Czytelnia

Psychologia a duchowość

Adam Workowski, O, lęku straszny i wspaniały..., WIĘŹ 2005 nr 8-9.

Wydaje się, że choć można walczyć przeciw realnym groźbom, to jesteśmy bezbronni wobec lęku przed śmiercią i unicestwieniem. Odpowiada się często, że nie da się pokonać śmierci ani zaplanować w pełni swojego losu, ale można wzmocnić jednostkę na tyle, żeby mogła lepiej przewidywać przyszłość i zapobiegać życiowym klęskom – co zmniejszy poziom jej lęków. Mimo że człowiek jest kruchy i niemal bezbronny, zyskuje siłę przez władzę, bogactwo i prestiż. Również spełniona miłość i wiara w Boga mogą być traktowane jako środki do wzmocnienia swego bezpieczeństwa.

Mimo że „posiadanie” może wzmacniać poczucie bezpieczeństwa – to zarazem nieuchronnie je osłabia. Po pierwsze, im mocniej liczymy na władzę, posiadanie i prestiż, tym bardziej jesteśmy od nich uzależnieni. Po drugie, nie wszyscy mogą na równi korzystać z „posiadania”. Rywalizujemy zatem o środki do uśmierzania lęku przed losem, a spory i rywalizacja czynią świat jeszcze bardziej wrogim i nieprzyjaznym. Powoduje to, że we współczesnym świecie ostrej rywalizacji lęk nie znika, ale nawet ulega wzmocnieniu. Posiadanie i władza miały wyeliminować lęki, doprowadziły zaś do tego, że sama struktura świata stała się neurotyczna.

Rozwiązanie stoików idzie w przeciwną stronę. Zauważyli oni, że lęk bierze się z troski o to, co nie zależy tylko od nas. Nie tylko wszystkie rzeczy materialne, ale również nasze cechy cielesne i psychiczne zależą nie tylko od naszej woli. Te dobra możemy nazwać zewnętrznymi, bo uzyskujemy je albo tracimy wedle zrządzenia losu. Nawet życie i zdrowie nie są naszą własnością, a czasowym darem Opatrzności. Nie możemy zatem mieć pretensji, gdy zostaną nam odebrane. Jedynie nasza władza wyboru – wolność, która stanowi centrum ducha człowieka – zależy tylko od nas. Dlatego nie warto budować sztucznych zapór, żeby chronić swoje „ja”. Wystarczy pamiętać, że nigdy nie utracimy wolności, czyli tego, co w nas najważniejsze. Dlatego nie potrzebujemy się lękać o nas samych.

Rozumowanie stoika wydaje się nie do odparcia: lęk o własne „ja” jest niepotrzebny, a obawy o zewnętrzne dobra są absurdalne. W życiu mędrca nie ma zatem miejsca na lęk. Postawa stoicka była przez stulecia bardzo podziwiana, ale rzadko naśladowana. Nie tylko dlatego, że wymagała heroizmu, na który stać tylko niewielu bohaterów, ale również dlatego, że rodziła podejrzenia o nieludzką obojętność wobec świata, własnego ciała i życia. Kto dba tylko o ducha i lekceważy ciało, wydaje się człowiekiem okaleczonym. Czy za pozbycie się lęku warto płacić aż tak wysoką cenę?

Również Józef Tischner daje receptę pod pewnym względem podobną do stoickiej. Człowiek wyzwoli się z kryjówki, gdy przestanie żyć w fałszu i wybierze autentyczne życie „w prawdzie”. Zrzucając maskę, człowiek przestaje liczyć na fałszywe środki bezpieczeństwa, a stawia na swoją godność i wewnętrzną wartość, której nie można go pozbawić.

Te dwa sposoby walki z lękiem kierują się w przeciwne strony: jeden próbuje wznosić szańce broniące jednostkę, drugi pragnie odsłonić sferę prawdziwego, autentycznego ja. Ale oba próbują wzmocnić jednostkę w taki sposób, żeby mogła stawić czoła wyzwaniom losu. Niestety, bliższe przyjrzenie się tym wysiłkom pokazuje ich iluzoryczność.

Niezawodny sojusznik – Bóg

Z tego powodu ludzie poszukiwali obrony przed lękiem w transcendentnym Bogu. Tylko On może zapewnić nam bezpieczeństwo w groźnym i nieprzewidywalnym świecie. Wiara i miłość nie dadzą się zatem pogodzić z lękiem. To prowadzi do przekonania, że ufność i brak lęku są niezbędne do zachowania bliskości z Bogiem.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Psychologia a duchowość

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?