Czytelnia

Tomasz Wiścicki

Odchodzenie od złudzeń? O dziesięcioleciu przemian społecznych i gospodarczych w Polsce, Dyskutują: Ryszard Bugaj, Waldemar Kuczyński, Krzysztof Mądel SJ, Andrzej Rychard, Agnieszka Magdziak-Miszewska, Tomasz Wiścicki, WIĘŹ 2000 nr 2.

Ale chciałbym jeszcze wrócić do pytania o złudzenia. Z czym był związany ruch Solidarności w latach 80-tych? On był związany z takimi wartościami jak idea wyzwolenia pracy, z wartościami egalitarnymi, z poczuciem godności w relacjach człowiek - władza. Otóż jeżeli spojrzymy przez pryzmat tych trzech rzeczy, to w sposób ewidentny dla normalnego człowieka wszystko się pogorszyło. Po pierwsze status pracownika stał się w Polsce statusem pracownika klarownie najemnego. Pracownik stał się siłą roboczą w porażająco-marksistowskim sensie tego słowa. Nie wolno na to zamykać oczu. Widzę, że mi się udało was zbulwersować. To dobrze. Człowiek może odczuwać satysfakcję z tego, że chodzi do sklepu i kupuje 10 dag szynki. Ja tego absolutnie nie podważam i nie neguję. Ale może jednocześnie przeżywać potworne frustracje z powodu innych elementów swojej kondycji w tym systemie. Nie twierdzę, ze to musi przeważać. Mówię tylko, że tak jak tamto jest składnikiem polskiej rzeczywistości, także i to jest składnikiem polskiej rzeczywistości. Sprawa druga - owych pragnień egalitarnych. One dalej w Polsce istnieją i są łamane niesłychanie brutalnie. Ja teraz nie oceniam, czy słusznie. Relacje władza - obywatele. Po pierwsze obywatele w Polsce są potwornie zagubieni. To nawet jest jakaś konsekwencja tego, że ta władza jest demokratyczna, to znaczy - jest podzielona i człowiek nie wie, gdzie się ze swoją sprawa ma udać. Ludzie są też przekonani, że ta władza ma swoje własne interesy i swoje własne ogromne pieniądze, i ze się o nich nie troszczy. Czy tak jest, to jest osobna sprawa. Nie jest przypadkiem, że 2/3 obywateli w badaniach deklaruje, że nie ma swojego reprezentanta politycznego.

Nie sądzę, żeby Polska była w tej chwili wstrząsana falami społecznego sprzeciwu, ale. patrzę z troską na przyszłość. Myślę, że te najbliższe kilka lat ze względu na spiętrzenie się różnych problemów, będzie przynosić zdarzenia i procesy, które nie pozwolą nam powiedzieć, że znaleźliśmy się w fazie ciągłości, która się zaczęła wznoszącą falą w '92 roku.

Krzysztof Mądel SJ: Lata 80-te były czasem buntu w imię obrony praw człowieka, jego fundamentalnej godności. Ten duch dominował w konstruowaniu programów społecznych. Ówczesna analiza społeczna opierała się przede wszystkim na idei - obecnej także w katolickiej refleksji społecznej - iż życie wspólne i osobiste człowieka należy regulować wokół tego, co dotyczy miejsca jego pracy, a nie miejsca zamieszkania. Godność pracy i godność „człowieka pracy” - to były wtedy słowa-klucze. Tymczasem taki opis nie jest adekwatny. Wielu filozofów społecznych już w wieku XIX podkreślało, że życie społeczne należy konstruować przede wszystkim w odniesieniu do miejsca zamieszkania człowieka, jego domu, lokalnego środowiska, a dopiero potem w odniesieniu do jego miejsca pracy. Przecież to tam toczy się normalne życie, to tam buduje się (i ocenia) demokrację. Prawdę powiedziawszy, katolicka nauka społeczna najchętniej mówi właśnie o tym „zadomowieniu”. Tymczasem w latach 80-tych takiego myślenia zabrakło. I do dziś brakuje. Proszę zauważyć, że reforma administracyjna toczy się właściwie niepostrzeżenie. Owszem, spierano się trochę, ale tylko o geografię! A tymczasem ogromna część środków publicznych jest dzisiaj zarządzana zupełnie inaczej niż dotychczas. Jest zarządzana o niebo lepiej, widać to zwłaszcza na poziomie gminy, ale mogłaby być zarządzana jeszcze lepiej, gdyby nam w latach 80-tych nie brakło tego myślenia o „małej ojczyźnie”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?