Czytelnia
Helmut Wagner, Niemcy w Europie, WIĘŹ 1996 nr 5.
Pomiędzy tymi dwoma „zmowami infiltracyjnymi” miały miejsce trzy daremne próby stworzenia z Europy Środkowej niezależnego czynnika politycznego w oparciu o jej własne siły, bez Niemiec i bez Rosji, a raczej właśnie pomiędzy nimi. Pierwszą z nich był powstały bezpośrednio po I wojnie światowej krótkotrwały plan ustanowienia „Demokratycznej Unii Środkowoeuropejskiej”. Drugim zasługującym na wzmiankę projektem były snute przez cały okres międzywojenny 1918-1939 plany stworzenia wielkiej, sięgającej od Bałtyku po Morze Czarne tzw. Międzyeuropy (niem: Zwischeneuropa). Miałoby to być możliwe w oparciu o istniejącą w latach 1920/21 tzw. Małą Ententę, na którą składał się system podwójnych sojuszy między nowo utworzonymi państwami środkowoeuropejskimi, tzn. sojuszy między: Czechosłowacją a Jugosławią, Polską a Rumunią, Czechosłowacją a Rumunią. Owa „Międzyeuropa” miałaby za zadaWe ustabilizowanie systemu europejskiego, charakteryzującego się brakiem równowagi w ówczesnej epoce. Wreszcie, po trzecie, przytoczyć można plany stworzenia federacji, w tym także Unii Polsko-Czesko-Słowackiej, które rozważano podczas II wojny światowej na zachodniej emigracji. Zaden z tych planów układanych w dobrej wierze, ale i powodowanych koniecznością, nie doczekał się realizacji. Pozostały one jedynie na papierze, na którym zostały spisane. Dlaczego nigdy nie podjęto nawet próby ich urzeczywistnienia?
Odpowiedź na to pytanie jest równie prosta, co rozczarowująca: ponieważ państwa środkowoeuropejskie mimo znacznego wspólnego potencjału, wówczas w postaci 108 milionów mieszkańców, były ze sobą tak beznadziejnie skłócone i nie posiadały własnego inspiratora federacji, iż okazały się niezdolne do zjednoczenia i tym samym do skutecznego przeciwstawienia się wielkim mocarstwom z obu swoich stron.
Drugie wielkie mocarstwo na skrzydle Europy Środkowej w XX wieku, Związek Radziecki, szybko się z nią uporał po II wojnie światowej pod rządami Stalina. Z wyjątkiem Austrii, ale za to łącznie z terytorium Niemiec środkowych [tj. b. NRD – przyp. tłumacza] po 1945 roku przypadła mu cała Europa Środkowa jako trofeum wojenne. Europejskie mocarstwa zachodnie nie zdołały temu zapobiec, a Stany Zjednoczone pozwoliły na zaistnienie takiego stanu rzeczy. Ale jednak i radziecka infiltracja w końcu się nie powiodła. I to wcale nie wskutek bohaterskiego oporu zjednoczonych Europejczyków z regionu Europy Środkowej, lecz dlatego, że Związek Radziecki zdecydowanie przebrał miarę i poniósł porażkę w starciu ze zjednoczonym „Zachodem”, wprawdzie nie w sensie militarnym, lecz w sensie włożonego wysiłku pod względem technicznym i gospodarczym. Na końcową fazę rozpadu „bloku wschodniego” przypada czwarty i jak dotychczas ostatni boom idei Europy Środkowej.
Znamienny jest fakt, że najnowsza wysoka koniunktura na ideę środkowoeuropejską rozpoczęła się dość gwałtownie z początkiem lat 80., ale już z początkiem lat 90. ponownie odeszła powoli w zapomnienie. Powody takiego stanu rzeczy łatwo zrozumieć. Idea ta nadawała się znakomicie na najmniejszy wspólny mianownik państw środkowo- i wschodnioeuropejskich, aby werbalnie polemizować z rozpadającą się radziecką dominacją i podkreślić niezależność kulturową Europy Środkowej. Okazało się jednak, iż jest ona zupełnie nieprzystosowana do politycznego organizowania narodów, które wyzwoliły się spod sowieckiego jarzma, do ich zjednoczenia i nadania im własnego ciężaru gatunkowego. Chimery mają właśnie to do siebie. Są one czystymi produktami myślowymi; wyglądają imponująco i w sposób budzący grozę, jeśli są ustawione na literackim postumencie i zamknięte pod okładkami książki, lecz pod względem politycznym – jeżeli dojdzie co do czego - demaskują się jako papierowe tygrysy. Tak banalny jest bilans całości.
poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 następna strona