Czytelnia

Jan Paweł II

Zbigniew Nosowski

Nowy Mojżesz, towarzysz w drodze, Ze Stefanem Frankiewiczem rozmawia Zbigniew Nosowski, WIĘŹ 2003 nr 10.

– Na pierwszym miejscu wymieniłbym zamach na życie Papieża 13 maja 1981 roku jako wydarzenie, które odcisnęło się moim zdaniem we wszystkich wymienionych wymiarach. Człowiek w cierpieniu staje się całkowicie nowym człowiekiem. Znajduje jakby nową miarę całego swojego życia i powołania - napisał w trzy lata po zamachu Jan Paweł II w liście apostolskim „Salvifici doloris” (1984). Myślę, że jest to głęboko osobiste wyznanie autora. Cierpienie, które stwarza „całkowicie nowego człowieka”...

Pamiętam, że już w pierwszych dniach pontyfikatu włoski filozof prof. Sergio Cotta powiedział mi, że według niego przede wszystkim doświadczenie cierpień społeczeństw poddanych komunistycznej dyktaturze i martyrologium Kościołów, przywiezione przez kardynała Wojtyłę do Watykanu, będzie doświadczeniem zasadniczym dla kształtu nowego pontyfikatu, dla głębszego rozumienia Europy i świata, dla pojmowania historii i wizji chrześcijaństwa w obliczu wyzwań socjokulturowych, których nie mogli przewidzieć autorzy soborowej konstytucji „Gaudium et spes”. To doświadczenie naocznego świadka wydarzeń zostało już niedługo, 13 maja 1981 roku, uzupełnione o straszliwe osobiste cierpienie, niejako na oczach całego świata, w samym sercu chrześcijaństwa. Reakcje na to wydarzenie uświadomiły nam, że Papież nie jest tylko naszą własnością (jego współwyznawców), ale że należy do całego świata, do wszystkich.

A czym było ono dla samego Jana Pawła II? Myślę, że przytoczone wyznanie z „Salvifici doloris” upoważnia do niektórych przynajmniej wniosków. Przeżycia związane z zamachem nie mogły nie wpłynąć na jeszcze większe pogłębienie w Papieżu świadomości, że to Krzyż stanowi centrum czasu i przestrzeni; że solidarność z Bogiem musi prowadzić do wejścia wraz z nim w strefę słabości człowieka i że naśladując Jego drogę na Golgotę – bez lęku i oglądania się na konwenanse, uprzywilejowane rejony kościelnej troski – trzeba „wychodzić poza miasto”, tak aby otwierać się na wszystkich bez wyjątku, w tym na współczesnych „celników” i „jawnogrzesznice”.

Bez zamachu nie byłoby wstrząsających słów, jakie już w cztery dni po tym wydarzeniu rozległy się na wypełnionym po brzegi placu św. Piotra: „Modlę się za brata, który mnie zranił, a któremu szczerze przebaczyłem”, ani odwiedzin niedoszłego zabójcy 27 grudnia 1983 roku w celi rzymskiego więzienia Rebibbia... Dzięki tej papieskiej lekcji trudnej zawsze sztuki wybaczania szczególnej wiarygodności nabierały powtarzane wiele razy przestrogi, że świat, z którego wyeliminujemy przebaczenie, może być tylko światem zimnej, bezwzględnej sprawiedliwości („Dives in misericordia”), a także uznanie za sprawę priorytetową dla Europy po upadku ideologii, na samym wstępie nowego tysiąclecia, „pojednania i integracji demokratycznej dawnych wrogów” (przemówienie do dyplomatów, 10 stycznia 2000). Osobista postawa Papieża po zamachu stanowiła swoisty prolog do ważnego wydarzenia w ramach obchodów Wielkiego Jubileuszu, jakim był 12 marca 2000 roku akt wyznania grzechów ludzi Kościoła i prośba o ich wybaczenie – akt, który był inicjatywą samego Jana Pawła II, i to podjętą wbrew opiniom i lękom niektórych kardynałów.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Jan Paweł II

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?