Czytelnia

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Miłujcie nieprzyjacioły wasze ? po komunizmie, Z o. Jackiem Salijem OP rozmawia Zbigniew Nosowski, WIĘŹ 2000 nr 4.

Co w ten sposób zyskuje? Po prostu ściąga tych, których skrzywdził, do swojego poziomu - tego, gdzie ostatnie słowo ma przemoc i nienawiść. Na tym zaś poziomie on jest niewątpliwie mocniejszy. Wówczas on może również sam siebie przekonywać, że postępuje słusznie: „Oni mnie tak nienawidzą, że gdyby tylko mogli, zrobiliby ze mną to samo. Tu nie ma wyboru: albo ja ich, albo oni mnie”. Jeśli jednak ofiara trzyma się mocno prawa moralnego, a zwłaszcza jeśli buduje w sobie miłość nieprzyjaciół, tego ciemnego mechanizmu nie da się uruchomić. Sama sytuacja krzywdy woła wówczas wielkim głosem, że sprawiedliwość jest obrażona i deptana.

W czasie stanu wojennego władze w różnorodny sposób dążyły do tego, żeby rozbudzić do siebie nienawiść. Przecież od razu 13 grudnia podawano wyssane z palca komunikaty, że „Solidarność” miała już sporządzone listy adresowe tysięcy osób, które planowała wymordować. Ówczesny rzecznik rządu nawet nie próbował nas w telewizji okłamywać. Kiedy ktoś chce nas okłamać, stara się przedstawić swoje kłamstwa w taki sposób, żeby nas do nich przekonać. On nie - on mówił swoje kłamstwa w sposób tak bezczelny, że nawet najbardziej naiwni nie mogli w nie uwierzyć. Ludzie myślący musieli sobie wówczas stawiać pytanie: Jaki był cel tego, tak jawnego, okazywania pogardy społeczeństwu oraz samej prawdzie. Moim zdaniem, celem było nadawanie następującego komunikatu: „patrzcie, jacy jesteśmy okropni!”, „kiedy wy nas wreszcie znienawidzicie?”

Władze wtedy dosłownie szalały, żeby pobudzić nas do nienawiści. Podam może taką stosunkowo drobną uciążliwość, której doświadczyli wówczas chyba wszyscy. Wracam kiedyś do domu tuż po godzinie 23, jest godzina milicyjna, miasto kompletnie puste, w autobusie jestem tylko ja i kierowca, natomiast na każdym bez wyjątku przystanku po trzech żołnierzy. Pytanie przychodziło do głowy samo: Jaki sens ma ta manifestacja arogancji władzy wobec społeczeństwa? Dlaczego robiono wszystko, żeby uświadomić ludziom ich bezsilność? Po prostu oni chcieli, żeby ich nienawidzono. Niestety, niektórych ludzi udało im się wtedy doprowadzić do nienawiści.

- Czy impuls do przygotowania antologii o miłości nieprzyjaciół zrodził się właśnie w stanie wojennym?

- Dużo wcześniej, gdyż osobiście bardzo przeżyłem wielką kampanię nienawiści, jaka została rozpętana w roku 1966, w związku z orędziem biskupów polskich do niemieckich. Zresztą wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że ten atak na biskupów rozpoczął się dopiero w kilka tygodni po opublikowaniu listu. Była to więc na zimno podjęta decyzja, żeby zorganizować kampanię nienawiści.

- Od wydania antologii „Miłujcie nieprzyjacioły wasze” minęło prawie dwadzieścia lat, z czego dziesięć po upadku komunizmu. Czy te lata w jakiś istotny sposób mogłyby wzbogacić antologię o nowe przykłady? Z pewnością dzisiaj znalazłaby się tam postać ks. Jerzego Popiełuszki

- Bezpośrednio po pogrzebie ks. Popiełuszki dziesiątki tysięcy ludzi przeszły przed Pałacem Mostowskich, skandując: „Przebaczamy, przebaczamy”. Nawet jeśli zadziałała tu psychologia tłumu, to fakt faktem, że tak właśnie ów tłum streścił samą istotę przesłania tego męczennika. Po śmierci Księdza Jerzego powstało parę pięknych wierszy, które na pewno mogłyby wzbogacić tę antologię. W ogóle uzbierała mi się cała koperta tekstów nowych, które świadczą o tym, że miłość nieprzyjaciół jest tematem, który ludzi obchodzi.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?