Czytelnia

Cezary Gawryś

Szczepan Czerski
Cezary Gawryś

Mój syn, moja miłość

14.01.2005

Witam Pana!

Jestem inżynierem informatykiem, mieszkam wraz z rodziną w Olsztynie*. Mam żonę oraz córkę (17 lat) i syna (24 lata), który kończy studia na Uniwersytecie Warszawskim. Dwa miesiące temu Marcin powiedział nam, że czuje się homoseksualny. Oznajmił, że do takiej konstatacji dochodził przez kilka lat, że jest tego pewien, czuje się z tym dobrze i zyskał obecnie spokój wewnętrzny. Przyjęliśmy jego wyznanie ze smutkiem, ale bardzo spokojnie, bez dociekliwych pytań – choćby z tego powodu, że nie mieliśmy pojęcia o przyczynach „zjawiska”, a Marcin jest przekonany o jego genetycznym pochodzeniu.

Już następnego dnia zacząłem szukać. Były więc chrześcijańskie portale internetowe, Oświadczenie Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy USA, kolejne książki. Była wizyta u pani psycholog w Warszawie. Marcin jednak nie chce z nikim rozmawiać, uważa sprawę za zamkniętą.

Chodzę teraz i myślę... jak ratować syna? Nie mam zamiaru „przenicować” go na siłę, nie! Zbyt wiele wycierpiał już przeze mnie! Jednak chciałbym go nakłonić do rozmowy z fachowcem. Z osobą, która lepiej niż on sam wie, co go boli, która może mu pomóc uporządkować się rzeczywiście, a nie powierzchownie. Wiem, że Marcin jest zbyt mądry i wrażliwy, aby przeszedł przez to doświadczenie bez cierpień. To straszne, czekać na to, co może przyjść, w strachu i bólu.

Pozwalam sobie przesłać Panu życiorys własnoręcznie napisany przez syna.

Szczepan Czerski


15.01.2005

Szanowny Panie!

Wyobrażam sobie, że po wyznaniu syna jesteście Państwo wciąż w szoku.

Marcin jest już dorosłym mężczyzną, do tego bardzo inteligentnym, dojrzałym, aktywnym społecznie. Jego autobiografia robi duże wrażenie. Do swojej decyzji dochodził kilka lat, a więc jest rozważny, myślący. Twierdzi, że jest pewien swego, że jest spokojny i czuje się z tym dobrze. W czym w takim razie miałby Pan pomóc Marcinowi jako kochający ojciec? Zapytajmy najpierw: czego on od Pana – od obojga rodziców – oczekuje? Sądzę, że przede wszystkim akceptacji, bezwarunkowej miłości, zaufania.

Czy dzieje się z nim coś złego? Być może w ukryciu cierpi i być może obiektywnie potrzebuje pomocy. Są w nim z pewnością, jak w każdym człowieku, nieuświadomione sfery psychiki. W to nie możemy jednak ani nie mamy prawa wnikać. Marcin jest w ręku Boga. Jako chrześcijanie wierzymy, że możemy mu realnie pomóc naszą modlitwą. Ale jak będzie się to działo, to jest już tajemnicą wiary. Sam Bóg jest w pewnym sensie bezbronny wobec nas, swoich dzieci, obdarzonych wolnością. I my, rodzice, jesteśmy bezbronni wobec naszych dorosłych dzieci. Nie możemy przecież ani pokierować ich losem, ani ich losu wziąć na swoje barki.

Wydaje mi się, że nie tylko Marcin, ale i jego ojciec potrzebuje pomocy.

Zapewne nie potrafi Pan, jako wierzący i praktykujący katolik, zharmonizować odkrytej prawdy o swoim synu ze swoimi przekonaniami religijnymi i stanowiskiem Kościoła? Tak, to realna, wielka trudność!

Zapewne trudno Panu pogodzić się z myślą, że tak wspaniały i utalentowany syn nie założy rodziny, nie będzie miał dzieci, a Pan – wnuków?

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?