Czytelnia
Helmut Wagner, Niemcy w Europie, WIĘŹ 1996 nr 5.
Czym więc jest Unia Europejska: konfederacją czy federacją? Po oddaleniu wniosku niemieckich przeciwników Traktatów z Maastricht, zarzucających im rzekomą niezgodność z konstytucją, Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe wydał w związku z tym w dniu 11.09.1993 iście salomonowe orzeczenie. W jego świetle Unia Europejska nie jest w obecnym stanie ani konfederacją, ani federacją. Jest raczej swego rodzaju „związkiem państw”. Tym samym najwyższy sąd niemiecki we właściwy sposób dał wyraz temu, że Unia Europejska jest obecnie wprawdzie czymś więcej niż konfederacją, ale ciągle jeszcze niepełną federacją. Rzeczywiście, jeśli chce się ją koniecznie zakwalifikować pod względem konstytucyjnoprawnym, to należałoby ją nazwać „nie ukończonym państwem związkowym”. To, czy stanie się ona w przyszłości federacją o swoistym charakterze, z pewnością innym niż charakter Związku Szwajcarskiego i Stanów Zjednoczonych Ameryki, ale o jednakowych cechach, czy też znów się rozpadnie, zależy od narodów Europy, które związały bądź zwiążą swój własny los z losem Unii Europejskiej.
Niemcy jako integralny składnik Europy
Na temat tego, co w wielu językach świata zwie się „kwestią niemiecką”, napisano już nieskończenie wiele. Przez długi czas była ona też przedmiotem gorących sporów. Nie znam bardziej trafnego opisu tej skomplikowanej kwestii od opisu sporządzonego przez amerykańskiego dyplomatę i historyka Georga F. Kennana. Zanotował on w 1958 roku: Kwestia niemiecka w swym obecnym wymiarze rozpoczęła się wraz z urzeczywistnieniem narodowej i państwowej jedności Niemiec w 1870 roku. Wojny światowe tego stulecia są wyrazem tego, że nie udało się znaleźć, a być może w ogóle udać się po prostu nie mogło, stosownego miejsca dla suwerennych i zjednoczonych Niemiec we wspólnocie również suwerennych państw europejskich. Dla autora tych słów od wielu lat jest oczywiste, że prawdziwie konstruktywna polityka okresu powojennego nie mogła polegać na ponowieniu próby związania suwerennych i zjednoczonych Niemiec z systemem państw europejskich, które Niemcy z uwagi na swq przewagę w wielu aspektach narodowego rozwoju musiałyby deklasować. Niemcy mogły, w moim przekonaniu, wybrać tylko jedną z dwóch możliwych dróg. Albo do tyłu, tzn. kiedy przez podział kraju suwerenność poszczególnych państw niemieckich stałaby się znośna, właśnie dlatego że Niemcy nie byłyby zjednoczone. Druga droga natomiast prowadziłaby do przodu, poprzez członkostwo Niemiec w systemie o ściśle określonych politycznych warunkach w jakiejkolwiek formie europejskiej federacji, w których jedność Niemiec byłaby do zniesienia właśnie dlatego, że Niemcy nie byłyby suwerenne. Pierwsza alternatywa wydawała mi się zawsze anachroniczna, praktycznie nierealna, a ponadto narażona na niebezpieczeństwo dogonienia jej przez nieszczęśliwą przeszłość. Pozostawała zatem jedynie droga integracji.
poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 następna strona