Czytelnia

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Miłujcie nieprzyjacioły wasze ? po komunizmie, Z o. Jackiem Salijem OP rozmawia Zbigniew Nosowski, WIĘŹ 2000 nr 4.

Trzeba przyznać, że wielu ludzi prowadzących głębokie życie duchowe ma spontaniczny odruch, żeby pomodlić się za osoby zajmujące się szerzeniem zła. Tak powinno być. Ewangelia jednoznacznie rozróżnia przecież dezaprobatę dla zła i miłość do czyniącego zło. Miłowanie go to myślenie o jego dobru, naśladowanie Pana Jezusa, który modlił się za zbrodniarzy: „Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią”.

- Czasem można jednak odnieść wrażenie, że — w naszych czasach — doskonale wiedzą, co czynią

- W tym sensie, w jakim Pan mówi, to również krzyżujący Pana Jezusa doskonale wiedzieli, że zabijają kogoś niewinnego i sprawiedliwego. Ale chodzi tu przede wszystkim o to, że jeśli się nie będziemy modlić za ludzi zajmujących się propagowaniem zła, to na pewno będzie nas ogarniała złość na tych ludzi, a nawet nienawiść do nich, a wówczas właśnie oni będą zwycięzcami. Bo w ten sposób przybywa zła na świecie.

- A może trzeba w takich przypadkach naśladować Pana Jezusa wywracającego stoły przekupniów?

- Powiem szczerze, że ten epizod ewangeliczny budzi we mnie przede wszystkim tęsknotę za tym, żeby Pan Jezus przychodził do świątyni mojego serca i robił w niej porządek. Żeby wyrzucał z mojego serca to wszystko, co je brudzi i zaśmieca.

- A w życiu społecznym? Jak występować przeciwko złu z miłością wobec czyniącego je?

- Miłość bliźniego, i również miłość nieprzyjaciół, jest to uwzględnianie w moim myśleniu i działaniu dobra tych ludzi. Miłość nie polega na tym, żeby uśmiechać się do kogoś czyniącego zło, ani tym bardziej na tym, żeby zachowywać się tak, jak on by tego chciał. Prawdziwa miłość dopuszcza, a nieraz domaga się ostrego działania. Gdyby odwołać się tu do obrazu Chrystusa przewracającego stoły, można powiedzieć tak: starajmy się wywracać stoły, ale nie uderzajmy w przekupniów, uderzajmy w ich interesy, ale ich samych starajmy się ocalić. Nazywajmy zło po imieniu, starajmy się nie dopuszczać go do naszego życia społecznego, budujmy przeciwko złu również bariery prawne, wykorzystujmy możliwości prawne, żeby czyniących zło uderzyć po kieszeni lub ukarać inaczej, ale nie dopuszczajmy do naszych serc ducha zemsty ani nienawiści. Nie reagować na przestępstwa i pozostawić je bez kary to żadna miłość. Owszem, przestępcę skruszonego lepiej ukarać raczej łagodniej niż surowiej. Ale pozostawić przestępstwo — zwłaszcza poważne — bez kary to tyle samo, co utrudnić lub nawet uniemożliwić przestępcy nawrócenie. Właśnie miłość nieraz nam podpowiada, żeby dążyć do ukarania przestępcy.

- W grudniu 1997 r. podczas dyskusji w Katolickiej Agencji Informacyjnej o podziałach w Kościele przestrzegał Ojciec przed szerzeniem wrogości do jakiejkolwiek partii politycznej, w tym również do SLD. Chodziło w tym apelu o ludzi SLD, czy o stosunek do całej formacji?

- Chodziło mi przede wszystkim o tych, którzy zajmują się szerzeniem wrogości. W naszym życiu politycznym obserwuję niepokojący renesans manicheizmu. Tych innych — SLD-owcy tych z AWS, AWS-owcy tych z SLD — uważa się za istoty z piekła rodem. Taką wrogością wykopuje się przepaści, kto wie, może nawet nie do zasypania. Święty Augustyn zwracał uwagę na to, że manicheizm niesie ze sobą jeszcze większe niebezpieczeństwo: mentalność manichejska nie jest w stanie zrozumieć tego, że ludzie dobrzy mogą się zmienić w złych, toteż prowadzi do wyłączenia w ludzkich sumieniach mechanizmów samokontroli. Ludzie o tej mentalności uważają się za wiekuiście bezgrzesznych. Ponieważ bardzo się lękam zdominowania naszego życia społecznego przez tę mentalność, próbuję jak umiem zwracać uwagę na to, że zarówno członkowie SLD, jak jego sympatycy, to nasi współobywatele. Gdyby oni byli skłonni mnie słuchać, mówiłbym im to samo o członkach i sympatykach AWS.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?