Czytelnia

Polacy - Niemcy

Helmut Wagner, Niemcy w Europie, WIĘŹ 1996 nr 5.

Nie ma powodu mówić aż nazbyt zagadkowo i uciekać się do przypusz­czeń w kwestii czynnika konstytutywnego federacji europejskiej. Teore­tycznie istniały jedynie trzy możliwości, które miały do tego jeszcze tę zaletę, że nie były tylko i wyłącznie teoretyczną abstrakcją, ale że wszyst­kie zostały wypróbowane również w praktyce: zorganizowanie kontynentu europejskiego od zewnątrz przez obcych, hegemonia europejskiego mocar­stwa i samoorganizacja narodów europejskich. Przykładem dla pierwszej wersji mogłaby być, jak sądzę, tylko 45-letnia historia podziału kontynentu na strefy wpływów między oba supermocarstwa: Stany Zjednoczone i Zwią­zek Radziecki w okresie bezpośrednio po zakończeniu II wojny światowej, w latach 1945-1990. Ów niedawno przezwyciężony podział wszyscy Euro­pejczycy zachowali w żywej pamięci. Każde z supermocarstw na swój spo­sób wypełniało w tym czasie polityczną próżnię powstałą po 1945 roku, degradując narody Europy mniej lub bardziej do roli satelity lub sojuszni­ka. Jak wiadomo, nie wyszło to na dobre przede wszystkim Europie Środ­kowej i Wschodniej, toteż w całej Europie nie ma najmniejszej potrzeby faworyzowania nowego wydania pozaeuropejskiej podwójnej dominacji (nie wspominając już o panowaniu jednego supermocarstwa, które stano­wiło – przynajmniej w przeszłości – realne zagrożenie).

W epoce europejskiego systemu państw (1648-1945) utrzymanie rów­nowagi między narodami Europy było jego raison d'être. Na zasadzie balance of power polegała zdaniem Leopolda von Ranke (1795-1886) „wolność Europy”, albo przynajmniej wolność wielkich mocarstw. Przed Rankem już Immanuel Kant (1724-1804) zauważył drwiąco, że tzw. rówowaga mocarstw w Europie jest podobna do domu, który został przez bu­downiczego skonstruowany w sposób tak idealny, że od razu się zawalił, kiedy usiadł na nim wróbel. Wróblem, którego miał na myśli Kant, był bądź co bądź Napoleon, który rzeczywiście bez ceregieli zburzył imponują­cą równowagę mocarstw w Europie – nawet jeśli jego zwycięstwo nie trwało zbyt długo. Wykorzystał on w tym celu potencjał Francji, który zmo­bilizował dzięki sprzyjającemu brakowi jedności wśród swoich przeciwni­ków. Kant nazwał ten stan rzeczy „zwykłym absurdem” (niem. bloses Himgespinst), trochę przedwcześnie, ale trafnie. Ludwig Dehios przedsta­wił obszernie trzechsetletnią, zmienną i ciągle niepewną historię tego „ab­surdu” w swojej książce pt: „Hegemonia i równowaga”. Wylicza w niej trzy kolejne próby rozsadzenia od wewnątrz europejskiego systemu równowagi i powołania na jego miejsce hegemonii jednego mocarstwa europejskiego. Są to kolejno: hegemonia habsburskiej Hiszpanii, napoleońskiej Francji i w dwóch podejściach hegemonia wilhelmińskich i hitlerowskich Niemiec. Podsumowanie, które sformułował w 1958 roku, brzmi: Europejski system państw przestał istnieć, a zastąpił go światowy system równowagi super­mocarstw. Wypalil się i nie doczeka się już restauracji. Wielu Europejczy­ków jednak nieufnie odnosi się do tej oceny. A przynajmniej traktują ją jako przedwczesną. I mają rację. Tylko wtedy nie powstanie jakiś nowy hegemon – wszystko jedno, w jakiej formie – jeżeli zostanie to uniemoż­liwione przez zjednoczony trwały związek, federację narodów, czego też z nadzieją oczekiwał Dehios.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 następna strona

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?