emigracyjnej, i w Wolnej Europie, i w działaniach w kraju, w dwóch kierunkach: z jednej strony praworządność, z drugiej wolność słowa, czyli to, że mamy prawo powiedzieć, co myślimy.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Historia

Polacy - Żydzi

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?