Czytelnia

Polecamy do czytania

Tomasz Serwatka, Niedokończona misja Augusta Hlonda, WIĘŹ 2010 nr 11-12, (Jerzy Pietrzak, Pełnia prymasostwa. Ostatnie lata...).

Moim zdaniem, już sam fakt rezydowania prymasa w latach 1926-1939 w Poznaniu izolował go nieco od ogólnopolskiej „wielkiej” sceny politycznej. Po śmierci Kakowskiego planował on przeprowadzkę do stolicy i połączenie metropolii gnieźnieńskiej z warszawską, ale przeszkodził temu wybuch wojny. Dopiero po swym powrocie do ojczyzny Hlond mógł przystąpić do pełnej realizacji swoich dawnych planów, jak i realizować nowe „wojenne” przemyślenia i zamiary. Powracając do Polski, Hlond miał bardzo jasną i już mocno skrystalizowaną wizję przyszłości Polski i Kościoła. Miał 64 lata, był zdrowy i czuł się dobrze, planował jeszcze co najmniej 20 lat efektywnej pracy. Jak mało kto spośród współczesnych mu polskich hierarchów i polityków dostrzegał długodystansową, rzeczywistą polską rację stanu, przede wszystkim związaną z repolonizacją Ziem Zachodnich.

Książka prof. Pietrzaka jest gatunkowo czymś pośrednim między klasyczną biografią a kompleksową monografią dziejów Kościoła polskiego w latach 1945-1948 w szerokim kontekście wewnątrzkrajowym i międzynarodowym. Autor prezentuje szczegółowo stosunek Augusta Hlonda do poszczególnych partii i ugrupowań politycznych (PPR, PSL, SP, PPS, postakowskie i narodowe „podziemie”), wybitnych osobistości (Stanisław Mikołajczyk, Stanisław Grabski, Bolesław Bierut, Karol Popiel, Bolesław Piasecki), Stolicy Apostolskiej, USA, Ziem Zachodnich, władz emigracyjnych, Żydów, Czechów i Niemców. Autor stara się także ukazać grupę najbliższych współpracowników prymasa, tak spośród duchowieństwa (Antoni Baraniak, Karol Milik, Bolesław Kominek, Walenty Dymek, Stefan Wyszyński, Zygmunt Choromański), jak i świeckich (prof. Stefan Dąbrowski z Poznania, prof. Karol Górski z Torunia). Prymas był człowiekiem otwartym na kontakty międzyludzkie, w tym także z kręgami świeckimi (pisarze Jan Dobraczyński czy Zofia Kossak).

Przejdźmy teraz do materii bardziej szczegółowej. Gdy idzie o kwestię powrotu prymasa z Rzymu do kraju w lipcu 1945 r., autor podaje sporo nowych i interesujących informacji. Okazuje się, że decyzja owa spowodowała spory ferment na emigracji, zwłaszcza na terenie Italii, w środowisku II Korpusu gen. Władysława Andersa. Najostrzej protestował o. Innocenty Maria Bocheński. Kardynał Hlond mało się wszak liczył z opiniami wychodźstwa. Dbał przede wszystkim o uzyskanie nadzwyczajnych pełnomocnictw od Ojca św., potrzebnych mu przede wszystkim dla usunięcia z Ziem Zachodnich władzy kleru niemieckiego, a ustanowienia polskich administratorów apostolskich we Wrocławiu, Opolu, Gorzowie, Gdańsku i Olsztynie. Sprawę owych pisemnych pełnomocnictw Pietrzak prezentuje bardzo szczegółowo, ostatecznie rozwiewając wszelkie w tej materii wątpliwości i niejasności. Wystawione przez monsignore Domenico Tardiniego (pełniącego obowiązki watykańskiego Sekretarza Stanu) w dniu 8 lipca 1945 r. dotyczyły „tutto il territorio polacco”, ale nie mówiły wprost o możliwości usuwania hierarchów niemieckich oraz mianowania na obszarach poniemieckich polskich administratorów. Hlond zrozumiał i zinterpretował zatem owe szerokie i dość ogólne (w aspekcie politycznym) pełnomocnictwa w duchu korzystnym dla siebie i polskiej racji stanu.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Polecamy do czytania

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?