Czytelnia

Konrad Sawicki

Nie ma wojny polsko-polskiej, Dyskutują Aleksander Smolar i Tomasz Żukowski. Rozmowę prowadzą Zbigniew Nosowski i Konrad Sawicki, WIĘŹ 2011 nr 2-3.

Jest też podział, który opisał Samuel Huntington, pisząc o amerykańskim społeczeństwie. Mówił on z jednej strony o tych, którzy dobrze się czują w świecie otwartych granic, ponadnarodowych procesów — to jest klasa globalna albo kosmopolityczna (co oczywiście nie znaczy, że nie są oni przywiązani do własnej kultury, kraju, ziemi i narodu). A z drugiej strony mamy ludzi jakby przypisanych do ziemi — ascriptive, jak za czasów feudalnych. Dziś przyjmuje to formę przypisania do narodu, do kultury, do języka. Oni nie znają innych języków albo reprezentują zawody, które nie są zawodami globalnymi, tylko lokalnymi. Ten podział juz dziś wyraźnie różnicuje ludzkie losy. Perspektywicznie będzie on prawdopodobnie odgrywał jeszcze poważniejszą rolę. Pisze się w ostatnich latach dużo o postępujących, z jednej strony, procesach globalizacji, z drugiej zaś — o renacjonalizacji, silnych ruchach narodowych, etnicznych, które doprowadzają nawet do pękania stabilnych dotąd państw. Na te procesy wpływ ma na pewno zagrożenie gospodarczą konkurencją na otwartym rynku ze strony Chin, Indii czy Brazylii. Pewną rolę odgrywa też poczucie zagrożenia dla tożsamości zbiorowej i godności dużej części społeczeństwa, która nie jest w stanie się odnaleźć w tym szerokim świecie.

Żukowski

W Polsce po 2005 roku ostrym sporom wizerunkowym i wyraźnym różnicom wizji państwa i demokracji towarzyszyły niezbyt wielkie różnice między społeczno-gospodarczymi ofertami obu rywalizujących obozów. W tym wymiarze polaryzacja początkowo raczej słabła. Sprzyjała temu niezła koniunktura gospodarcza. Nie wiem jednak, czy jest to zjawisko trwałe. Mamy bowiem w Polsce do czynienia z pogłębianiem się różnic społecznych. Rosną też dystanse między regionami biedniejszymi i bogatszymi. Psuje się też koniunktura. Te procesy będą miały swoje konsekwencje. Jeśli dodamy do tego zjawisko zadłużania się państwa kosztem następnych pokoleń, można podejrzewać, że w bliższej i dalszej przyszłości w polskiej polityce możemy mieć znów do czynienia z większymi konfliktami społecznych i ekonomicznych interesów.

Mamy również w Polsce rzeczywiście poważne różnice na poziomie tożsamości. Jest część społeczeństwa, dla której Kościół i jego obecność w życiu publicznym są ważne, oraz ta, mniej liczna, która jest zdania przeciwnego. Są też znaczące różnice dotyczące wizji polityki gospodarczej. Jest spór o to, czy państwo powinno być ważnym podmiotem w gospodarce, odpowiedzialnym szczególnie za strategiczne gałęzie gospodarki oraz za bezpieczeństwo energetyczne. Dlatego dla jednych (w tym dla mnie) priorytetową kwestią będzie to, czy sprzedawać PKO BP albo Lotos (zdecydowanie nie!), a dla innych nie ma to większego znaczenia. Jest to kwestia wyboru dwóch różnych strategii gospodarczych. I jeszcze wymieńmy jedno ważne pole podziału: polityka zagraniczna. Mówiąc w skrócie: czy będzie to polityka jagiellońska czy piastowska? Wokół tego mamy realne, a nie pozorowane dylematy. Wyraźnie dzielą one dwa główne obozy polityczne w Polsce. I to nie są dylematy, które znikną. A wybory, które podejmujemy dzisiaj, będą mieć swe, czasem ogromne, konsekwencje w przyszłości.

Pojednanie zamiast podziałów?

WIĘŹ

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Konrad Sawicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?