Czytelnia

Polacy - Niemcy

Piotr Buras, Pamięć jako racja stanu. Niemiecka debata o stosunku do Holocaustu, WIĘŹ 1999 nr 4.

Najnowsza z „niemieckich debat” miała jeszcze jedną specyficzną cechę. Główni zainteresowani tym, jak kształtować się będzie w następnych dziesięcioleciach pamięć o największej ze zbrodni, a więc młode pokolenie, wykazali niemal zupełny brak zaciekawienia „sporem staruszków”. Czy należy wobec tego z rezygnacją pokiwać głową i uznać to za wyraz historycznej abnegacji? Wydaje się, że jest wręcz przeciwnie. Gdy Walser mówi o wyzwoleniu (Befreiung) od natarczywego rozpamiętywania Holocaustu, może mieć najwyżej na myśli swoich rówieśników, których życie upłynęło pod znakiem rozrachunku z okresem nazistowskim. To przecież młodzi ludzie byli tymi, którzy dopingowali mówiącego prokuratorskim tonem o Niemcach Daniela Goldhagena, czytali dzienniki Klemperera i nabijali frekwencję „Liście Schindlera”. To oni wreszcie stali za transparentem „Myśleć o Niemczech to myśleć o Auschwitz”, gdy Walser odpowiadał swoim krytykom na uniwersytecie w Duisburgu, a jemu samemu zarzucali cynizm. Prezydent Roman Herzog, wygłaszając na forum Bundestagu przemówienie w rocznicę wyzwolenia obozu w Oświęcimiu (27 stycznia), z naciskiem podkreślał, że groźbę, by pamięć o Holocauście mogła zginąć, uważa za znikomą. I w ten sposób – pisał Claudius Seidl w „Süddeutsche Zeitung” – rozwiązuje się zagadka, kim są owi „żandarmi myśli”, przez których Walser czuje się prześladowany (...) Nie jest to ani światowe żydostwo, ani dziennikarska mafia. Są to jego własne dzieci i wnuki. Stanowi to swoisty, niezamierzony sukces „generacji ‘68”, tego dziwnego pokolenia, któremu marzy się nagle normalność, tak zażarcie przez nie przed laty zwalczana. Niemieckie dylematy pięknie spointował holenderski komentator Paul Scheffer: Jeśli głowa państwa i znany pisarz zaczynają określać swój kraj mianem „normalnego” to można ze spokojem uznać, że jest akurat odwrotnie. W każdym razie nie ma żadnego kraju poza Niemcami, gdzie ktoś wpadłby na pomysł przypisywać sobie atrybut „normalności'; chyba że w sensie ironicznym.

Debata nad przemówieniem Martina Walsera tylko z pozoru była kolejnym niemieckim sporem o historii. Najważniejszy wniosek, do jakiego zgodnie doszli w bezpośredniej rozmowie główni antagoniści – Martin Walser i Ignatz Bubis – odnosi się do przyszłości. Jest nim konieczność znalezienia przez Niemców i Żydów wspólnego języka o Holocauście, którego brak nie budzi już teraz żadnych wątpliwości. Znaczenie ostatniej debaty wykracza wszakże daleko poza problematykę stosunków niemiecko-żydowskich. Można przypuszczać, że zasiane przez Walsera ziarno krytycznej refleksji nad niemiecką świadomością historyczną i narodową, a także nad stosunkiem Niemców do przeszłości, trafiło na żyzną glebę i dyskusja będzie kontynuowana.

Piotr Buras – ur. 1974, pracownik Centrum Stosunków Międzynarodowych w Warszawie. Redaktor serii wydawniczej „Niemcy współczesne”, w ramach której nakładem CSM i „Więzi” ukaże się dokumentacja debaty nad przemówieniem Martina Walsera.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?