Czytelnia

Katarzyna Jabłońska

ks. Andrzej Luter

Katarzyna Jabłońska, ks. Andrzej Luter

Nie na miejscu?

Kobieta

„Poszukiwany: Jezus Chrystus. Oskarżony o mącenie ludziom w głowach, skłonności anarchistyczne, spisek przeciw władzom państwowym”. Tak Klaus Kinski zaczyna swój monodram Jezus Chrystus Zbawiciel. Wystąpił z nim w 1971 r. w berlińskiej Deutschlandhalle, budząc oburzenie zgromadzonej publiczności, która w większości odmówiła mu prawa do posługiwania się słowami Jezusa. W jednej z pierwszych scen padają także i takie zdania: „zrobiliśmy z Jezusa dziwkę wszechczasów”, a dalej: „bardzo możliwe, że Jego matka też była dziwką”. Co czujesz, Andrzeju, kiedy słuchasz takich enuncjacji?

Ksiądz

Staram się nie oburzać, bo to mało twórcze, chcę zrozumieć Kinskiego i ideę, którą zamierzał przekazać poprzez swoją prowokację. George Orwell mówił, że jeśli zależy nam na wolności, to powinniśmy bronić poglądów ekstremistycznych, idei, z którymi się nie zgadzamy. Właśnie za nie warto cierpieć. Pewnie miał rację, jednak recytacja Kinskiego zmontowana przez Petera Geyera — reżyser wykonał potężną pracę, która zajęła mu cztery lata — irytuje. Mam wrażenie, że aktor przekracza granice manipulacji widzem, przez co zafałszowuje przesłanie ewangeliczne, które — chciałbym w to wierzyć - pragnął nam przekazać.

Kinski mówi, że świat nieustannie zdradza Chrystusa. Myśl to nie nowa. Aktor nie traktuje Zbawiciela jak Boga, patrzy nań jak na człowieka i na rewolucjonistę. Jeśli wierzymy w Jezusa Chrystusa, Boga-Człowieka, to znaczy wierzymy również w drugiego człowieka i wzorem Chrystusa otwieramy się na drugiego. W interpretacji aktora-skandalisty ludzie to motłoch, który jego — Kinskiego — obraża i nie rozumie, również dlatego, że jak motłoch odrzuca nauki Zbawiciela. Artysta, upozowany na Chrystusa, gardzi swoją publicznością. Jezus tak nie postępował — nawet wtedy, gdy przepędzał kupców ze świątyni. Dla osoby motywowanej ideologicznie każdy, kto wyznaje inną ideologię, wcześniej czy później staje się wrogiem, obiektem nienawiści. A Kinski sprowadza przesłanie Chrystusa właśnie do ideologii. Stąd jego rewolucyjna retoryka wyjęta żywcem z lewackich broszur, jego anarchizm, antykościelność, zapalczywy antyklerykalizm i obowiązkowy w takich wypadkach antyamerykanizm. Wiem, to był taki czas — 1971 rok. Wielu młodych ludzi żyło w traumie po wojnie wietnamskiej i w oparach kontrkultury, która przecież niosła ze sobą także ciekawe wydarzenia artystyczne. Wiele z nich wytrzymało próbę czasu, a do niektórych sam mam ogromny sentyment. Ale jej skrajne przejawy są dziś anachroniczne, tak jak występ Kinskiego. Świat jest pełen hipokryzji, łajdactwa, korupcji, pychy, ale czy jad Kinskiego, maskowany ewangelicznie, pomaga w poszukiwaniu Chrystusa?

Kobieta

Moim zdaniem nie pomaga. Paradoksalnie, jednak monodram Kinskiego, inspirowany Ewangelią i czerpiący z niej, ma dla mnie wymiar bardzo ewangeliczny. Dzieje się to oczywiście w innej logice niż ta, którą zamierzył sam Kinski — twórca i wykonawca Jezusa Chrystusa Zbawiciela. Masz rację, Andrzeju, Kinski nie pomaga w poszukiwaniu Chrystusa, bo próbuje wtłoczyć Go w swoje ciasne i dziś już także naiwne ideologiczne ramy.

1 2 3 4 5 następna strona

Katarzyna Jabłońska

ks. Andrzej Luter

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?