Czytelnia

Polacy - Żydzi

Abraham Cykiert

Milczenie Bełżca

Jeśli chcesz złożyć hołd ofiarom Holokaustu, oszczędzając sobie głębokiego bólu wobec bezmiaru tragedii, dołącz do jakiejkolwiek grupy pielgrzymów udających się do obozów śmierci w Oświęcimiu-Brzezince, Majdanku i Treblince. Jeśli chcesz zademonstrować siłę narodu żydowskiego, który przeżył piekło Holokaustu, dołącz się do Marszu Żywych. Zarówno w pierwszym jak i w drugim wypadku spotkasz się z troskliwą opieką. Autokary turystyczne zawiozą cię do Oświęcimia, będą na ciebie czekały kantory, księgarnie, które dostarczą ci potrzebnej, wyjaśniającej wszystko literatury, a kawiarnie i restauracje przyjmą cię przed wizytą lub po niej. Przewodnicy obdarzą cię informacjami, które i tak zapomnisz. Zaprowadzą cię do olbrzymich niemieckich zakładów śmierci, które przytłoczą cię tak bardzo, że nie będziesz w stanie czegokolwiek pojąć czy cokolwiek odczuwać. Ból, który możesz odczuć, albo i nie, zrodzi się ze świadomości rodzącego się człowieczeństwa, z tego naturalnego pragnienia bycia członkiem ludzkiej rasy, który nie jest w stanie pojąć Holokaustu, lecz jednocześnie z takich czy innych racji pragnie go poznać.

Lecz jeśli chcesz choć przez kilka minut dotknąć nieuchwytnej duszy bezgranicznego cierpienia torturowanych ofiar, zdecyduj się na uciążliwą wyprawę do opuszczonego miejsca, któremu na imię Bełżec.

Siedem hektarów pustki

Prawdopodobnie nigdy nie słyszałeś tej nazwy. To małe miasteczko w południowo-wschodnim zakątku Polski, oddalone około 300 km od Oświęcimia. Nie leży na szlaku pielgrzymek do nazistowsko-niemieckich miejsc śmierci. Nie ma autokarów turystycznych, które by cię tam zawiozły, nie ma kantorów wymieniających obcą walutę, brak restauracji i kawiarni, które by zaspokoiły twój głód przed „wizytą” czy po niej. Nie ma taksówkarzy, którzy zaproponowaliby ci szybki i tani kurs z Krakowa czy innych miast. W Bełżcu nie ma niczego, co ułatwiłoby ci wyprawę do miejsca, gdzie dokonał się Holokaust.

A co tam jest? Nic poza siedmioma hektarami pustki z kilkoma prostymi znakami i dwoma bardzo skromnymi pomnikami. Jeden to kamienna tablica z informacją, czym to miejsce było podczas niemieckiej okupacji, a drugi to porażające szkielety postaci uchwycone w niemym krzyku skazanych, którego na tym pustkowiu nie usłyszy żaden z odwiedzających. Gdyby nie te znaki, nikt by się nie domyślił, że jest to miejsce, w którym demony w ludzkim kształcie z krwi i kości, wyhodowane w Niemczech, zdołały w niespełna rok skazać, torturować i zamordować około 600 tysięcy Żydów tylko dlatego, że urodzili się Żydami albo byli jednymi z tych 1500 nieszczęśliwych Polaków, którzy zapłacili swoim życiem i życiem swych rodzin za to, że próbowali ochronić Żydów przed wyrokiem śmierci, jaki na nich wydały niemieckie władze.

Niemiecki demony

Zostałem zaproszony do Krakowa przez jezuickie Centrum Kultury i Dialogu, aby przedstawić cykl wykładów na temat żydowskiego rozumienia Pięcioksięgu Mojżesza. Dyrektor Centrum, o. Stanisław Obirek SJ wyjeżdżał na weekend, by odwiedzić swoją matkę w małym miasteczku Narol, niedaleko Bełżca. Wczesnym rankiem w niedzielę zapytał, czy miałbym ochotę odwiedzić Bełżec. Nie powiedział: niemiecki obóz zagłady w Bełżcu, ale po prostu: Bełżec – wszak obaj wiedzieliśmy, co się za tym kryje.

1 2 3 następna strona

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?