Czytelnia

Historia

Polacy - Żydzi

Marcin Zaremba, Oni mordują nasze dzieci. Mit mordu rytualnego w powojennej Polsce, WIĘŹ 2007 nr 10.

Powojenna nienawiść wobec Żydów karmiła się nie tylko wiarą, że porywają oni i mordują „chrześcijańskie dzieci”. Urojenia o porwaniach współtworzyły z innymi wyobrażeniami społecznymi obraz żydowskiego zagrożenia. Dlatego bardziej uprawnione jest mówienie o całym kompleksie uprzedzeń i zaszłości. By je wymienić, oddajmy głos porucznikowi Srokowskiemu, funkcjonariuszowi Wojewódzkiego UB w Kielcach. W październiku 1945 r. raportował on: „Na ogół stosunek społeczeństwa do ludności żydowskiej jest nacechowany nieprzychylnością [...]. Nieprzychylność ta i stosunek negatywny wyrażają się w utyskiwaniu i podkreślaniu faktów zajmowania przez Żydów wysokich stanowisk w administracji Państwa. Szeroko są między ludnością polską kolportowane pogłoski o rzekomo olbrzymich subsydiach, z których korzystają Żydzi ze strony Państwa. Oprócz tego fakt obejmowania przez Żydów swych przedwojennych nieruchomości wywołuje wśród ludności pewien rodzaj niechęci”48. Na narastanie wrogości wobec ludności żydowskiej mogły mieć wpływ także zaginięcia dzieci. W czerwcu 1946 r. zaginęła czteroletnia dziewczynka49. Takich przypadków było więcej, co potwierdzają tak relacje świadków50, jak i zeznania posterunkowego MO Antoniego Kręglickiego. Jego zdaniem, w ciągu dwóch miesięcy do lipca zaginęła aż trójka dzieci51. Mając to w pamięci, kolejne doniesienie posterunkowy potraktował śmiertelnie poważnie. Legło ono u genezy pogromu w Kielcach.

1 lipca 1946 r. nie wrócił do domu dziewięcioletni Henryk Błaszczyk, syn Walentego, szewca. Nie poinformowawszy nikogo, wyjechał do mieszkających na wsi znajomych. W tym czasie rodzice rozpoczęli poszukiwania, rozlepili na murach trzy ogłoszenia oraz ogłosili w jednym z kościołów o zaginięciu syna52. Sprawa zaginięcia dziecka stawała się coraz bardziej powszechnie znana. Po dwóch dniach chłopiec nieoczekiwanie powrócił. 3 lipca wieczorem ojciec pojawił się na komisariacie MO przy ul. Sienkiewicza twierdząc, że chłopca przez trzy dni przetrzymywali Żydzi, jednak udało mu się zbiec. Poinstruował też syna: Pamiętaj synu, jakby się ktoś ciebie pytał, to powiesz, że byłeś u Żydów, siedziałeś w piwnicy i żydowskie dziecko cię uwolniło, otworzyło okno i cię uwolniło53.

Rano 4 lipca poszli razem na komisariat MO. Stamtąd wraz z aż 14 milicjantami udali się w stronę domu zamieszkałego przez kieleckich Żydów, przy ul. Planty 7/9, gdzie mieścił się Komitet Żydowski. Tam już od rana gromadzili się ludzie, początkowo głównie kobiety. Ponieważ po drodze milicjanci rozpowiadali, że idą szukać zamordowanych dzieci, tłum narastał. Rosło też podniecenie i agresja wśród zgromadzonych. Atmosferę podgrzewały opowieści, jakoby Żydzi „zamordowali polskie dzieci”. Mówiono o kilkunastu ofiarach. Jak zeznała w śledztwie ostatecznie skazana na karę śmierci za podżeganie do mordowania Antonina Biskupska, feralnego dnia spotkała kobietę, która powiedziała jej, że znaleziono pomordowane dzieci przez Żydów — że mają ręce i nogi połamane. Mówiła ona, że ma być zabitych czworo dzieci polskich na krew” i że ciała ich leżą na Plantach. Potem kobieta poszła dalej ulicą i załamując ręce wołała: Ojej! Ojej! Pomordowane nasze polskie dzieci”. Następnie Biskupska wraz z sąsiadką poszły na Planty „oglądać te dzieci”. Nie ma podstaw, by nie wierzyć tym zeznaniom. Te kobiety na pewno wierzyły, że Żydzi zabili. Nie powinno więc poniekąd dziwić, że gdy Biskupska usłyszała jeszcze, iż jedno dziecko jeszcze ciepłe, oraz że dzieci pomordowane są w piwnicy, później że na placu, a później, że pozalewane wapnem, aby nie było śladu — zaczęła krzyczeć: Precz z Żydami! Oni nasze dzieci mordują! Oni nam niepotrzebni!54 Wiara w mit, uprawomocniona doniesieniami o rzekomym zbiorowym mordzie na dzieciach, stworzyła ontologiczny przymus, mobilizowała do zabijania.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 następna strona

Historia

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?