Czytelnia

Nowi ateiści

Michał Paluch OP

Michał Paluch OP Nowy misyjny ateizm. Rozczarowanie i kilka zadań, WIĘŹ 2009 nr 5-6.

Różnica ta ma olbrzymie konsekwencje. Oświeceniowy rozum chce nie tylko odczytywać normy w stworzonym świecie; jest przekonany, że sam powinien je stworzyć. Zamiast względnej autonomii, która mu się słusznie należy, przyznaje sobie autonomię absolutną. Wprawdzie dotkliwa lekcja ostatnich dwóch wieków ostrzegła nas, że rozum pozostawiony sam sobie staje się albo okrutnym tyranem, albo Hamletem gotowym w każdej chwili abdykować na rzecz różnej maści irracjonalizmów. Niestety, na razie chyba jeszcze nie potrafimy z tych bolesnych doświadczeń wyciągnąć wniosków.

Zadaniem chrześcijan w tej sytuacji jest spokojnie przypominać, jaka jest rzeczywista wielkość rozumu i jego natura, bronić przed oszałamianiem się irracjonalizmami, cierpliwie wskazywać na Stwórcę. Istotne przy tym, by w ferworze zmagań z aroganckim racjonalizmem Oświecenia nie dać się wepchnąć w fideizm, innymi słowy: by zachować rozum.

Po czwarte: wypowiedzieć Słowo

Ostatnim przedstawicielem misyjnego ateizmu, o którym chciałbym wspomnieć, jest Andr Comte-Sponville. To postać z zupełnie innego świata w stosunku do wspominanych wyżej autorów. Nie jest drwalem karczującym współczesną kulturę z religii, jest świadkiem próbującym dzielić się własnym doświadczeniem. Jego Duchowość ateizmu ma być próbą znalezienia drogi między religijnym fanatyzmem — widzi zresztą jego przykłady także wśród zwalczających religię ateistów (!) — a nihilizmem, który święci triumfy na Zachodzie.

Kierunek jego propozycji świetnie oddaje tytuł ksiażki. Comte-Sponville chce pokazać, że duchowość nie jest warunkowana religią, że doświadczenie mistyczne — szczyt ludzkich poszukiwań Absolutu — jest dostępne także dla osób, które odrzucają wiarę w Boga. Omówienie dowodów na istnienie Boga prowadzi autora do wybrania niewiary. Podkreśla jednak, że chodzi i w tym wypadku o wybór wiary, a nie o wiedzę. Tylko imbecyl może uważać, że wie, iż Bóg istnieje lub nie istnieje (s. 82).

Propozycja Comte-Sponvillea świetnie dopasowana jest do intelektualno-duchowego klimatu naszych czasów. Próby poszukiwania mistyki bez religii, duchowości bez Boga czy też — w tym wypadku z pewnością omawiany autor by się odciął — tajemnicy bez moralnych zobowiązań, wielekroć powracały w XX-wiecznej refleksji. Przypomnijmy Martina Heideggera i jego odkrywanie bycia zamiast bytu bądź Boga; szyfry transcendencji Karla Jaspersa, które nie wiadomo, czy prowadzą do pełni czy do pustki; modę na buddyzm w Europie. Pamiętajmy też o wynikach badań socjologicznych, które od jakiegoś czasu wskazują na to, że wśród osób przyznających się w Europie do katolicyzmu coraz więcej jest niewierzących — zaangażowanie religijne staje się dla wielu katolików „z tradycji” wyłącznie wyrazem poparcia dla jakiegoś zbioru wartości czy też znakiem szacunku dla historii własnej wspólnoty.

Właśnie dlatego tak interesujące jest spotkanie z propozycją Comte-Sponvillea6. Przedstawiony przez niego opis duchowości bez Boga wyraża szeroki nurt we współczesnej kulturze, zarazem domaga się precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, co jest chrześcijańskim proprium. Duchowość ateizmu pozwala zdać sobie sprawę, jak daleko sięga to, co naturalne. Autor pisze o doświadczeniu mistycznym ateisty i ma z pewnością rację. Zgadzam się z nim, że doświadczenia oceaniczne, ogromu, pełni-pustki — czy jakkolwiek inaczej chcielibyśmy je nazywać — nie są zarezerwowane dla człowieka religijnego, nie są domeną wyłącznie chrześcijańską. To odwaga nadania nazwy tego typu doświadczeniom — wypowiedzenia słowa, odniesienia doświadczenia do Boga — sprawia, że wkraczamy na drogę prowadzącą nas ku transcendencji. Jako chrześcijanie robimy to zresztą wierząc, że to Bóg jest Tym, który jako pierwszy nadał nazwę, wypowiedział Słowo, że to w świetle Jego Słowa podejmujemy trud, ryzyko, ale i przygodę nazywania.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Nowi ateiści

Michał Paluch OP

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?