Czytelnia

Konrad Sawicki

Mów po ludzku, Konrad Sawicki rozmawia z bp. Edwardem Dajczakiem, WIĘŹ 2011 nr 2-3.

Dokładnie tak. Sprawa jest niezwykle trudna, gdy ma się tylko dwie minuty i szansę wypowiedzenia niewielu zdań, które muszą być przesłaniem trafiającym do młodego człowieka. I bywa tak, że te kilka zdań wystarczy. Pewnej nocy w Wielkim Poście otrzymałem maila od dziewczyny, która była właśnie na imprezie i napisała tak: „Kolega mi powiedział, że nasz biskup zrobił bloga, no więc wzięliśmy kompa i weszliśmy na tego bloga. Wysłuchałam i... zaczęłam myśleć”. I koniec. Przeczytałem to i ucieszyłem się: O! To jest już coś!

Woodstock jak świat

Sawicki

Ten rys otwartości na dialog i gotowości do partnerskiej rozmowy, który wynika z tytułu wideobloga, dostrzegłem również w przesłaniu Księdza Biskupa skierowanym do uczestników Przystanku Jezus: „Idziemy do ludzi z pełnym szacunkiem — nie lepsi do gorszych. Różnimy się tylko i równocześnie aż tym, że z łaski Boga mieliśmy szczęście spotkać Jezusa. Dla nas jest On życiem, radością i siłą. Tym pragniemy się dzielić”.

Bp Dajczak

Zasadą uczestnictwa w Przystanku Jezus jest ogromny szacunek i miłość do człowieka, do którego się idzie. Nie może to być podejście typu: ja przychodzę cię pouczyć, ja wszystko już wiem i chcę ci o tym powiedzieć. My idziemy zupełnie inną drogą, która potrzebna jest nie tylko na Przystanku Woodstock, ale w ogóle w Kościele. Podchodzimy do człowieka i dzielimy się z nim własnym doświadczeniem. Jeśli jest to człowiek, któremu obce jest doświadczenie wiary, a zdarza się to współcześnie coraz częściej, to pierwsza faza spotkania wymaga życzliwej, pełnej przyjaźni postawy. Zazwyczaj pierwszą reakcją na propozycję rozmowy jest wyrzucenie z siebie wszystkich żalów dotyczących Kościoła.

Obserwuję u tych młodych dwa rodzaje zrażeń do Kościoła. Pierwszy — przez osobiste negatywne doświadczenie. I nie ma znaczenia, czy powodem jest ksiądz, który w odbiorze młodego człowieka zachowuje się nieadekwatnie do tego, co głosi, czy są to rodzice zachowujący się podobnie. Reakcja jest taka sama: odwrócenie się od Kościoła. Jest jeszcze druga forma tych zrażeń — przyjęcie pewnych medialnych przekazów, schematów myślowych. Kiedy ich zapytamy: „Czy to jest twoje osobiste doświadczenie?”, odpowiedź brzmi: „Nie, ale tak przecież mówią”. Przekazywane im w ten sposób negatywne obrazy Kościoła ukształtowały ich podejście do wszystkiego, co się łączy z chrześcijaństwem. Jednej i drugiej grupie ludzi należy najpierw pozwolić na wypowiedzenie tych żalów, uszanować ich doświadczenia i przekonania i dopiero wówczas rozpoczyna się ciekawy i twórczy etap dialogu. Jestem przekonany, że ten sposób komunikacji dotyczy nie tylko pola Woodstockowego, ale też salki katechetycznej, klasy w szkole i wielu innych spotkań młodzieżowych.

Jako duchowni powinniśmy mieć świadomość, że w każdą funkcję w Kościele wpisany jest bezwzględnie element służebności. I nie chodzi tu o budowanie dobrego wizerunku, tylko faktycznie trzeba mieć świadomość, że moja posługa słowa jest postawą służebną. Muszę uczyć się takiego przekazywania Ewangelii, żeby człowiek, do którego mówię, mógł odebrać jej przesłanie. Jestem jakby podwójnie na służbie: i Jezusa, i człowieka. Trudnym i ważnym zadaniem dla biskupa — i dla każdego innego głosiciela Ewangelii — jest jednak nie zdominować własną osobą przekazu Bożego słowa. Mam przekazać światło Ewangelii, ale przecież wiem, że tak naprawdę nie ja to czynię, tylko czyni to we mnie Duch Święty.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Konrad Sawicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?