Czytelnia

Andrzej Friszke

Andrzej Friszke, Między marzeniem a rozczarowaniem, WIĘŹ 2001 nr 11.

Na drodze realizacji tych ideałów i zamierzeń obaj przywódcy i kierowane przez nich ruchy notowały sukcesy, ale więcej jeszcze rozczarowań i porażek. Z długiej perspektywy widzimy sukcesy, w tym największy — odbudowanie państwa. Śledząc drogę prowadzącą do 1918 roku, możemy widzieć, jak wiele po drodze było porażek, rozczarowań, gwałtownych konfliktów, a także jak wiele marzeń pękało w zetknięciu z rzeczywistością.

Polska odrodzona

Mówi się często, że Polacy Drugiej Rzeczypospolitej byli mocno przywiązani do swego państwa, że poczucie państwowe przeważało nad egoistycznymi interesami poszczególnych ludzi i warstw społecznych. Jest w tym wiele prawdy, ale trudno również nie zauważyć, że mamy dziś skłonność do idealizowania tamtego społeczeństwa. Wincenty Witos wspominał, jak w listopadzie 1918 r. pod Lublinem natknęliśmy się na całe masy furmanek chłopskich, które uciekały z miasta co tylko konie mogły wyskoczyć. [...] Zatrzymany przez oficera prawie gwałtem jeden z uciekających chłopów poinformował nas, że „Polacy przyszli do miasta i wybrali króla, wywiesili czerwone chorągwie, ludzi łapią do wojska, bo jakasi wojna ma się zaczynać”.1 Ten sam Witos opisuje wręcz niesamowite swary, które towarzyszyły formowaniu ośrodków polskiej władzy (sam zresztą czynnie w nich uczestniczył). Gdy otworzy się warszawskie gazety z dni listopadowych 1918 roku, łatwo zagubić się w opisach dziesiątków wymierzonych przeciw sobie wieców, manifestacji, wzajemnych ataków. Rodzeniu się państwa towarzyszył konflikt polityczny, przy którym nasze współczesne spory są rozmową angielskich dżentelmenów.

Co zatem konsolidowało rodzące się państwo? Zagrożenie chaosem wewnętrznym oraz groźba zewnętrzna — ze strony bolszewików, Ukraińców, a w Wielkopolsce Niemców. Najbardziej państwowotwórczą (zapomniane dziś słowo) instytucją było wojsko formowane w biegu, od pierwszych dni, głównie przez zaciąg ochotniczy. Z czasem wojsko i jego sprawność zadecydowały o utrzymaniu się niepodległego państwa. Bitwa warszawska 1920 roku była fundamentalnie ważnym aktem istnienia państwa. Setki tysięcy ludzi, którzy w niej uczestniczyli, miało poczucie, że państwo ostało się dzięki ich wysiłkowi i ofiarom. Na tej podstawie rozwijało się poczucie wierności dla państwa, a także wagi jego istnienia, splecione z przekonaniem, że niepodległość Polski nie jest oczywistością i może być zagrożona również w przyszłości.

Powstanie niepodległej Polski radykalnie zmieniało życie milionów. Bez paszportu i policyjnej kontroli można było pojechać z Warszawy do Krakowa, a nawet do Poznania. Dzieci w szkole uczyły się po polsku nie tylko w Galicji, wszędzie były polskie urzędy, polskie sądy, polscy policjanci. Polskość i upowszechnianie polskiej kultury przeszło ze sfery odświętnej i romantycznej w codzienność. Była to zmiana radykalna, zmiana na lepsze, mimo ekonomicznego niedostatku, nawet pogorszenia w porównaniu z czasami przedwojennymi. Dzięki tej zmianie w położeniu narodu, który znalazł się nareszcie u siebie, łatwiej było znosić niedostatki. Towarzyszyła im nadzieja, że gdy minie bezpośrednie zagrożenie zewnętrzne, gdy stworzymy aparat państwowy, przyjdzie czas budowania lepszego życia i rozwiązywania dramatycznych problemów społecznych.

Świadomość wielkich problemów społecznych była cały czas ogromna. Już w listopadzie 1918 roku Piłsudski był świadomy, że prócz wielkiej idei państwowej trzeba dać ludowi wymierne korzyści. Wprowadzono ośmiogodzinny dzień pracy, choć przedsiębiorcy i wtedy, i później dowodzili, że Polski na to nie stać. Wprowadzono ubezpieczenia społeczne, choć obciążały państwową kasę. Wkrótce potem wprowadzono ochronę lokatorów, mimo protestów właścicieli domów. Dla części te reformy były „socjalną demagogią”, dla innych zaledwie wstępem do głębszych przemian społecznych i ekonomicznych. Ogromnym problemem była nędza wsi i chłopski głód ziemi. Wyliczenia ekonomistów, dowodzących, że ziemi dla wszystkich nie starczy, a majątki ziemskie mają swoje zalety, musiały ustąpić przed względami społecznymi. Uchwalona po wielu gwałtownych debatach w roku 1925 ustawa o reformie rolnej podważała prawo własności na rzecz zasady większej sprawiedliwości społecznej i wiązania ludności chłopskiej z państwem. Tak więc — prócz budowy instytucji państwowych oraz wojska — polityka społeczna była ważnym narzędziem tworzenia więzi między państwem a masami społeczeństwa. Nie dawało się tego zrealizować konsekwentnie, brakowało środków materialnych, a nieraz także woli politycznej, silny też był opór warstw posiadających.

Przeto właśnie w warstwach najuboższych, ciężko doświadczanych nędzą i bezrobociem, więź z państwem była mniejsza. Z tych środowisk wychodziły próby buntu nie tyle przeciw państwu (poczucie, że jest ono dobrem, było ogromne i paraliżowało możliwość ekspansji ruchu komunistycznego, uważanego za narzędzie Rosji), ale przeciw establishmentowi państwa. Trzeba tu wspomnieć wielki bunt robotniczy w Krakowie w 1923 roku, falę strajków robotniczych w roku 1936 oraz strajk chłopski roku 1937. Wystąpienia te miały podłoże socjalne, ale i polityczne — przeciw rządzącym poza społeczną kontrolą, i to rządzącym źle. W tych buntach było obecne również rozczarowanie, że odrodzona Polska nie stała się sprawiedliwa dla wszystkich obywateli.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?