Czytelnia

Tomasz Wiścicki

Odchodzenie od złudzeń? O dziesięcioleciu przemian społecznych i gospodarczych w Polsce, Dyskutują: Ryszard Bugaj, Waldemar Kuczyński, Krzysztof Mądel SJ, Andrzej Rychard, Agnieszka Magdziak-Miszewska, Tomasz Wiścicki, WIĘŹ 2000 nr 2.

o. Krzysztof Mądel SJ: Nie wypada mi wkraczać na teren polityki, o niej jednak od pewnego czasu mówimy, więc chcę zauważyć, że siłę polskim przemianom nadawał klarowny schemat ideowy, akceptowany przez większość społeczeństwa: „Porzucamy pewien system i przechodzimy do nowego”. Ogólna niechęć do starego systemu, nie oznaczała jednak jasnej wizji tego, co ma być, nie przełożyła się też na zaktywizowanie wszystkich grup społecznych, a z czasem początkowa klarowność jakby zanikła. Okazało się na przykład, że postkomuniści są przede wszystkim liberałami, a nie partią lewicową. Ale nawet to nie jest oczywiste dla ogółu. Oczywiste są być może konkretne sukcesy konkretnych osób, ale już nie interesy partii, grup, środowisk. Co więcej, nawet interes publiczny i sama racja stanu wydają się mało czytelne. Dlatego spora część społeczeństwa myśli, zwykle z lękiem, już tylko w kategoriach racji stanu. Inni równie lękliwie się od niej odżegnują. Tymczasem, jeśliby mieć nadzieję na uruchomienie całego duchowego zaplecza społecznego dla dobra reform, to należałoby wskazać na konkretne sposoby funkcjonowania środowisk lokalnych. Promować i uczyć tego, co dobre. Propozycja ekonomiczna, która pojawia się zaraz na początku naszych przemian, a także idee, które jej towarzyszyły, były dla ogółu społeczeństwa stosunkowo proste. Niemal tak proste, jak to, co możemy wyczytać u pana Korwina-Mikke. I to być może wystarczy, żeby uzasadnić konieczność reformy monetarnej czy fiskalnej. Ale czy wystarczy, żeby uzasadnić reform społeczne? I to takie, które odpowiadałyby owym przemianom gospodarczym? Ja takich argumentów czy idei nie spotkałem. Podam przykład: bardzo mało jest u nas ekonomicznej argumentacji na rzecz edukacji, choć przecież wiadomo, że oświata to najskuteczniejszy sposób pomnażania PKB. Nakłady publiczne na edukację od lat prawie się nie zmieniają — niecałe 14% budżetu państwa i śladowy wzrost. Kadry akademickie stają coraz szczuplejsze (powtarzam za The Economist). A jednak społeczeństwo edukuje się z własnej inicjatywy. W latach 1985-1997 liczba studentów wzrosła prawie trzy razy (2,7). Co najmniej połowa z tych osób studiuje za własne pieniądze. To wszystko daje do myślenia.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?