Czytelnia

Konrad Sawicki

Mów po ludzku, Konrad Sawicki rozmawia z bp. Edwardem Dajczakiem, WIĘŹ 2011 nr 2-3.

Sawicki

Ale przecież jest urząd biskupa, który.

Bp Dajczak

Który schować się nie pozwala, prawda? I dlatego to jest takie trudne. Tu nie chodzi o udawanie, że się nie jest biskupem. Pamiętam pytanie, jakie mi stawiano, gdy ruszył Przystanek Jezus: „Czy ja w jakiś sposób nie sprofanuję urzędu biskupiego?”. Muszę powiedzieć, że nigdy nikt z uczestników zarówno Przystanku Jezus, jak i Woodstocku nie próbował wejść ze mną w tak poufałą relację, która pozwoliłaby na klepanie biskupa po ramieniu. Ani na moment nikt nie zapomniał, że rozmawia z biskupem. Ale jednocześnie biskup musi tam być w szczególny sposób. Nie ma wątpliwości, że trzeba podejść do człowieka bliżej, że trzeba się odsłonić. To daje możliwość poznania człowieka i w efekcie używania bardziej adekwatnego słownictwa.

Myślę, że współczesny głosiciel Ewangelii — i to na każdym poziomie kościelnej struktury — musi szukać kontaktu ze współczesnym człowiekiem, musi go próbować zrozumieć i mówić do niego zrozumiałym językiem. Z tym się wiąże też konieczność przeczytania wielu tekstów, bo przecież nie brakuje porządnych, pogłębionych analiz mentalności i języka współczesnego człowieka. Jeżeli mówimy, że współczesny człowiek tak bardzo żyje dniem dzisiejszym, że jest zabiegany, jeżeli chcemy mu pokazać, że warto się zatrzymać i spojrzeć, dokąd się biegnie i po co, to trzeba go rozumieć i trafić w te struny, które jeszcze w nim brzmią i są wrażliwe.

Czeka nas wielka praca

Sawicki

„Polski Kościół czeka wielka praca nad językiem, którym przemawiamy do wiernych” — wie Ksiądz Biskup, kto to napisał?

Bp Dajczak

Nie.

Sawicki

To fragment niedawno opublikowanego, głośnego listu ojca Ludwika Wiśniewskiego do nuncjusza abp. Migliore. Ten cytat zgubił się w całej dyskusji, jaką list zainicjował.

Bp Dajczak

Czytałem list, ale akurat tego cytatu nie zapamiętałem.

Sawicki

Może zacytuję cały akapit, żeby było wiadomo, w jakim kontekście te słowa padają: „Przetacza się przez nasz kraj rewolucja obyczajowa [] Jest pytanie, jak w tej sytuacji ma się zachowywać Kościół. Łagodzić twarde zasady moralne? Oczywiście nie. Jednakże ludzie Kościoła mają obowiązek zastanowić się nad językiem, którym przemawiają i prezentują zasady moralne. Zdaje się, że my, polscy duchowni, jesteśmy ciągle na etapie «sloganu religijnego». Zdaje się, że najczęściej wygłaszamy oklepane «święte frazesy», których nie są w stanie słuchać młodzi i uciekają z Kościoła [] Polski Kościół czeka wielka praca nad językiem, którym przemawiamy do wiernych”. Przywołuję ten cytat, dlatego że o. Wiśniewski formułuje istotny związek przyczynowo-skutkowy: zły język Kościoła skutkuje ucieczką młodych. Czy Ksiądz Biskup też tak to widzi?

Bp Dajczak

Tak. Język „sloganu religijnego” również dlatego jest zły, że nie liczy się z osobistym doświadczeniem wiary człowieka, do którego kierujemy przesłanie. A problem zostaje jeszcze pogłębiony przez to, że współczesny człowiek zna różnorodne teorie religijne, ale często bez najmniejszej relacji osobowej z Bogiem. Jeżeli na to nałoży się nasz religijny slogan podany z zasady w formie moralizatorskiego „musisz” i „nie wolno ci”, to człowiek nie odkryje sensu, dlaczego to musi, a tamtego akurat mu nie wolno.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Konrad Sawicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?