Czytelnia

Tomasz Wiścicki

Papież-filozof i fizycy

Z ks. prof. Michałem Hellerem rozmawiają Tomasz Wiścicki i Jerzy Wocial

Więź”: Wśród niezliczonych kwestii, którym poświęcał uwagę Karol Wojtyła, a potem Jan Paweł II, była także problematyka wzajemnych relacji nauk ścisłych i religii. Z jego inicjatywy jeszcze w Krakowie, a później w Rzymie odbywały się liczne spotkania poświęcone tej tematyce. Ksiądz Profesor był uczestnikiem i współorganizatorem chyba większości tych rozmów, sympozjów, sesji. Czy mógłby Ksiądz przedstawić genezę tych inicjatyw?

Ks. Michał Heller: W Rzymie krąży powiedzenie, że Jan Paweł II problematykę „nauka a religia” przywiózł z Krakowa. To nie jest w pełni prawdą, bo oczywiście ta problematyka była wcześniej obecna w Rzymie.

Karol Wojtyła jeszcze jako młody wikary, jeżdżąc na narty spotkał — o ile wiem, dość przypadkowo — grupę młodych podówczas ludzi, z którymi już potem jeździł wspólnie. Tak się złożyło, że byli to fizycy, przeważnie z Instytutu Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego albo z Instytutu Badań Jądrowych. W czasie tych wycieczek w naturalny sposób nawiązywały się dyskusje. Papież był z wykształcenia i temperamentu filozofem — tomistą o silnych zainteresowaniach fenomenologią — ale zawsze go interesował styk filozofii, teologii i nauki, dyskutowano więc na te tematy. Często — jak to bywa na wycieczkach — rozmowy kończyły się jednego dnia przy kolacji i zaczynały ponownie dnia następnego.

Później stało się zwyczajem, że „narciarze” spotykali się regularnie w Krakowie, mniej więcej co miesiąc, w mieszkaniach uczestników dyskusji. Powstawały tam między nimi więzy przyjaźni. Dzisiaj się dowiadujemy, że spotkania były mocno inwigilowane przez SB, uczestnicy doskonale zresztą zdawali sobie z tego sprawę.

Kiedy potem Karol Wojtyła został biskupem krakowskim, nie zaprzestał tych spotkań. Najpierw, jeszcze jako biskup pomocniczy, kontynuował je w mieszkaniach swoich przyjaciół. Już jako arcybiskup krakowski organizował bardziej formalne spotkania w swojej rezydencji. Wtedy po raz pierwszy tam się pojawiłem — mniej więcej w końcu lat sześćdziesiątych. To były bardzo ciekawe spotkania.

Pamiętam jedno z nich, bodaj dwudniowe — niezwykle przejmujące. Salon był pełen uczestników, bardzo wybitnych — fizyków krakowskich, znanych profesorów, już nie tylko przyjaciół Karola Wojtyły, i filozofów. Był tam wtedy Roman Ingarden. O ile pamiętam, z ramienia kardynała to spotkanie formalnie organizował i zapraszał na nie ks. Kazimierz Kłósak. Nie pamiętam już treści dyskusji, pamiętam natomiast, jak fizycy i filozofowie nie mogli się ze sobą porozumieć. Miałem wykształcenie trochę filozoficzne, trochę fizyczne i wydawało mi się, że rozumiem jednych i drugich, natomiast oni wprawdzie mówili po polsku, ale te same słowa dla obu grup znaczyły co innego.

Jan Paweł II nigdy — i jako papież, i przedtem — nie uważał się za znawcę fizyki, był nią jednak bardzo zainteresowany. W trakcie rozmów z fizykami nabył umiejętność poza gronem fizyków bardzo rzadko spotykaną, mianowicie zaczął czuć „ducha fizyki”. Rozumiał, co to w fizyce znaczy udowodnić, co to jest eksperyment. Zdawał sobie sprawę z tego, że fizycy myślą innymi kategoriami niż filozofowie. Jeśli na przykład fizyk mówi: proszę pana, ja tego nie rozumiem”, to filozof się cieszy, że może mu coś wytłumaczyć. A tymczasem fizyk ma na myśli zupełnie co innego: to mianowicie, że tego się nie da zrozumieć, bo to jest głupstwo. Papież wyczuwał te niuanse i rozumiał ducha nauk.

Potem Karol Wojtyła został papieżem. Pamiętam nasze rozmowy z księdzem Tischnerem — który zresztą był znacznie bliżej Jana Pawła II niż ja — kiedy to oczekiwaliśmy, że wystąpi on z jakąś inicjatywą w dziedzinie „nauka a religia”, bo sprawa jest nabrzmiała, istnieją zadawnione zaniedbania ze strony Kościoła, a Papież miał do tego pewne przygotowanie. I tak się stało — rozpoczęły się tak zwane spotkania „Janikowe”. Profesor Jerzy Janik, fizyk ciała stałego — dziś na emeryturze — należał do trzonu grupy „narciarskiej”. Spotkania krakowskie bardzo często odbywały się w jego domu. Karol Wojtyła chrzcił jego córki. Jerzy Janik poinformował nas, że Ojciec święty życzy sobie kontynuacji spotkań krakowskich podczas swoich wakacji w Castel Gandolfo. I tak się to zaczęło.

Burze i spięcia

W czasie wakacji odbywały się dwu- lub trzydniowe seminaria, które organizował Jerzy Janik. Pierwsze z nich były wspólne, filozoficzno-przyrodnicze. Był tam ksiądz Tischner, była grupa fizyków — częściowo pokrywająca się z przyjaciółmi z nart, a częściowo młodsi, tacy jak ja wtedy byłem. Od razu pojawiły się pewne nieporozumienia między filozofami i fizykami. Jedno z pierwszych seminariów było poświęcone problematyce czasu. Fizycy mogą powiedzieć na ten temat dużo ciekawych rzeczy. Był też referat Krzysztofa Michalskiego na temat czasu w fenomenologii, u Husserla. Po tym referacie rozgorzała burza, bo fizycy rzucili się na prelegenta, że to co powiedział, to jest stek nonsensów — opis jakichś subiektywnych przeżyć psychologicznych, często sprzeczny z tym, co mówi nauka.

1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?