Czytelnia

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski

Mistyka codzienności

Miłość nie polega na dokonywaniu rzeczy nadzwyczajnych i bohaterskich,
ale na spełnianiu rzeczy zwykłych z czułością

(Jean Vanier)

Człowiek zawsze — zajęty ziarnkami piasku na brzegu —
mieszka w rzeczywistości na skraju nieskończonego morza tajemnicy

(Karl Rahner)

Codzienność Wielu od niej ucieka, bo często jawi się nam jako szara, monotonna, nużąca, płaska, nudna i beznadziejna. A tak by się chciało zajmować czymś wielkim, znaczącym, ciekawym i sensownym.

Zazwyczaj po pewnym czasie przychodzi jednak refleksja, że uciekanie od codzienności jest uciekaniem od człowieczeństwa, od samego siebie. Bo dokąd można przed nią uciec? Jeśli zaś nie uciekać od codzienności, to co z nią uczynić? Jak sprawić, by miała ona jakiś sens, a nie sprowadzała się tylko do roli nieuniknionego przerywnika między wielkimi (czy o wiele znaczniejszymi) aktami ludzkiego ducha?

Wobec takich pytań staje każdy człowiek. Chrześcijanin — jeśli chce być chrześcijaninem naprawdę, czyli 24 godziny na dobę — staje wobec nich w szczególny sposób. Jeżeli mamy być wyznawcami i świadkami Chrystusa nie tylko „po godzinach”, ale na 100% — to co z codziennością, która pozornie zabiera nam tak wiele cennego czasu, nie pozwalając skupić się na tym, co naprawdę ważne? Jeśli szare codzienne obowiązki pochłaniają nam większość życia, czy to znaczy, że większość naszego życia skazana jest z Bożego — czyli najważniejszego — punktu widzenia na mierność, nijakość i bezbarwność?

Kopernikański przewrót w pobożności

Wobec takich pytań stawałem, studiując teologię. Trudno było nie pytać o teologiczne wskazówki dla powszedniej aktywności człowieka, żyjąc z rodziną wśród smutnej codzienności lat osiemdziesiątych. Wówczas odkryłem, że jeden z najwybitniejszych teologów XX wieku, Karl Rahner poświęcił wiele uwagi w swoich pracach właśnie problematyce codzienności.1 Temat duchowości na co dzień wraca do mnie stale — zarówno jako zagadnienie teologiczne, jak i (dużo częściej) jako duchowe wyzwanie, któremu rzadko potrafię sprostać. Rahnerowskie inspiracje są wciąż bardzo pomocne.

Według Karla Rahnera Bóg kieruje nami za pomocą powszedniego dnia z niezwykłą celnością.2 Teologia niemieckiego jezuity była sprzeciwem wobec wizji człowieka, które pomijają wymiar transcendentny. Jak dramatycznie napisał, chrześcijaństwo nie zabrania niczego prócz zamknięcia się człowieka we własnej skończoności, niczego prócz niewiary w to, że człowiek jest obdarzony nieskończonością absolutnego Boga.3 Poczucie skończoności — tak częste wśród współczesnych — jest tylko pozorem, wynika z nieumiejętności dostrzeżenia, że otacza nas wspaniała rzeczywistość. Człowiek nie może jednak stale zajmować się ziarenkami piasku na plaży. Aby w pełni rozpoznać samego siebie, powinien podnieść głowę i dostrzec, że żyje na brzegu nieskończonego morza tajemnicy.

Najbardziej chyba znane stwierdzenie Rahnera to jego zdanie wypowiedziane w jednym z wywiadów: Chrześcijanin przyszłości albo będzie mistykiem, albo go w ogóle nie będzie4 Słowa te nie były jednak apelem o całodniowe oddawanie się medytacji i kontemplacji. Dla Rahnera — jezuity odwołującego się do ignacjańskiej zasady szukania Boga we wszystkim — mistycyzm to dostrzeżenie wymiaru głębi, duchowej tajemnicy, która jest fundamentalnym składnikiem każdego istnienia. Transcendencja w jego rozumieniu to wymiar prowadzący w głąb, a nie w górę; w głąb — czyli ku temu, co najistotniejsze i zasadnicze. Mistycyzm oznacza odkrywanie zakorzenienia każdej, najmniejszej nawet rzeczy w misterium, z którego wszyscy czerpiemy.

1 2 3 4 5 następna strona

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?