Czytelnia

Polacy - Niemcy

Jacek Borkowicz

Jacek Borkowicz, Od pariasów do obywateli Europy, WIĘŹ 2002 nr 6.

Rezultaty weryfikacji były połowiczne i niedoskonałe. Po pierwsze, w ogóle rzadko kiedy udaje się regulować sprawy narodowościowe urzędniczymi metodami. Po drugie, niezależnie od intencji autorów tej akcji, realizująca ją administracja lokalna stosowała całą gamę nadużyć — zresztą w obie strony, mnożąc liczbę „papierowych Polaków” i „papierowych Niemców” zależnie od partykularnych interesów i osobistych ambicji poszczególnych urzędników. Trzecią wreszcie i chyba najpoważniejszą przeszkodą był niezwykle złożony stan świadomości mieszkańców polsko-niemieckiego pogranicza, zupełnie nie pasujący do poszufladkowanej wiedzy potocznej o „kresach zachodnich”. Ludzie, poddawani „testowi na polskość”, należeli na ogół do pokolenia, które przeżyło najintensywniejszą germanizację. I nie chodzi tu nawet o osławiony „ucisk narodowościowy”, lecz o procesy w dużej mierze samoczynne. Madajczyk słusznie zwraca uwagę, że w państwie pruskim, a potem niemieckim, Ślązacy, Warmiacy i Mazurzy byli obywatelami drugiej kategorii — aż do 1933 roku. Dla przeciętnego Polaka, któremu dojście do władzy Hitlera kojarzy się (niesłusznie!) z ostrym kursem antypolskim, to paradoks. Jednak jest faktem, że dopiero reżim hitlerowski zaczął tych ludzi traktować bez dyskryminacji, ułatwiając im awans cywilizacyjny oraz karierę w rozbudowanym aparacie urzędniczym nazistowskiego państwa.

Przez takie właśnie doświadczenie przeszło pokolenie, któremu teraz nakazano udowadniać miłość do Polski. Celem weryfikacji miało być arbitralne „repolonizowanie” ludzi, którzy w dużej mierze określali się w kategoriach regionalnych, a nie narodowych. Jednak — jak pisze Madajczyk — nie po to wysiedlano miliony Niemców, żeby pozostali w Polsce Ślązacy, Mazurzy i Warmiacy niezależnie decydowali o swojej narodowości.

W 1950 roku mieszkało w Polsce ponad 1,1 miliona zweryfikowanych autochtonów Ziem Zachodnich, spośród których około 10% — jak oblicza Madajczyk — stanowili Niemcy etniczni. 100 tysięcy najoporniejszych nadal uchylało się od weryfikacji, i to niekoniecznie z powodu sympatii niemieckich. Wielu, będąc Polakami z najgłębszej tradycji i obyczaju, po prostu nie rozumiało ani urzędowych formułek, ani napuszonego języka propagandy. Madajczyk dobrze to pokazał na przykładzie Warmiaków, pisząc że katolicyzm i towarzysząca mu bogata obrzędowość — to była dla nich polskość.

Weryfikacja, zamykająca etap wysiedleń, miała być symbolicznym „rozwiązaniem kwestii niemieckiej w Polsce”. Od tej pory Niemcy, jako znacząca grupa etniczna, oficjalnie przestali w Polsce istnieć. W rzeczywistości niemieckość przechowała się wśród znaczącej części autochtonów Ziem Zachodnich, zakwalifikowanych jako Polacy, np. w ocenie autora około 1/3 Ślązaków reprezentowało wtedy opcję niemiecką. Nie bacząc na rzeczywistość, komuniści rozpoczęli na szeroką skalę walkę z językiem niemieckim, który przecież — w myśl założeń propagandy — nie miał prawa istnieć w przestrzeni publicznej, skoro wszyscy Niemcy wyjechali. Tępiono niemiecką mowę w szkołach, miejscach pracy i na ulicach, usuwano niemieckie napisy (nawet z cmentarzy). Zakaz nauczania języka niemieckiego, wprowadzony w 1945 r. na Ziemiach Zachodnich, został nieformalnie rozciągnięty na katowicką, przed wojną polską część Górnego Śląska.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Polacy - Niemcy

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?