Czytelnia

Mężczyzna

Andrzej Bielat OP, Ojcostwo po komunizmie, WIĘŹ 1996 nr 6.

Nie chodzi tu o negowanie instytucji wojska w ogóle. Komunistyczne armie nie służyły przecież do obrony kraju, a przynajmniej nie tylko do tego... Dlatego dyscyplina była i jest tam ukierunkowana na absurdalne posłuszeństwo, które przygotowuje „bojownika o demokrację” do wykona­nia absurdalnego rozkazu strzelania do braci, np. w czasie strajku. Pamię­tam, jak mój dziadek wraz ze swoimi braćmi pokpiwał sobie z najstarszego z nich, bo ten z jakichś powodów do wojska nie poszedł. Zdziwiło mnie to, ponieważ dla mojego pokolenia, cnotą wprost było wymigać się od armii. Oni jednak mówili o wojsku normalnym, choć przecież nie idealnym. Wte­dy zrozumiałem, jak ważne było to doświadczenie dla tych młodych chłop­skich synów. Ze swojej wioski wchodzili nagle w rzeczywistość kraju jako całości terytorium i historii, a oficer, który należał wszak do elity społe­czeństwa, mógł dla młodego mężczyzny stać się punktem orientacyjnym na całe życie. Dlatego kogoś, kto pozbawiony był tego doświadczenia, nie uwa­żało się za prawdziwego mężczyznę. Warto o tym pamiętać w naszych pacyfistycznych czasach!

Po trzecie – seksualność w życiu mężczyzny. Budzi się ona bardzo wcześnie, jeszcze w psychologicznym dzieciństwie. I tutaj tkwią korzenie mnóstwa problemów, z którymi w praktyce duszpasterskiej spotykam się bezustannie. Najbardziej tragiczne jest, gdy wczesna seksualność rozwija się w oderwaniu od uczucia miłości, od dojrzałego pojmowania miłości. W dziecku istnieje, oczywiście, pojęcie miłości – na przykład miłości rodzi­ców do niego, albo też miłości, którą widział w telewizji. Czym jednak jest dla niego „Anna Karenina”, kiedy nie ma on jeszcze dojrzałego rozumienia miłości?

Tragizm sytuacji polega na tym, że sfera seksualna często okazuje się dla młodego człowieka zupełnie niezależna i oderwana od całości życia. Nie ma związku z rodziną, z życiem małżeńskim, niezależna jest od troski o drugiego i trzeciego człowieka. Taka seksualność to chytra diabelska sztuczka. Nie dlatego, aby seks był diabelski z natury – jest Boży. Diabeł jest natomiast tym, który rozdziela jedność. I to on naprawdę powoduje to rozdzielenie w naszym myśleniu i odczuwaniu: rodzina – to jedno, seks – drugie, życie małżeńskie – trzecie.

Po czwarte, istotna jest jeszcze sfera zawodowa. W państwach komunis­tycznych mężczyzna nie mógł z reguły po prostu realizować się w dziedzi­nie profesjonalnej; jego sukcesy zależały nie tyle od jego własnych zawodowych umiejętności i osiągnięć, ile od pozycji lub przynależności do określonej grupy. Mógł pracować choćby okrągłą dobę – ale za tę samą pensję i osiągając taki sam sukces. A mógł też jedynie sprawiać wrażenie, że pracuje – rezultat był ten sam.

Nieustanne dręczące odczucie swojego niezrealizowania, nieprzydat­ności, rodziło głuchą agresję, która często „wyładowywała się” w rodzinie obwinianej według schematu: „Jeśli bym was, szczególnie dzieci, nie miał, osiągnąłbym sukces. A wy mi przeszkadzacie. Mógłbym pracować 14 godzin na dobę, a nie 12, jak teraz. I doszedłbym do czegoś.” Człowiek wychowany w rodzinie, gdzie nie uczono go odpowiedzialności za innych, zawsze obwinia słabszego o to, co się nie udało: nie posiadł bowiem umie­jętności wzięcia na siebie odpowiedzialności i uznania swojej winy.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Mężczyzna

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?