Czytelnia

Polecamy do czytania

Tomasz Serwatka

Niedokończona misja Augusta Hlonda

Jerzy Pietrzak, Pełnia prymasostwa. Ostatnie lata prymasa Polski kardynała Augusta Hlonda 1945-1948, t. I-II, Poznań 2009, 1007 s.

Literatura naukowa i popularnonaukowa dotycząca działalności oraz koncepcji społeczno-religijnych prymasa Augusta Hlonda nie była dotąd zbyt bogata, zwłaszcza w porównaniu z postacią jego następcy w roli „interrexa”, kardynała Stefana Wyszyńskiego. O Hlondzie pisali Eugeniusz Jarra, ks. Bronisław Kant, ks. Stanisław Kosiński, Marian M. Drozdowski, ks. Bernard Kołodziej, ks. Zygmunt Zieliński, ks. Mieczysław Żywczyński czy ks. Stanisław Wilk, ale właściwie dopiero w ostatnim piętnastoleciu opublikowano kilka większych opracowań książkowych mających bądź charakter źródłowy (ks. Wojciech Necel, ks. Jerzy Myszor, ks. Jan Konieczny), bądź monograficzny (Romana Brzezińska, Tomasz Serwatka, Jan M. Roth). Jerzy Pietrzak, zawodowy historyk, od niemal 40 lat zajmuje się naukowo postacią Hlonda i opublikował w tej materii wiele artykułów. Recenzowana praca jest w dużej mierze podsumowaniem tych badań. Autor odbył niesłychanie szeroką i drobiazgową kwerendę w archiwach i bibliotekach polskich, tak państwowych, jak i kościelnych, przede wszystkim jednak w Archiwum Watykańskim, najbardziej „miarodajnym” w zakresie „wielkiej polityki”.

Tytuł tej bardzo obszernej monografii jest — jak mi się zdaje — bardzo trafny w odniesieniu nie tylko do jej zasadniczej tematyki, ale też i w kontekście samej biografii Augusta Hlonda. Trzy ostatnie lata w jego życiu okazały się nie tylko najważniejsze z punktu widzenia prymasa, ale także przełomowe dla Kościoła polskiego. W okresie 1945-1948 udało się nie tylko ocalić ideę prymasostwa jako kontynuacji dawnej moralnej (i częściowo politycznej) roli „interrexa” w trudnych warunkach ustroju komunistycznego, nie tylko dokonać trwałego zainstalowania polskiej administracji kościelnej na Ziemiach Zachodnich i Północnych (obejmujących przecież ok. 30 % terytorium współczesnej Polski), ale przede wszystkim ocalić jedność episkopatu i większości katolickiego społeczeństwa w obliczu prób laicyzacji i ateizacji ze strony władzy komunistycznej.

Określenie „pełnia prymasostwa” zdaje się zawierać nie tylko to, że owe trzy lata były dopełnieniem misji Hlonda jako przedwojennego prymasa Polski, tak dramatycznie przerwanej we wrześniu 1939 r., a kontynuowanej — w różnych uwarunkowaniach i z różnym powodzeniem — w okresie wojennych perypetii na emigracji i w niemieckiej niewoli. Drugim ważkim czynnikiem świadczącym o trafności takiego właśnie sformułowania Pietrzaka jest to, że dopiero po swoim powrocie do kraju w lipcu 1945 r. kardynał stał się rzeczywistym rządcą episkopatu i całego polskiego katolicyzmu. Do grudnia 1938 r. niemal równorzędną z nim pozycję prestiżową (a częściowo i realną polityczną) miał warszawski metropolita kardynał Aleksander Kakowski (tytułujący się do końca „prymasem Królestwa Polskiego”), a i inni arcybiskupi mieli przed wojną bardzo samodzielną pozycję (Romuald Jałbrzykowski w Wilnie, Adam S. Sapieha w Krakowie, Józef Teodorowicz we Lwowie).

1 2 3 4 5 następna strona

Polecamy do czytania

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?