Czytelnia

Ewa Karabin

Marta Titaniec

Ewa Karabin, Marta Titaniec, Nie zostawiajcie ich samotnych, WIĘŹ 2010 nr 8-9.

„Ci z warszawskiego getta, z Grodna i z innych miejscowości ze wschodu są na wpół żywi już po wpędzeniu do bydlęcych wagonów albo po przebytej drodze. Większość z nich zostaje wtłoczona do korytarza z «kabinami prysznicowymi» po obu stronach. Esesmani i ukraińscy wachmani biciem wpędzają resztę do środka. Pada rozkaz: «Iwan, woda!» — i ukraiński wachman uruchamia silniki. Prysznice zamiast wody rozpylają spaliny. Za jakieś 20 minut gotowy będzie produkt końcowy Treblinki. I już kolejni niewolnicy sięgają po ten nagi, zbity w jedną masę, zszarzały i zabarwiony na liliowo fabrykat”1.

Transporty przyjeżdżały codziennie oprócz poniedziałków, każdy potrafił zmieścić po kilka tysięcy Żydów z całej Europy. Codziennie wieczorem plac przyjmowania transportów był idealnie czysty i pusty, po dokonywanej tu kaźni nie miał prawa pozostać żaden ślad.

Przebywający w Treblince więźniowie wiedzieli, że praca, którą wykonują tylko na krótki czas przedłuża im życie, ale nie może ich uchronić od śmierci. Część z nich próbowała ucieczki w transportach odwożących odzież do Rzeszy, inni wykorzystywali nieuwagę strażników podczas prac poza terenem obozu. Uciec udało się nielicznym. Pozostali zdecydowali się na powstanie zbrojne, które wybuchło 2 sierpnia 1943 r. po południu, gdy więźniowie zdołali dzięki podrobionemu kluczowi wynieść z wartowni broń i amunicję. W czasie 20-minutowej wymiany ognia wysadzili w powietrze zbiornik z benzyną i sforsowali główną bramę obozową. Z 840 więźniów w powstaniu wzięło udział 735, uciec udało się około 200, końca wojny doczekało niecałe 100 osób. Nie ma wiarygodnych danych mówiących o stratach wśród esesmanów i ukraińskich strażników, najprawdopodobniej wśród ofiar śmiertelnych nie było Niemców2.

Po stłumieniu powstania esesmani zdecydowali się zlikwidować częściowo zniszczony obóz. Ostatni transport Żydów przyjechał do Treblinki 19 sierpnia 1943 r. Likwidacja infrastruktury obozowej przeciągnęła się do listopada 1943 r., wówczas zastrzelono ostatnich Żydów, zaorano cały teren i obsiano łubinem.

Wyostrzcie słuch

Dzisiejszy wygląd obozu to dzieło trzech artystów: Adama Haupta, Franciszka Duszenko i Franciszka Strynkiewicza. 22 000 metrów kwadratowych powierzchni zostało pokrytych betonem, na którym ustawiono 17 000 kamieni różnej wielkości. Na 216 wypisano nazwy miast, z których pochodzili przywożeni tu Żydzi. Wśród nich jedynym imiennym pomnikiem jest głaz z nazwiskiem dr Janusza Korczaka, który właśnie do Treblinki wyruszył w swoją ostatnią drogę z podopiecznymi z sierocińca.

Na miejscu, gdzie znajdowały się komory gazowe, wznosi się pomnik autorstwa Franciszka Duszenki, z założenia przypominający jerozolimską Ścianę Płaczu. Frontowa ściana robi wrażenie pękniętej przez środek. Znajdują się na niej rzeźby porozrywanych ludzkich ciał oraz błogosławiące dłonie — symbol zaczerpnięty z żydowskich nagrobków. Na tylnej ścianie monumentu widnieje kamienna menora. Przed pomnikiem stoi granitowy blok z napisem po polsku, hebrajsku, jidysz, rosyjsku, angielsku, francusku i niemiecku: „Nigdy więcej”. Za pomnikiem, tam, gdzie były ruszty do palenia zwłok, w zagłębieniu w ziemi znajduje się prostokątna bryła bazaltu tworzącego nieregularne skrzepy.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Ewa Karabin

Marta Titaniec

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?