Czytelnia

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś, Mój syn, moja miłość (współp. Szczepan Czerski), WIĘŹ 2007 nr 10.

Równie jasne jest dla mnie, że kiedyś swym oschłym zachowaniem, oziębłością, nie dawałem mu należnego uczuciowego wsparcia, wzoru ojcostwa!

Myślę, że mój syn ma prawo zaznać w życiu miłości do drugiego człowieka, tak jak jest w stanie ją przeżywać. Rodzi się pytanie do Boga – o granice tych doświadczeń, darowane ludziom homoseksualnym. Jakże trudna i wymagająca wydaje się w tym wypadku Boska miłość.

Szczepan


18.12.2005

Drogi Szczepanie!

Wczoraj byłem uczestnikiem dyskusji na temat homoseksualizmu w gronie młodych intelektualistów katolickich. Inteligentne, miłe twarze, wszyscy po studiach, niektórzy z doktoratami... Najpierw było zagajenie: streszczenie watykańskiego stanowiska przeciwnego legalizacji „małżeństw” jednopłciowych. Komentarz osoby prowadzącej: istnieje ideologia gejowska, równie groźna jak bolszewizm i faszyzm... Potoczyła się dyskusja. Słuchałem przez dwie godziny, w milczeniu. Tylko dwie osoby na dziesięć wypowiadały się bardziej powściągliwie, z wyczuciem problemu żywego człowieka. Na koniec i ja krótko zabrałem głos, apelując, by nie wylewać dziecka z kąpielą i – słusznie polemizując z „ideologią gejowską” – unikać uproszczeń, półprawd i manipulacji, co się ostatnio, niestety, zdarza katolickim publicystom, a także pasterzom Kościoła. „Powołując się na dokumenty watykańskie – dodałem – nie zapominajmy o najważniejszym dokumencie chrześcijanina: o Ewangelii”. Wyszedłem ze spotkania przygnębiony. Bo jeśli światli katolicy są tak zapalczywi w przedstawianiu homoseksualizmu jako „zagrożenia dla rodziny i cywilizacji”, to jak dotrzeć z argumentami do tych wojowniczych chrześcijan, którzy mają poczucie misji danej im od Boga?

Cezary


11.03.2006

Drogi Cezary!

W obecnej publicznej dyskusji na temat osób homoseksualnych zdumiewa mnie, wręcz przeraża, brak ze strony Kościoła głosów w ich obronie, a choćby spokojnych, obiektywnych, w duchu Katechizmu (... z szacunkiem, delikatnością i współczuciem).

Marcin przyznał się do „wielkiego doła”. Ukrywał to przed nami, a trwa to już dwa-trzy miesiące. Czuł się ogromnie samotny w wynajmowanym mieszkaniu w Poznaniu i nie mógł poradzić sobie ze sobą samym i z tym, co przed nim i co ma do załatwienia. Przygnębiała go całkowita samotność, brak znajomych w obcym mieście. Postanowił wrócić do Warszawy. Teraz pisze, że powoli odzyskuje pogodę ducha i chęć do życia; zobaczymy. Do domu nie chciałby wracać, bo boi się, że jak raz wróci, to już nie uda mu się stąd wyrwać. Kocha dom, ale świadom jest potrzeby budowania samodzielności.

Szczepan


12.03.2006

Drogi Szczepanie!

Zmartwiłem się opowieścią o kryzysie Marcina. Na szczęście ma Was, kochającą rodzinę, i na pewno wsparcie z waszej strony pomaga mu przetrwać obecny kryzys.

Byliśmy dzisiaj z żoną na filmie Anga Lee „Tajemnica Brokeback Mountain”. Dobry film, ale strasznie smutny. Sala przyjmowała go z dużą kulturą. Myślę, że ten film może odegrać pozytywną rolę w uświadamianiu ludziom, że homoseksualizm to nie tylko zachowania seksualne, ale także autentyczne, silne uczucia.

Cezary


7.05.2006

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?