Czytelnia

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Miłujcie nieprzyjacioły wasze — po komunizmie

Z o. Jackiem Salijem OP rozmawia Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski: W czasie stanu wojennego przygotował Ojciec do druku antologię „Miłujcie nieprzyjacioły wasze. Miłość nieprzyjaciół w Polsce” zawierającą fragmenty różnych tekstów z dziejów polskiej kultury, mówiących o miłości nieprzyjaciół. Wydano ją w Paryżu. Czy temat miłości nieprzyjaciół był zbyt „polityczny” dla PRL-owskiej cenzury?

o. Jacek Salij OP: W każdym razie na książkę o miłości nieprzyjaciół władze zareagowały bardzo alergicznie. Opublikowałem ją w paryskim wydawnictwie księży pallotynów Editions du Dialogue, które w owych czasach miało już praktycznie pełny dostęp do rynku polskiego, ale ta akurat książka nie uzyskała debitu od urzędu cenzury. Nie wolno było jej do Polski przywozić. Na szczęście, opublikowano ją również w drugim obiegu. Zakaz cenzury zaskoczył mnie, chociaż właściwie mogłem się go spodziewać, gdy zakazano mi mówienia o miłości nieprzyjaciół w obozie dla internowanych.

- ???

- W czerwcu 1982 roku, ówczesny sekretarz Episkopatu, bp Bronisław Dąbrowski, wystarał się dla mnie o zgodę władz więziennych na przeprowadzenie trzydniowych rekolekcji dla internowanych w Darłówku. „Siedziała” tam wówczas cała elita „Solidarności”, przewieziona z Jaworza. Ponieważ wiedziałem, że wielu z tych ludzi to osoby niewierzące, a zarazem nigdy nie lubiłem „podskakiwać” politycznie — poszukiwałem tematów, które by nie były zaczepne w stosunku do ustroju, a zarazem jakoś związane z wiarą, ale jednak nie wprost religijne. Jako temat pierwszej konferencji wybrałem miłość nieprzyjaciół. Przeczytałem kilka tekstów ze wspomnianej, wtedy jeszcze nie opublikowanej, antologii, które uważałem za szczególnie doniosłe. Po wygłoszeniu tej konferencji rekolekcje przerwano.

- Czy doszło do ich wznowienia?

- Ponieważ o zgodę na te rekolekcje starał się sam sekretarz Episkopatu, przy jednoznacznej aprobacie ordynariusza koszalińskiego, bp. Ignacego Jeża, to natychmiast poinformowałem ich obydwu o tym, co się stało. Obaj podjęli interwencje, również na wysokich szczeblach, decyzji jednak nie cofnięto. Internowani podjęli wtedy głodówkę. Władze obiecały im dokończenie rekolekcji, jednak z obietnicy się nie wywiązały.

- Musiał Ojciec zastanawiać się, dlaczego nastąpiła tak gwałtowna reakcja?

- Bardzo mnie to wszystko zaskoczyło. Robienie aluzji do ówczesnej sytuacji politycznej ani nie leżało w moich intencjach, ani nie było tego w moich słowach. Po prostu chciałem pokazać, że w naszej historii oraz kulturze narodowej mamy wyjątkowo piękne karty związane z miłością nieprzyjaciół.

- Może chodziło o to, że każdy nieprzyjaciel (czy „krzywdziciel”, jak pisał Ojciec w przedmowie do książki) wiedział, że to o niego chodzi i nie chciał, by o tym mówić?

- Ludziom, którzy czynią zło, nieraz zależy na tym, by byli nienawidzeni. Dlatego przeszkadzają w głoszeniu nauki o miłości nieprzyjaciół. Owszem, to bardzo dziwne, że ktoś może dążyć do tego, żeby być znienawidzonym, ale obliczenia ludzi czyniących zło są jakoś tam racjonalne. Mechanizm ten świetnie wyjaśnił Jakub Gieysztor, jeden z przywódców powstania styczniowego na Litwie. Rzecz jasna, umieściłem w mojej antologii to jego wyjaśnienie: Krzywdziciel najchętniej widziałby sytuację, kiedy jego ofiary nie zauważają krzywdy albo są nią zachwycone. Kiedy jednak nie udaje mu się przemienić tych, którym odebrał wolność, w pokornych albo nawet ochoczych niewolników, jego interesem jest rozbudzanie do siebie nienawiści.

1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?