Czytelnia

Benedykt XVI

Monika Waluś

Monika Waluś

Miłość jest możliwa

Nad encykliką Benedykta XVI

Zająć miejsce po charyzmatycznym poprzedniku, zmienić rolę „strażnika ortodoksji” na rolę Pontifexa – budowniczego mostów, a wszystko na oczach świata, który „wszystko już wie” o „pancernym kardynale”…

Krytycy i wielbiciele wizji Jana Pawła II nierzadko wskazywali na różnice zdań między prefektem Kongregacji Nauki Wiary a poprzednim papieżem. Niektórzy, także w Polsce, powitali nowy pontyfikat z ulgą, uważając, że nastąpi nowa era, odcinająca się od słów i gestów Jana Pawła II. Okazało się, że przyjaciel widzi swego Przyjaciela w „oknie domu Ojca” i słucha ze wzruszeniem okrzyków Santo subito! Zdumiewały nieśmiałe gesty, fortepian, koty, wizyta w synagodze i określenie wspólnot reformacji Kościołami. Widać było w mediach zdziwienie, że nowy papież nie jest swym poprzednikiem. Wykazywano z żalem, że nie tak wita młodzież, nie tak się żegna z gośćmi. Wydaje się, że zgoda na to, iż Benedykt XVI nie jest ani antytezą, ani klonem Jana Pawła II, zajęła wiele czasu.

Podobne reakcje widać wobec, od dawna oczekiwanej, pierwszej encykliki. Wielbiciele Jana Pawła widzą, że nie jest to dokument, do jakich nas przyzwyczaił papież-Polak. Tradycjonaliści mieli nadzieję na analizę błędów i wypaczeń, tekst „przywracający porządek”. Reakcja w duchu drogi do Emaus – „a myśmy się spodziewali…” – może utrudniać odczytanie pierwszej oficjalnej wypowiedzi papieża.

KŁOPOTY TŁUMACZY

Encyklika – pozornie prosta, być może echo doświadczeń młodego księdza Ratzingera w głoszeniu kazań dla dzieci – okazała się na tyle trudna do przetłumaczenia, że papież publicznie wyraził niezadowolenie z opóźnień w przygotowaniu jej do druku.

Łatwo zauważyć, że przedłużające się prace translatorskie napotkały na trudności, do końca nie usunięte. W wersji niemieckiej – jak wiadomo, oryginalnej ¬– autor zaznacza, że celem encykliki nie jest wyczerpujące omówienie (eine erschöpfende Behandlung) tematu, przekłady polski i włoski stwierdzają, że nie jest celemprowadzenie długiego wywodu (una lunga trattazione – pkt 1). Podobnie tekst niemiecki wskazuje, ze eros wymaga duchowego „wznoszenia się, podniesienia”, a polski i włoski mówią o ascezie (5, 6). Trudno tłumaczyć teksty teologiczne, mimo to zaskakują rozbieżności tłumaczeń.

Nieścisłości i niezręczności wersji polskiej nie pomagają w odczytaniu tekstu, niekiedy wręcz utrudniają lekturę. Język według papieża stanowi „problem” (ein Problem), a nie „przeszkodę”, jak chce polski przekład (2). Miłość, według wersji niemieckiej i włoskiej „w jakiś sposób” panuje, włada nad człowiekiem (übermächtigt, s’impone) a nie „narzuca się” mu (3). Piękna medytacja maryjna (41) byłaby czytelniejsza, gdyby mówić o „jedności” lub „współbrzmieniu” myśli i woli Maryi z wolą Bożą (zgodnie z wersją niemiecką), nie zaś o syntonii (co prawda, zgodnie z wersją włoską, ale dla polskiego czytelnika nie jest to termin zrozumiały). Takich niepowodzeń translatorskich jest wiele. Szkoda, że precyzyjny język jednego z najwybitniejszych teologów naszego czasu nie odzwierciedla się w polskim przekładzie.

NAMIĘTNA MIŁOŚĆ BOGA DO CZŁOWIEKA

1 2 3 4 5 następna strona

Benedykt XVI

Monika Waluś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?