Czytelnia

ks. Henryk Seweryniak

ks. Henryk Seweryniak, Nasza wiara, nasze zakłopotanie, WIĘŹ 2000 nr 10.

Nie do pogodzenia z wiarą katolicką jest ponadto hipoteza, w której świetle działanie zbawcze Ducha Świętego miałoby charakter bardziej powszechny niż działanie Jezusa Chrystusa. Deklaracja przypomina jedność działań zbawczych Trójcy Świętej i podkreśla, że Duch Święty urzeczywistnia zbawcze dzieło Jezusa Chrystusa w życiu zarówno ludzi, którzy historycznie poprzedzili Słowo Wcielone, jak i tych, którzy żyją po Jego wejściu w historię (powszechność czasowa); w Kościele i poza jego widzialnymi granicami (powszechność przestrzenna) [12].

W niektórych nurtach pluralistycznej teologii religii niewłaściwie stawia się też sprawę relacji zbawienia, Królestwa Bożego i Kościoła. Niewłaściwość wynika m.in. z tego, że wizję Królestwa Bożego opiera się na teocentryzmie (u Hicka już tylko na specyficznie rozumianym real–centryzmie), usuwając w cień prawdę o Chrystusie i Kościele, ponieważ Chrystusa, Kościoła nie może rzekomo zrozumieć ten, kto nie ma wiary chrześcijańskiej, podczas gdy różne ludy, kultury i religie mogą się odnaleźć w jednej Boskiej rzeczywistości, niezależnie od tego, jaka by była jej nazwa [19].

Dalej, w wierze katolickiej należy koniecznie łączyć prawdę o rzeczywistej możliwości zbawienia darowanej wszystkim ludziom w Chrystusie oraz prawdę o konieczności Kościoła do zbawienia. Koniunkcja ta oznacza, że Chrystus umarł za wszystkich, a nie tylko za katolików, jednak także dla tych, którzy nie są w sposób formalny i widzialny członkami Kościoła, zbawienie „idzie” w tajemniczy, Bogu tylko znany sposób, przez Kościół, Ciało Chrystusa i sakrament zbawienia. Innymi słowy, łaska Boża, moc Chrystusa odddziaływuje także tam, gdzie Kościół nie jest historycznie, organizacyjnie obecny – jest on jednak sakramentalnym znakiem obecności tej łaski i mocy w świecie. W takim razie, podkreśla Deklaracja, byłoby sprzeczne z wiarą katolicką postrzeganie Kościoła jako jednej z dróg zbawienia, istniejącej obok innych, to znaczy równolegle do innych religii, które miałyby uzupełnić Kościół, a nawet mieć zasadniczo taką samą jak on wartość [21]. Wynika stąd również to, że szacunek dla innych religii i postawa dialogiczna wręcz zakładają działalność misyjną: obiektywnie wyznawcy innych religii znajdują się w sytuacji bardzo niekorzystnej w porównaniu z tymi, którzy w Kościele mają pełnię darów zbawczych – obdarowany ma ścisły obowiązek obdarowywać innych [22].

Podjęcie tych kwestii nie wzbudziło zastrzeżeń: Urząd Nauczycielski ma prawo przypomnieć, że Chrystus jest powszechnym Zbawicielem; że Kościół nie jest tylko „organem informującym” o zbawieniu w Chrystusie, lecz „organizmem zbawienia”. Takie jest nasze dziedzictwo i zobowiązanie. Skąd więc protesty, a niekiedy rozgoryczenie sióstr i braci w innych Kościołach? Stąd, że w starannie wypracowanym dokumencie z zakresu teologii religii niechrześcijańskich znalazł się rozdział IV „Jedyność i jedność Kościoła”, który w sposób wręcz sylogistyczny formułuje implikacje eklezjologiczne przedstawionej nauki, a zwłaszcza sposobu rozumienia jedyności Kościoła (w tym słynnego wyrażenia soborowego Kościół Chrystusa trwa [„subsistit”] w Kościele katolickim, KK 8), oraz jedności Kościoła.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

ks. Henryk Seweryniak

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?