Czytelnia

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś

Ona już wszystko rozumie

W poniedziałek, 1 lipca, odebrałem telefon. Dzwonił ze szpitala Krzysztof. „Stało się – powiedział – Mama odeszła”. Byli przy niej najbliżsi, którzy przez wszystkie te krytyczne dni otaczali ją najczulszą opieką. Do ostatniej chwili zachowała pełną przytomność i jasność umysłu. Nie mogła już jeść ani pić, ale prosiła, by po prostu być przy niej i często wodą zwilżać jej usta. Beata, która czuwała akurat przy Matce, w pewnym momencie znikła jej z pola widzenia. „Nie ma, nie ma” – to były ostatnie słowa Poetki. Umarła na rękach córki.

Kilka dni wcześniej i ja czuwałem przy chorej przez parę godzin. Oddychała z trudem. W pewnej chwili doszły mnie niezrozumiałe słowa, jakby w języku greckim. Pochyliłem się, żeby lepiej słyszeć. „Co to znaczy?” – spytałem. „Ziemia przeklęta – powiedziała Krystyna. – Ziemia przeklęta... ludzie dobrzy”. Po jakimś czasie znów zaczęła mówić: „Boli - ale trudno! Już bym... Jak wy jesteście, to jest dobrze... Nie bójcie się! Ja już się nie boję”. Kiedy odchodziłem, wiedziałem, że to jest pożegnanie.

*

Krystyna Konarska-Łosiowa urodziła się 27 marca 1910 roku w Kluczewsku (województwo kieleckie, obecnie świętokrzyskie), w rodzinie ziemiańskiej. Wśród zasłużonych dla Polski przedstawicieli jej rodu są ksiądz Stanisław Konarski, pisarz i reformator szkolnictwa u schyłku I Rzeczypospolitej, założyciel Collegium Nobilium, i Szymon Konarski, słynny emisariusz z 1835 roku, stracony przez Rosjan w Wilnie w wieku 31 lat (portrecik Szymona Konarskiego wisiał zawsze na widocznym miejscu w pokoju Poetki).

Miała dwóch braci. Jako jedyna córka była w rodzinnym domu wyjątkowo kochana i chroniona. Dzieciństwo minęło jej więc – można by sądzić – w sielskich warunkach. Wzrastała, jak sama pisze, w starym modrzewiowym dworze z łamanym gontowym dachem, z białym gankiem od strony zajazdu i werandą oplecioną dzikim winem od strony ogrodu. [...] Za parkiem ciągnęły się rozległe pola otoczone ciemnym półkolem lasu, z drugiej strony, za wsią, były łąki, rzeka i stawy ze stadami dzikich kaczek. Nic dziwnego, że przez długie lata było to dla niej „jedyne i najpiękniejsze miejsce na ziemi”. (Dwór w Kluczewsku, po wojnie odebrany właścicielom i zdewastowany, rozsypał się w gruz...) Wzory wychowania obowiązujące w tamtej epoce i środowisku sprawiły jednak, że Krystyna czuła się bardzo samotna. Bracia jechali do szkół, a ona zostawała w domu pod opieką kolejnych nauczycielek. Zamykała się w świecie własnych przeżyć i pisała po nocach wiersze. Już wtedy doszło do głosu jej uwrażliwienie na los drugiego człowieka i duchowa niezależność. Obserwowała życie dworu i życie wsi, i chociaż ojciec był wielkim społecznikiem i człowiekiem powszechnie szanowanym dla swej prawości, a matka opiekowała się chorymi i dotąd pozostała we wdzięcznej pamięci tamtych ludzi, to jednak w oczach wrażliwej i myślącej „panienki” różnice społeczne były duże i na każdym kroku widoczne. Odczuwałam je jako coś zawstydzającego, co jeszcze pogłębiało moją samotność, gdyż w moim otoczeniu mało kto tak na to reagował (cytaty pochodzą z autobiograficznego szkicu, opublikowanego w „Granicach życia”).

1 2 3 4 5 następna strona

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?