Czytelnia

Piotr Jordan Śliwiński OFMCap.

Piotr Jordan Śliwiński OFMCap., Milenarystyczna ucieczka, WIĘŹ 2000 nr 12.

Ugandyjska tragedia nie jest niestety wydarzeniem osamotnionym. Jeśli cofniemy się parę lat do roku 1997, przypomnimy sobie zbiorowe samobójstwo innej milenarystycznej grup Heaven's Gate7. Także w tym przypadku ocieramy się o wybór, którego przyczyny tkwią w rozczarowaniu lidera grupy do światopoglądu proponowanego przez szeroko rozumiany New Age. Początki grupy trzeba widzieć wiele lat przed tragiczną śmiercią kilkudziesięciu jej członków. Para fundatorów wspólnoty: Marshall „Herff” Appelwhite i Bonnie Lu Trousdale Nettles fascynowała się ezoteryzmem szczególnie rozwijającym się w Stanach Zjednoczonych w latach siedemdziesiątych dwudziestego stulecia. Ich spotkanie w 1972 r., a następnie związek doprowadza do powstania grupy. Doktryna proponowana przez tę parę, a po śmierci Nettles w 1985 r. rozwijaną przez Appelwhite, jest mieszaniną poglądów typową dla ruchów wywodzących się z parareligijnej magmy newageowskiej. Elementy dalekowschodnie współgrają z nową, rzekomo „naukową” interpretacją Biblii, a zaczerpnięte z myśli teozoficznej przekonanie o specjalnej roli ducha przewodnika łączy się ze specyficznymi praktykami ascetycznymi. Dominantą doktrynalną jest jednak wiara w bliskie nastanie nowej ery, którą będzie zwiastować przybycie na ziemię ufoludków. Do tego zwrotnego momentu historii ludzkość powinna się przygotować. Aby tego dokonać, grupa zainicjowała rodzaj szkoły prowadzącej do przemiany osobowości w „nowego człowieka”. Członkowie przyjęli nowe imiona, ubierali się w stroje niwelujące różnice płciowe. „Wychowanie” było bardzo drobiazgowe. Uczono się nawet, jak należy optymalnie trzymać maszynkę do golenia. Przygotowania do nadejścia upragnionej nowej ery trwały, ale nie następowały żadne zmiany na ziemi ani w kosmosie, które miałyby świadczyć, że upragniony czas już nadszedł. Narastało rozgoryczenie wobec New Age, zwłaszcza Appelwhite'a. Świadczą o tym niektóre jego zachowane wypowiedzi z lat dziewięćdziesiątych. Zawód potęgował fakt, że próba zainteresowania społeczeństwa ich doktryną spaliła na panewce. Momentem przełomowym było ukazanie się w 1997 r. komety Hale-Boop. Appelwhite zinterpretował to kosmiczne zjawisko jako wezwanie do „wstąpienia” do innej rzeczywistości, czego wyrazem stało się zbiorowe samobójstwo 39 członków grupy w willi położonej w San Diego w Kalifornii.

Wielka improwizacja

Zupełnie inne treści proponuje „prorokini” rychłej apokalipsy przedstawiająca się jako Mary Jane Even z Lincoln w Stanach Zjednoczonych. Jej przepowiednie i cały ruch powstały wokół nich są typowe dla milenaryzmu grup przyznających się do katolicyzmu, choć będących często na marginesie Kościoła katolickiego i nierzadko wpadających w konflikty z jego oficjalnymi przedstawicielami. Zwykle grupy te gromadzą się wokół jakiegoś „widzącego”, który staje się przekazicielem orędzi pochodzących rzekomo od świętych, aniołów, Matki Bożej, czy wreszcie Osób Boskich. Następnie przekazy te są rozpowszechniane przy pomocy publikacji, kaset, filmów video i w ten sposób docierają do określonych kręgów katolickich zainteresowanych wszystkim, co ma posmak nadzwyczajności, cudowności. W wielu krajach istnieją specjalne wydawnictwa rozpowszechniające wyłącznie lub prawie wyłącznie ten typ publikacji. Rzadko kiedy grupy takie odrzucają Kościół katolicki jako taki. Zwykle kontestują one, w imię wierności „prawdziwej nauce Chrystusa”, to wszystko, co postrzegają jako „zdradę Ewangelii”. Elementem typowym, który przedstawia się jako znak zepsucia jest, udzielanie Komunii świętej na rękę.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Piotr Jordan Śliwiński OFMCap.

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?