Czytelnia

Psychologia a duchowość

Adam Workowski

O, lęku straszny i wspaniały…!

Przynieśliśmy go do domu. Mały ptaszek z przetrąconym skrzydłem. Drżał cały, potem skurczył się trochę i już taki pozostał. To była pierwsza śmierć, na którą patrzył mój mały synek. Jesteśmy obaj przekonani, że wróbelkowi z lęku pękło małe serduszko. Ludzie co prawda rzadko umierają ze strachu, ale lęk potrafi gwałtownie przeorać ich psychikę i ciało. Niewiele wiemy o człowieku, zanim nie poznamy lęków, jakie go gnębią.

Gdy widzimy ludzi złamanych przez zło świata – zastraszonych, niezdolnych do samodzielnych wyborów – gdy patrzymy na chorych nerwowo, nieradzących sobie z irracjonalnymi lękami, które, mimo że nierealne, powodują cierpienie przekraczające ludzką wytrzymałość – wtedy nasuwają się podstawowe pytania: Po co jest lęk? Jaka jest jego egzystencjalna funkcja? Czy przeżywanie lęku jest znakiem wielkości czy nędzy człowieka? Gdy brakuje na nie odpowiedzi – rodzi się pokusa, żeby skorzystać z pomocy farmakologii. Czy nie wystarczy mała pastylka, żeby pozbyć się lęku przed przyszłością i zyskać swobodę życia „tu i teraz”?

Pamiętamy własne lęki – wiemy, że potrafią zaburzyć naszą fizjologię, wprowadzić w myśli rozgardiasz i pustkę. Boleśnie przeżywamy nawet tremę i lęk w czasie publicznych wystąpień, które blokują naszą inteligencję i wymowę. Jakich zatem spustoszeń może dokonać prawdziwy, realny strach przed śmiercią, chorobą i poniżeniem? Przestajemy rozsądnie myśleć i przewidywać przyszłość, zaczynamy działać nieracjonalnie i nie panujemy nad własnymi emocjami. Wszystkie władze naszego ducha wydają się rozpadać.

W przyrodzie lęk sygnalizuje nadchodzące niebezpieczeństwo i skłania zwierzę do ucieczki albo walki. W przypadku człowieka lęk staje się dziwnym sygnałem, bo niekiedy boimy się go bardziej niż niebezpieczeństwa, które sygnalizuje. Tworzy się sytuacja paradoksalna, ale powszechnie spotykana. Ludzie panicznie boją się samego lęku. Już dawno stoicy zdumiewali się, że człowiek bardziej boi się lęku przed śmiercią niż samej śmierci. Zygmunt Freud zauważył, że uczucie lęku początkowo sygnalizuje realne niebezpieczeństwo, ale gdy zaczyna się w nas rozwijać – to zamiast sprzyjać ucieczce albo podjęciu walki, prowadzi do paraliżu. Wtedy lęk traci swoją naturalną funkcję ostrzegania przed groźbą i staje się przekleństwem naszego życia. Bywa, że bogactwo ludzkiej wyobraźni jest przyczyną wynaturzenia lęku. Naturalne wydaje się, że lęk odzyska sens i znaczenie, gdy przywrócimy mu naturalną funkcję – objawiania zewnętrznego niebezpieczeństwa.

Odróżnić strachu od lęku?

Wydaje się, że łatwo odróżnić strach od lęku. Strach ma zawsze określony przedmiot, natomiast przedmiot lęku jest nieokreślony. Nie umiemy opisać, czego się właściwie lękamy. Niektórzy mówią prowokacyjnie, że przedmiotem lęku jest nicość.

Bardzo trudno mówić o lęku, który z założenia jest bezprzedmiotowy. Poza tym opisywanie lęku z chłodnego dystansu wydaje się gubić jego istotę. Lęk bywa okrutny i wyrafinowany – dotyka tego, co dla nas ważne i podatne na zniszczenie. Jest tym groźniejszy, że czujemy nadchodzące niebezpieczeństwo i domyślamy się, co będzie celem ataku. Egzystencjalne zagrożenie przez lęk z jednej strony zagraża naszej tożsamości, ale z drugiej – daje unikalną okazję do prawdziwego poznania samych siebie.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Psychologia a duchowość

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?