Czytelnia

Polacy - Niemcy

Marta Titaniec

Niemiecki problem z winą, z Norbertem Reckiem rozmawia Marta Titaniec, WIĘŹ 2010 nr 2-3.

W 2007 r. napisał Pan: „Nie należy przyjmować perspektywy ofiar, nie należy też wtłaczać w siebie perspektywy sprawców, jeżeli sprawcą się nie było. Wina nie jest dziedziczona, jest zawsze osobista. Zamiast tego musimy stanąć na gruncie rzeczywistości”. Co oznacza stanięcie dla Niemców na gruncie rzeczywistości?

Reck
Nie można się ukryć za domniemaną niewinnością w pozie ofiary, ale trzeba widzieć, co się stało, co moi przodkowie zrobili, jakie rany jeszcze istnieją i co ja mogę zrobić, by leczyć te rany. Powinniśmy się wreszcie pożegnać z „niemieckim credo”, tzn. przekonaniem, że cierpieliśmy, że jesteśmy niewinni, że nie mogliśmy nic uczynić, że nie wiedzieliśmy. Byli przecież w Niemczech ludzie, którzy stawiali opór narodowemu socjalizmowi. Czyli można było wiedzieć i rozumieć.

Istnieje szeroko rozpowszechnione przekonanie, że jako Niemcy wpadliśmy w ręce przestępców, którzy nas oszukali, omamili fałszywymi iluzjami i obietnicami, wykorzystali nas do popełniania zbrodni, których nigdy nie chcieliśmy popełnić. Ale ja nie wierzę w to, że większość Niemców w latach trzydziestych padła ofiarą iluzji. Przecież wyraźnie wiedzieli, czego chcieli, kiedy byli zafascynowani Hitlerem, kiedy płacili podatki, kiedy wstępowali do przeróżnych organizacji, kiedy wreszcie ze wszystkich sił i poświęcając swoje życie, walczyli za Hitlera. Dopiero w 1944 roku — kiedy widziano już koniec — wielu ludzi zaczęło się uważać za ofiary.

Titaniec
Jaka jest w Pańskim rozumieniu różnica między byciem winnym a byciem odpowiedzialnym? Na czym polega odpowiedzialność potomków sprawców?

Reck
Wina jest zawsze czymś osobistym. Staję się winnym, jeśli wyrządziłem komuś krzywdę. Nie jestem winny wskutek mojej rasy, mojego pochodzenia, mojej narodowości. Odpowiedzialny natomiast jestem za świat, w którym mieszkam, a konkretnie za ten obszar, w którym mogę coś uczynić.

Protestancka niemiecka teolog Dorothee Sölle powiedziała przepięknie: „jestem odpowiedzialna za dom, w którym mieszkam, nawet jeśli go nie zbudowałam”. Odziedziczyliśmy pewien dom, w którym są poważne problemy i nawet, jeśli nie my je spowodowaliśmy, coś musimy z nimi zrobić. Słowami Biblii można powiedzieć, że wina naszych ojców, którzy jej nie odpokutowali, dalej istnieje, nie zginęła. Przemoc, którą oni wnieśli do świata, nadal istnieje i działa toksycznie, jeśli my z nią nic nie robimy. Dzieci sprawców nie są winne, są jednak odpowiedzialne za to, co ich ojcowie wnieśli do świata.

Titaniec
W sierpniu 2009 r. na obchodach rocznicy śmierci św. Edyty Stein spotkałam potomkinię dr. Kramera, który razem z dr. Mengele robili w obozie Auschwitz selekcje. Dr Kramer jest znany ze swoich pamiętników, w których raz opisuje menu z danego dnia, a za chwilę, ilu Żydów z kolejnego transportu wysłał do gazu. Ta kobieta miała strach w oczach. Powiedziała mi jedynie, że ma nadzieję, iż Bóg wybaczy to wszystko. Nie wyglądała na potomkinię narodu panów. Z potomkini sprawców stała się ofiarą. O co tu chodzi?

Reck
Trudno mi to ocenić, nie znając tej osoby. Mogę sobie bez trudu wyobrazić, że będąc dzieckiem sprawcy, można stać się ofiarą. Gdybym miał okazję rozmowy z nią, szukałbym dla niej jakiejś możliwości działania. Ono powinna coś uczynić w tym obszarze, w którym negatywnie działał jej przodek-sprawca. Po to, aby coś odwrócić, zmienić, przynieść inny kolor na świat.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Polacy - Niemcy

Marta Titaniec

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?