Czytelnia

Tomasz Wiścicki

Odchodzenie od złudzeń? O dziesięcioleciu przemian społecznych i gospodarczych w Polsce, Dyskutują: Ryszard Bugaj, Waldemar Kuczyński, Krzysztof Mądel SJ, Andrzej Rychard, Agnieszka Magdziak-Miszewska, Tomasz Wiścicki, WIĘŹ 2000 nr 2.

Uważam, że nie powinniśmy na siłę szukać substytutów buntu. Bunt to jest bunt, a niegłosowanie to jest coś zupełnie innego. Jeżeli społeczeństwo wycofało się z polityki, bo się zawiodło, to dlaczego się wycofało w 89 roku, kiedy się jeszcze nie zwiodło i kiedy 40 procent ludzi nie poszło głosować w pierwszych, najbardziej wolnych wyborach od 39 roku? To po pierwsze. Po drugie - dlaczego ludzie nie głosowali? I dlaczego nie było buntu? Dlatego, że sytuacja po roku 89 była różnobarwna, dwuznaczna. Były dotkliwości, które w mniejszym lub większym stopniu dotknęły wszystkich i były korzyści, które w mniejszym lub większym także odczuli wszyscy. Korzyści związane z tym generalnym przewrotem na rynku. Ja mam bratową, która dostaje renty chyba 400 PLN, czy 500 PLN i która mówi: Waldek, ja nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak dzisiaj, bo idę dzisiaj do sklepu i jeśli mam ochotę kupić 10 dag szynki - 4 plasterki - to sobie kupuję bez problemu. Po 40 latach życia w koszmarze nierynkowym możliwość robienia zakupów bez kolejki, to był potężny czynnik, który powodował, że ludzie się zastanawiali: a może jednak nie warto tego burzyć. A oprócz tego otwarte zostały kanały aktywności innej niż bunt. Teraz jeśli chodzi o bilans - jest oczywiste, że w ciągu 10 lat tak gęstych i tak burzliwych przemian różne rzeczy mogły być stracone, itd. Ale ja ciągle wracam do tego, jedyna skala porównawcza jaką mamy, to są „bratnie kraje” i ich los, również los ich społeczeństw. I z tego punktu widzenia dla mnie nie ulega żadnej wątpliwości, że to jest dekada najlepsza od wielu, wielu pokoleń dla Polski i generalnie biorąc wykorzystana.

Andrzej Rychard- Gdybyśmy teraz przerwali dyskusje, to nie moglibyśmy odpowiedzieć na pytanie, które padło na początku. A pytanie było takie: Dlaczego, skoro jest tak dobrze, ludzie uważają, że jest źle?

Możemy uruchomić pewien elementarz nauk społecznych dla wyjaśnienia tego. Jeżeli sobie wyobrazimy wykres, na którym będą narysowane dwie krzywe: jedna, to będzie rosnący stopień zaspokojenia potrzeb - jakkolwiek by go mierzyć obiektywnie - one jednak jakoś tam rosną. Druga krzywa, znacznie szybciej rosnąca, będzie obrazowała wzrost aspiracji. Wtedy dla nikogo nie jest zaskoczeniem, że jeżeli poziom niezadowolenia z kolei jest wyznaczony przez odległość między tymi dwoma krzywymi, to jest on wyższy w momencie, gdy potrzeby są wyżej zaspokojone, ponieważ aspiracje są jeszcze wyższe i odległość między krzywymi jest większa. To jest elementarz relatywnej deprywacji. Ludzie po prostu do czego innego się zaczęli porównywać. W latach 80-tych zachód był 1000 km stąd i żeby go obejrzeć, trzeba było dostać paszport. Teraz zachód jest za rogiem, w supermarkecie. Ale za szybą, bo nie wszystko można w nim kupić za pieniądze, które się posiada. To jest frustrujące i stad bierze się subiektywne przekonanie, że jest źle, lub nawet gorzej niż było kiedyś

Ryszard Bugaj: Cokolwiek bym nie powiedział o epoce gierkowskiej, a zawsze mówiłem jak najgorzej, to pozostaje faktem, że ponad 50% obywateli w Polsce ma ciągle dochody niższe niż w czasach gierkowskich. Nie lekceważ tego, Andrzeju.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?