Czytelnia

Kobieta

Alina Petrowa-Wasilewicz

Niedobrze kobiecie być samej

Gdy ponad sto lat temu papież Leon XIII w encyklice „Rerum nova­rum” przestrzegał przed socjalizmem, który może okazać się lekarstwem groźniejszym od choroby i przypominał, że nie ma prawdziwego rozwiązania «kwestii społecznej» poza Ewangelią”, obok buntu proletariuszy tliła się już zarzewie innego buntu – buntu kobiet. Nie był on antycypo­wany encykliką czy listem pasterskim, wraz z przypomnieniem, że nie ma prawdziwego rozwiązania «kwestii kobiecej» poza Ewangelią”, a także ostrzeżeniem, że i w tym wypadku lekarstwo może okazać się groźniejsze od choroby. Prorocy na ogół nie są sluchani, w każdym razie nie są słu­chani masowo.

Fala kobiecego buntu podnosiła się, a walka emancypantek doprowa­dziła do wyrównania wielowiekowych krzywd – kobiety uzyskały prawa wyborcze, możliwość dysponowania własnym majątkiem, kształcenia się i wykonywania rozmaitych zawodów. Chyba nikt dziś nie chciałby kwestionować potrzeby i wagi tych zmian. Podobnie jak w marksizmie, w feminizmie również tkwiło ziarno prawdy, bardzo duże ziarno prawdy – poniżenie i dyskryminacja kobiet były boleśnie rzeczywiste. Idąc na swój bój kobiety popełniły jednak kardynalny błąd – rozwiązywały swoją „kwestię” poza Ewangelią. Poza Ewangelią zaczyna się obszar źle rozu­mianej wolności, która lekceważy prawdę. Źle rozumiana wolność do­prowadziła nie tylko do zerwania pęt i kajdanów, ale również do uwolnienia się od powinności - rozwód uwolnił kobiety od tradycyjnej zależności od mężczyzny, a aborcja - od dzieci. Lansowany w latach dwudziestych typ „chłopczycy” stał się widocznym znakiem, że kobiety nadal czują się gorsze od mężczyzn i że rozpaczliwie chcą ich we wszyst­kim naśladować. Ambicja dorównania we wszystkim „silnej płci” zablokowała poszukiwania w kobiecie tego, co niepowtarzalne. Jan Paweł II napisał: W imię wyzwolenia się od „panowania mężczyzny”, kobieta nie może dążyć do tego, by wbrew swojej kobiecej „oryginalności” przyswajać sobie męskie atrybuty. Zachodzi uzasadniona obawa, że na tej drodze ko­bieta „nie spełni siebie”, może natomiast stracić i wypaczyć to, co stanowi o jej istotnym bogactwie.

Bunt kobiet udał się znakomicie i po kilku dziesiecioleciach można dokonać bilansu. Plusem jest wykształcenie, samodzielność, możliwość realizacji zawodowej, zajmowanie kierowniczych stanowisk, latanie w kosmos i jazda na trak­torze. Kobiety nie muszą siedzieć w kuchni, wychowywać dzieci i chodzić do kościoła. Nie muszą być kapłankami ogniska domowego i umacniać je swoim poświęceniem i samozaparciem. Wśród ludów bałkańskich funkcjonował kiedyś przesąd, że najmocniejsze są te budowle, pod których fun­damentem wmurowano czyjeś kości. Gdy „ka­płanki ogniska domowego” ofiarowywały się, budowla była mocna, a ro­dziny trwałe. Bunt kobiet sprawił, że przestały się one godzić na rezygnację z siebie. Oświadczyły kategorycznie, że „moje kości są moją własnością”, zabrały się i poszły, a mocne dotychczas budowle zachwiały się w posadach pozbawione fundamentu. Gdyż kobiety już nic nie muszą, chyba że czegoś bardzo chcą.

1 2 3 4 następna strona

Kobieta

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?