Czytelnia

Benedykt XVI

ks. Henryk Seweryniak

ks. Henryk Seweryniak, Męscy eksperci od duchowości, WIĘŹ 2006 nr 7-8.

W słowach ks. Jaworskiego uderza to, że najpierw pamięta on o czymś, co niekiedy umyka naszej uwadze: że w konfesjonale jesteśmy nazywani ojcami duchownymi („a Ciebie, ojcze duchowny proszę o rozgrzeszenie...”). Dalej podkreśla, że ceni tę posługę najbardziej i mówi, że im bardziej mu lat przybywa, tym staje się ona ważniejsza. Jasno określa cel: objęcie wszystkich modlitwą do tego stopnia, aby nikt nie zaprzepaścił zbawienia, oraz świadczenie dobra w dostępny sposób. Wielką sztuką jest kształtowanie w sobie od początku zdolności do przeżywania kapłaństwa jako ojcostwa duchowego: jestem ojcem rodzącym do wiary, klękającym za moje siostry i braci do modlitwy, unoszącym ich „na barana” ku najwyższym ideałom. I nie ma tu innej drogi, jak droga mozolnej pracy nad sobą, stopniowego zwyciężania siebie przez pokonywanie własnych słabości i wyprowadzanie z nich dobra, coraz większego dobra. Chodzi także o zwykłe poczucie odpowiedzialności za wagę spraw duchowych – księdzu nie wolno uwierzyć, że choć tak bardzo ten świat nie liczy się z Chrystusem i Ewangelią, życie duchowe, hierararchia wartości ze świętością na jej szczycie, modlitwa, adoracja, czyli – jak pięknie mówi Katechizm – „pełne czci milczenie przed Bogiem”, stały się niepotrzebne w wychowaniu, w życiu. Wiąże się z tym kształtowanie w sobie męskiej religijności, która nie ulega ani sentymentalizmowi, ani – z biegiem lat – pustej rutynie. Wiąże się także zawieranie i podtrzymywanie roztropnych przyjaźni z innymi współbraćmi oraz z rodzinami w swoich wspólnotach – podkreślam, z rodzinami. Wtedy taki dojrzały, męski kapłan staje naprawdę w szeregu duchowych ojców: Wyszyńskich, Fedorowiczów, Twardowskich, Jaworskich, Sikorskich...

Zło fikcji, chłód samotności

Życie pod wpływem totalitaryzmów mogło zrodzić nieuświadomioną tendencję do ukrywania się pod zewnętrzną maską, a w konsekwencji do ulegania jakiejś formie hipokryzji. Oczywiste jest, że to nie służy autentyczności braterskich relacji i może prowadzić do przesadnej koncentracji na sobie samych.


Czytam w majowym „Znaku” mocną rozmowę redakcyjną o kondycji polskiego Kościoła. Ks. Zaleski-Isakowicz mówi, że po dwudziestu pięciu latach pełnienia posługi duszpasterskiej z bólem potwierdza, że w polskim Kościele zadomowiła się fikcja. Nieraz – mówi – przeżywałem wizytacje biskupie i zauważam, że obie strony tę fikcję akceptują. Jedni ją tworzą, drudzy się na nią zgadzają. Na potrzeby wizytacji zwołuje się radę parafialną, radę ekonomiczną etc... Mnoży się liczbę organizacji, do których należą i tak te same osoby. W rubryki mówiące o życiu parafii proboszczowie wpisują rzeczy czasami nieprawdziwe – i to [...] dlatego, że istnieje powszechne przyzwolenie na takie praktyki. [...] działa mechanizm źle pojmowanej solidarności zawodowej. [...] Każda próba krytyki przedstawiana jest jako zamach na Kościół – i tu od razu się dopisuje: Żydzi, masoni, laickie media...

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Benedykt XVI

ks. Henryk Seweryniak

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?