Czytelnia
Nowy etap feminizmu czy powrót do źródeł stworzenia?
Dyskutują: Elżbieta Adamiak, s. Ewa Bońkowska, urszulanka SJK, Anna Karoń-Ostrowska, Agnieszka Magdziak-Miszewska, Inka Slodkowska.
Dyskusję prowadzi Zbigniew Nosowski
Zbigniew Nosowski: Słowo „feminizm” w wielu środowiskach katolickich jest uznawane za jednoznaczne z popieraniem swobody aborcji. Dlaczego zatem Jan Pawel II postanowił „zrehabilitować” to słowo, konsekwentnie od kilku lat wzywając do tworzenia „nowego feminizmu”?
s. Ewa Bońkowska: Nie jestem pewna, czy to w ogóle można nazwać rehabilitacją. Zazwyczaj za punkt wyjściowy papieskiej refleksji o „nowym feminizmie” uważa się słowa pochodzące z encykliki „Evangelium vitae” napisanej w 1995 roku. Tymczasem Papież używał tego określenia już wcześniej, choć stosunkowo rzadko i w specyficznym kontekście. Po raz pierwszy w roku 1980, kiedy przemawial w Brazylii do grupy studentek. Mówił wtedy do nich o „prawdziwym feminizmie”. Tym mianem określał autentyczną realizację kobiety jako osoby ludzkiej, stanowiącej integralną część rodziny i społeczeństwa, realizującej się w sposób dla niej charakterystyczny. Już wówczas w definicji prawidłowego feminizmu były zawarte trzy elementy: przede wszystkim osoba ludzka, następnie rodzina i społeczeństwo jako kontekst, a wreszcie specyficzny sposób realizacji człowieczeństwa.
Kolejne wypowiedzi Jana Pawła II o feminizmie to skowa kierowane do grup biskupów ze Stanów Zjednoczonych przybywających do Rzymu z wizytą ad limina (było to w latach 1988, 1989, 1993) oraz do grupy międzynarodowego ruchu pro-life (1995). Mówił im Papież m.in., że trzeba obronić prawdziwy feminizm chrześcijański, a z drugiej strony krytykował feminizm „powierzchowny”, który wchodząc w obcy dla siebie obszar męskości lęka się wielkości macierzyństwa.
Dopiero później pqjawia się znana wypowiedź z „Evangelium vitae” o potrzebie tworzenia nowego feminizmu. Moim zdaniem, nie można więc przyjąć tego określenia jako czegoś całkowicie nowego w tym pontyfikacie. To myślenie jest w papieskiej refleksji obecne od początku jego posługi Kościołowi, o czym świadczy wiele dokumentów poruszających szeroko problematykę kobiecą.
Rehabilitacja feminizmu czy relektura Stworzenia?
Inka Słodkowska: Moim zdaniem, zdecydowanie chodzi o rehabilitację. Skoro Papież mówi o feminizmie „prawdziwyrri”, to jasne, że chodzi o rehabilitację. Sądzę, że Papież chce powiedzieć, iż walka kobiet o ich prawa byla rzeczą słuszną; walka o wykształcenie, prawa wyborcze, prawo do pracy, prawa obywatelskie. W pewnym momencie jednak nastąpiło skrzywienie tego ruchu, pojawił się również ten współcześnie obserwowany feminizm, o którym Siostra wspomniała.
Tego rodzaju dualizm cechuje jednak ruch feministyczny od samego zarania. Przypomnieć można przykładowo, jak podzielone byly polskie emancypantki w XIX wieku. Znacząca ich część znana była pod mianem „entuzjastek”. To zarówno Narcyza Żmichowska, Klementyna Hoffmanowa, Emilia Sczaniecka, jak i Eliza Orzeszkowa czy Bibiana Moraczewska. Łączyły je nie tylko starania na rzecz uzyskania przez kobiety pełni praw cywilnych, ekonomicznych i społecznych. Wszystkie prowadziły również szeroką działalność społeczną i braly udział w walce narodowej. Dodać należy, że wspólna im była też walka o godność i ochronę prawną macierzyństwa. Inną grupą były w tym czasie tzw. lwice, jak określano kobiety, które jako drogę emancypacji przyjęły powielanie najgorszych wzorów zachowań współczesnych im mężczyzn (krótko mówiąc, naśladowały siedem „męskich” grzechów głównych). No i te siedem grzechów głównych opinia publiczna – niechętna w ogóle emancypacji kobiet – przypisała każdej kobiecie starającej się o prawo do wykształcenia, pracy zawodowej, majątku osobistego czy udziału w życiu publicznym.