Czytelnia

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Miłujcie nieprzyjacioły wasze ? po komunizmie, Z o. Jackiem Salijem OP rozmawia Zbigniew Nosowski, WIĘŹ 2000 nr 4.

Budowanie postawy „przepraszam” to także wyrzeczenie się odpowiadania arogancją na słusznie wystawiane rachunki krzywd. Nie śmiem marzyć, ale byłoby naprawdę idealnie, gdyby tamte środowiska próbowały same uczestniczyć w odsłanianiu zła, jakie było u nas czynione pod sztandarami komunizmu.

- A budowanie postawy „przebaczam”? Czy nie powinno się odbywać przez jakieś oficjalne deklaracje?

- Nie wyobrażam sobie ani listu biskupów polskich, ani zbiorowego listu więźniów politycznych z czasów PRL, w którym zwrócono by się do dawnych komunistów ze słowami: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Podobnie jak nie wyobrażam sobie w tej chwili takiego listu skierowanego do Rosjan. Myślę, że list taki zrobiłby w tej chwili wiele złej krwi i zostałby odebrany jako akt arogancji z naszej strony. Z Niemcami sprawa była o tyle łatwiejsza, że listowi nadano postać korespondencji między episkopatami obu krajów. List do Rosjan stanie się możliwy dopiero z chwilą istotnego zbliżenia, czy wręcz zbratania katolicko-prawosławnego, bo akty tego rodzaju bardzo potrzebują kontekstu religijnego. Natomiast listu do dawnych komunistów zapewne nie będzie nigdy. Nawet trudno sobie wyobrazić wydanie wspólnie przez SLD i AWS - za kilkanaście lat - listu pojednania narodowego. Chociaż kto wie? Sądzę, że nasze pojednanie narodowe będzie się dokonywało raczej bez aktów oficjalnych.

- Można w różny sposób przebaczać. Jest różnica między bezinteresownym przebaczeniem, które oczyszcza, a przebaczeniem „naiwnym”, po którym winowajca śmieje się w twarz...

- Podobnie jak przebaczenie nie musi oznaczać odstąpienia od kary. Mogę ci naprawdę przebaczyć - w takim sensie, że modlę się: „niech ci Bóg nie poczyta twego grzechu”, jesteś dla mnie bratem i bliźnim, chociaż mnie skrzywdziłeś - i jednocześnie domagać się ukarania ciebie. Również u Boga przebaczenie nie znaczy pozostawienia grzechu bez kary. Pismo Święte mówi o tym wyraźnie: „Bóg miłosierny i litościwy, przebaczający niegodziwość, lecz nie pozostawiający grzechu bez ukarania” (Wj 34,6n). Bezkarność przestępstw rozzuchwala przestępców i zachęca ich do cynizmu. Zarazem nie wolno nam zapominać o tym, że jednoznaczne przestępstwa popełniają konkretni ludzi, a nie grupy społeczne czy polityczne.

- Czy przebaczenie, po chrześcijańsku rozumiane, może być uwarunkowane wcześniejszym przyznaniem się do win?

- W każdym razie nie powinno się mówić winowajcy: „przebaczam”, kiedy on o to w ogóle nie prosi. Można jednak się za niego modlić. Ale zauważmy: mówić wprost: „przebaczam” mają prawo ci, którzy wprost od komunizmu ucierpieli, a więc więźniowie polityczni oraz ich dzieci, ludzie dyskryminowani za odmowę wstąpienia do partii, ci, którym samowola sekretarza partii albo opinia anonimowych urzędników partyjno-milicyjnych złamała karierę zawodową, ludzie spałowani podczas demonstracji ulicznych albo w autach milicyjnych i aresztach, itp. Ludzie ci jednak rzadko znają swoich krzywdzicieli po imieniu.

Dlatego czymś ważniejszym niż deklarowanie przebaczenia wydaje mi się budowanie postawy „przebaczam”. Żeby to było jednak autentyczne, trzeba rozbijać w sobie przekonanie o własnej bezgrzeszności. Nie wolno mówić, że wszyscy byliśmy uwikłani w stary system, jak to się nieraz pisze w „Trybunie”, ale z drugiej strony nie przeczmy, że wielu z nas brało udział w komunistycznych niegodziwościach, nawet jeśli z ciężkim sercem i wstrętem dla samego siebie. Strojenie się w piórka niepokalanych jest zwyczajną nieprawdą i nie buduje postawy narodowego pojednania.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?