Czytelnia

Ewa Karabin

Marta Titaniec

Ewa Karabin
Marta Titaniec

Nie zostawiajcie ich samotnych

Jedźcie do Treblinki — to tytuł wiersza żydowskiej poetki Haliny Birenbaum, która z rozkazu nazistów powinna była zginąć w komorze gazowej Majdanka, gdzie została wywieziona z warszawskiego getta. Po latach wspominała, jak wyrwana ze snu, przepędzona krzykami i uderzeniami pejczów niemieckich strażników do komory gazowej urządzonej jak łaźnia, spędziła kilka godzin, stojąc nago i wpatrując się w natryski, z których w każdej chwili mógł zacząć sączyć się gaz. Nad ranem okazało się, że akurat tej nocy w obozie zabrakło gazu i cały transport cudownie ocalonych skierowany został do Auschwitz.

Halina dostała się do komanda „kanada”, które zajmowało się sortowaniem odzieży po zagazowanych więźniach i dzięki temu przetrwała do stycznia 1945 r., gdy została zabrana do Ravensbrck, a potem do Neustadt Glewe, skąd już po kapitulacji wróciła pod koniec maja do Warszawy. W 1947 r. przedarła się do Palestyny i tam już została.

Od kilkudziesięciu lat zajmuje się rozpowszechnianiem wiedzy o Holokauście, działa na rzecz dialogu polsko-żydowskiego, przyjeżdża do Polski z młodymi Izraelczykami, nie tylko po to, by pokazać im obozy śmierci, ale by dać im szansę spotkania z polskimi rówieśnikami, żeby zburzyć mur wzajemnej nieufności i agresji. Kobieta, która doznała zła w jego najczystszej postaci, uczy teraz młodzież, jak być dobrym. Do nich i do każdego z nas mówi: „Jedźcie do Treblinki / Oni czekają na was”

Otwórzcie oczy szeroko

Hitlerowscy budowniczy byli świetnymi strategami, miejsce przyszłego obozu wybrali idealnie: prawie 70 lat po założeniu obozu w Treblince mało kto w Polsce potrafi powiedzieć, gdzie dokładnie się on znajdował. Niewiele więcej wie, że jest to miejsce, w którym w ciągu kilkunastu miesięcy wymordowano ok. 800 tys. osób, w tym prawie wszystkich Żydów z warszawskiego getta.

Obóz został założony wiosną 1942 r. w wyniku realizacji postanowień dotyczących „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, podjętych na konferencji w Wannsee pod Berlinem 20 stycznia 1942 r. Treblinka miała dobre połączenia kolejowe z Warszawą, Białymstokiem i dystryktem radomskim, istniała tu wcześniej bocznica kolejowa prowadząca do żwirowni i karnego obozu pracy utworzonego przez Niemców w 1941 r. Okolica była słabo zaludniona, a gęste lasy dawały naturalną osłonę i pomagały zamaskować prawdziwy cel powstania obozu — eksterminację ludności żydowskiej. Wysiadający z pociągu Żydzi do ostatniej chwili wierzyli, że jest to jedynie obóz przesiadkowy, z którego po dezynfekcji zostaną przewiezieni do obozów pracy na Wschodzie. Barak stojący przy rampie, na której zatrzymywały się pociągi, miał nawet namalowany zegar dworcowy oraz napisy „Poczekalnia”, „Kasy”, „Przechowalnia bagażu”. Na budynku komory gazowej widniała gwiazda Dawida, a wejście zakrywała pochodząca z jakiejś synagogi zasłona z hebrajską inskrypcją: „Oto brama, przez którą przechodzą sprawiedliwi”.

Te zabiegi miały usprawnić proces zagłady. Treblinka od początku miała być miejscem uśmiercania, od momentu wjazdu pociągu na peron do wywleczenia ciał z komór gazowych upływały dwie-trzy godziny. Jedyną możliwością przetrwania była praca w komandach zapewniających funkcjonowanie obozu, szansę na taką pracę miała jedna osoba na kilka tysięcy. Pozostali byli ograbiani ze wszystkich rzeczy osobistych (które następnie sortowano i wysyłano w głąb Rzeszy), rozbierani do naga przy wtórze wrzasków i ciosów esesmanów, i kierowani na śmierć. Jeden z ocalałych, Richard Glazar, w swojej książce Pułapka za zielonym ogrodzeniem tak opisuje ten proces:

1 2 3 4 5 następna strona

Ewa Karabin

Marta Titaniec

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?