Czytelnia
Alina Petrowa-Wasilewicz, Niedobrze kobiecie być samej, WIĘŹ 1998 nr 1.
Nie wiadomo, jaki dokładnie miałby być w tym udział mężczyzny. Dotychczas nie powstała encyklika o jego godności i roli, która mu przypadnie. Taki drogowskaz jest bardzo mężczyźnie potrzebny, gdyż jest również zagubiony i samotny. Częściową odpowiedzią na to pytanie jest prawdopodobnie amerykański ruch Strażników Obietnicy, których milion zebrał się ubiegłej jesieni w Waszyngtonie. Modlili się wówczas przez trzy dni i przepraszali Boga za grzechy nieczystości, niewierność i brak odpowiedzialności. Pewne jest jedno – że mężczyzna i kobieta w budowie cywilizacji miłości będą musieli znaleźć nową formułę współpracy i wspólnoty. W której kobiety nie będą już upośledzone, mężczyźni nie będą nad nimi panować i będą akceptować możliwość rozwinięcia niewieścich talentów i realizacji zawodowej. Mężczyzna powinien kobiecie towarzyszyć, powinni być znowu razem, stać się jednością w dwojgu, gdyż tylko w ten sposób można przezwyciężać skutki grzechu pierworodnego. W naszych czasach przekształciły się one w wojnę dotychczas zupełnie nieznanej jakości. Przed cywilizacją śmierci świat może uratować tylko na nowo odnalezione przymierze kobiety i mężczyzny, jest to ich wspólne wezwanie. Warto, by kobiety o tym pamiętały, gdy zaczną szukać nowej formuły feminizmu.
Alina Petrowa-Wasilewicz – ur. 1954 r. w Sofii. Ukończyła polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, kilka lat pracowała naukowo w dziedzinie semantyki. Dziennikarka Katolickiej Agencji Informacyjnej. Publikuje także w miesięcznikach „W drodze”, „Powściągliwość i Praca”, „Credo”, „List”, w tygodniku „Gość Niedzielny”. Mieszka w Warszawie.
poprzednia strona 1 2 3 4