Czytelnia

Ciało

Joanna Petry Mroczkowska, Znak Jonasza i wytrawne wino, WIĘŹ 2005 nr 10.

W interpretacji dzisiejszej kultury starzenie stało się czymś poniżej ludzkiej godności. Oznacza ono przecież podupadanie prowadzące do ostatecznego upadku. W kulturze masowej samo wspominanie starości grozi tym, że jej potencjalni odbiorcy odejdą zniechęceni. Spójrzmy na definicję starości zaczerpniętą z polskiego internetu: Starzenie się to zmniejszenie zdolności do odpowiedzi na stres środowiskowy, które pojawia się w organizmach wraz z upływem czasu, naturalne i nieodwracalne nagromadzenie się uszkodzeń wewnątrzkomórkowych, przerastające zdolności organizmu do samonaprawy. Starzenie się powoduje utratę równowagi wewnętrznej organizmu, co zwiększa ryzyko wystąpienia chorób. Prowadzi do upośledzenia funkcjonowania komórek, tkanek, narządów i układów; zwiększa podatność na choroby (np. choroby krążenia, Alzheimera, udar mózgu czy nowotwory), wreszcie prowadzi do śmierci. (...) Wpływ środowiska może znacznie zmienić długość życia większości organizmów. Usunięcie negatywnych czynników z otoczenia oraz zmiany w fizjologii mogą znacznie wydłużyć oczekiwany wiek, w którym dany osobnik umrze ze starości. Przykładem może być wydłużenie życia ludzi w XX wieku oraz eksperymenty dokonane na długowiecznych nicieniach.

Zostawmy tu nicienie, zauważmy natomiast, że — jak ostatnio ogłoszono w piśmie „Science” — uczonym amerykańskim z ośrodka uniwersyteckiego w Dallas (Southwestern Medical Center przy University of Texas) udało się zidentyfikować hormon, który przedłuża życie myszy o 20-30 proc. Ponieważ — mimo głosów pełnych entuzjazmu — istnieją wątpliwości, czy odkrycie to da się zastosować do ludzkiego życia, negowanie starości jest znacznie łatwiejsze. Zaprzeczanie całej, nie tylko naskórkowej czy nawet fizjologicznej prawdzie o ludzkim starzeniu się jest intratnym biznesem. Na pierwszej linii mamy tu poradniki liczące na finansowy sukces. Dużą popularnością cieszą się książki głoszące nieśmiertelność w połączeniu z wieczną młodością. Wraz z Terrym Grossmanem („The Baby Boomers Guide to Living Forever” — „Poradnik dla pokolenia wyżu demograficznego: Jak żyć wiecznie”; Hubristic Press 2000, czy Fantastic Voyage: „How to Benefit from Cutting Edge Science and Add Years to Your Life” — „Fantastyczna podróż. Jak korzystać z najnowocześniejszej nauki i wydłużyć sobie życie”; Rodale 2005) czekamy, że postęp i krionika, czyli zamrażanie ciała, raz na zawsze wyeliminują starość.

Bywają stanowiska mniej radykalne. Już parę lat temu do Polski dotarła książka „Prawdziwy wiek. Czy jesteś tak młody, jak mógłbyś być?” Michaela F. Roizena, lansująca redukowanie wieku”, po to, byśmy mogli poczuć się co najmniej o dwadzieścia lat młodsi. Mamy nie myśleć o zapobieganiu chorobom, tylko o zapobieganiu starości. Kiedy troszczysz się o zdrowie ciała, czas biegnie wolniej —przekonuje Roizen.

Pogoń za młodzieżową witalnością postuluje zdrowe żywienie, ćwiczenia fizyczne i optymistyczną postawę. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby na tym się nie kończyło, tymczasem tu chodzi o cały program. Reklama podsuwa nieustannie obraz wyidealizowany. Dręczy nas tyrania wizualności: chcemy się podobać i sprostać kryteriom, jakie stanowi uroda młodości. A kryteria te są surowe! Wydawcy kolorowych pism przyznają, że nawet zdjęcia najpiękniejszych modelek poddawane są drobiazgowej obróbce i retuszom.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Ciało

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?