Czytelnia

Kobieta

Kościół w Polsce

Ewa Karabin

Ewa Karabin, Najstarszy problem Kościoła, WIĘŹ 2009 nr 8-9.

— Po wojnie władze komunistyczne zamknęły kilkaset domów zakonnych — opowiada Monika Waluś. — Siostrom kazano zajmować się czymś innym, np. chorymi dziećmi. W oficjalnej wykładni władzy prostytucja nie istniała w socjalistycznym państwie, więc nie było też sensu, aby nieistniejącym problemem ktokolwiek się zajmował. W ten sposób wiele zgromadzeń odeszło od swojego pierwotnego powołania i zaczęło pracę jako katechetki, organistki, nauczycielki. Trudno żądać, żeby po odzyskaniu suwerenności w roku 1989 te siostry rzuciły wszystko i wróciły do przedwojennych metod działania. Trzeba wypracować nowe sposoby pracy

Gaszenie pożaru

Historia pokazuje, że niezależnie od czasu i miejsca, na usługi prostytutek zawsze jest popyt. A popyt rodzi podaż. W 2002 r. w Polsce prostytucją zajmowało się nawet do 40 tys. kobiet. 10% z nich nie skończyło 18 roku życia, najmłodsze miały po 12 lat. Do korzystania z ich usług przyznawał się co dziesiąty dorosły Polak9. Jest to problem, który dotyka setki tysięcy osób w skali całego kraju. Jak Kościół może nań reagować?

— Najistotniejsze w walce z prostytucją jest pozytywne nauczanie na temat miłości i małżeństwa, seksu i życia erotycznego — uważa ks. Ryś. — Kluczem do takiego nauczania jest „mowa ciała”, stanowiąca jedno z zasadniczych pojęć „teologii ciała”. Poprzez ciało wyrażam przecież oddanie osoby. Tej mowy, jak każdej innej, trzeba się nauczyć — mówiąc ciałem można kłamać, „mówić” na wyrost, ale można też znaleźć „wypowiedź” odpowiednią do treści. Tyle, że dziś mamy problem z banalizacją seksu, dopóki więc nie pokaże się życia erotycznego od strony pozytywnej, zawsze będą się rodziły patologie. Z drugiej strony trzeba być ostrożnym, bo łatwo można narazić się na zarzut, że Kościół ma obsesję na punkcie seksu.

— Już samo mówienie o prostytucji jest w Kościele trudne — przyznaje duszpasterz rodzin z warszawskiego Służewa, o. Łukasz Woś. — O ile na inne tematy można spokojnie porozmawiać z małżeństwami, których dotyka dany problem, o tyle w tym przypadku sprawa jest dużo bardziej skomplikowana, bo to temat niezwykle wstydliwy, o którym nie zawsze chciałoby się mówić głośno.

O problemie tym nie mówi się też głośno w seminariach duchownych, nie istnieje on również w trakcie spotkań z małżeństwami ani w oficjalnych dokumentach polskiego Kościoła. Przywykło się myśleć o prostytucji jako zjawisku towarzyszącym nędzy i patologiom społecznym, dalekim od życia polskiej klasy średniej. Tymczasem badania z 2005 r.10 pokazują, że 60% prostytutek pochodzi z pełnych rodzin, 40% dobrze się uczy, 9% pochodzi z domu, gdzie sytuacja materialna była bardzo dobra, 17% — dobra, 24% — przeciętna, a jedynie 53% przyznaje, że zła.

Prostytucja nie bierze się zatem wyłącznie z przyczyn ekonomicznych, jak było jeszcze 100 lat temu. — Trzeba się zastanowić, dlaczego młodzi ludzie decydują się na taki krok — mówi o. Woś. — Próbować już wcześniej uwrażliwiać na zagrożenia związane z niewłaściwie realizowanym ojcostwem i macierzyństwem. Mówić o narastającym problemie braku ojca, którego mądra obecność ma istotny wpływ na dojrzewanie jego córki do kobiecości. U nas, niestety, najpierw się gasi pożar, a dopiero później próbuje coś robić z jego przyczyną.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Kobieta

Kościół w Polsce

Ewa Karabin

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?