Czytelnia

Teologia teatru

ks. Andrzej Luter

ks. Andrzej Luter, Piekło, niebo i ?Anioły w Ameryce?, WIĘŹ 2007 nr 5.

Odpowiedź na tak postawione pytanie przynosi m.in. postać matki Josepha, Hannah. Mówi, że nie należy czyjejś wiary nazywać niedorzeczną. On bardzo pragnął zrozumieć. Nasz Prorok. Z tego pragnienia zrodziła się modlitwa. Anioł był realny, wierzę w to. Bóg jest Nieskończoną Mądrością i Miłością. Stworzył każdego człowieka, przygotowując mu pewne określone życie, które będzie trwało wiecznie. Ludzka słabość powoduje, że w ciągu życia na ziemi pojawiają się wciąż odchylenia lub wręcz wielkie odstępstwa od tego pierwotnego planu. Niebo w tym kontekście rozumiem jako wieczne trwanie po śmierci w takim życiu, jakie pierwotnie przygotował mi Bóg w swym odwiecznym planie. Nie wiem, co to będzie, ale ufam, że Bóg przygotował to, co najlepsze. Zdążanie do Nieba jest dla mnie aktem woli popartym czynem, aby właśnie w tej pierwotnie przygotowanej rzeczywistości uczestniczyć. I to jest także niebo matki mormonki, Hannah. To niebo, do którego dochodzimy poprzez wiarę. Wiara daje duchową moc i pocieszenie, ale zmysły tym bardziej cierpią. Niebo Hannah postrzegam jako „moment opadnięcia zasłony”, który będzie już trwał na wieczność. Jest to absolutna pełnia nasycenia rozumu, woli i zmysłów.

Ale niebo możemy też rozumieć jako stan absolutnego zjednoczenia z Bogiem i w Bogu z ludźmi. Stan szczęścia płynący z faktu „bycia jedno”. Szczęście uczestniczenia w doskonałej, idealnej wspólnocie z Ojcem i każdą stworzoną istotą, która też tego pragnie (np. aniołowie). I to jest niebo Harper (Maja Ostaszewska), żony Josepha, nawiedzonej marzycielki, chorej na agorafobię i uzależnionej od valium, zafascynowanej warstwą ozonową i Antarktydą. W snach halucynacyjnych jej niebiańska Antarktyda — Królestwo Lodu na samym spodzie świata — to wizja zjednoczenia wszystkich rozbitków życiowych.

Niebo to perspektywa stanu, w którym już nikogo nie będę ranił przygnębiającą nędzą swego istnienia, gdyż w Bogu do „drugiego” dotrze ze mnie tylko to, co jest dobre. Wszelkie zło będzie unicestwione. Detale! Nienawidzę detali — mówi Harper do Mr. Ściemniacza — Wyhoduję las. Z koziego rogu będę piła roztopiony nad ogniskiem tłuszcz karibu. To będzie piękne. Chcę założyć tu nowy świat. Żeby już nigdy nie trzeba było wracać do domu. A zatem dążenie do nieba — według Harper — może być także podjęciem konkretnej decyzji o„rezygnacji i wyrzeczeniu się tego świata”. Rezygnuję z wielu form doraźnego szczęścia i zaspokojenia, które są możliwe w doczesności. Nadzieja nieba nadaje sens tej decyzji, która dla człowieka, zamkniętego w horyzoncie doczesności, słusznie uchodzić musi za absurdalną i zupełnie niezrozumiałą. „Dążyć do nieba” jest wtedy tożsame ze stwierdzeniem „umrzeć dla świata” i wyrażaną przez nie formą życia. Jest zatem w postaci Harper coś pozornie absurdalnego, nieziemskiego.

Samotność Louisa i Joego

Louis Ironson, ów wspomniany na początku wklepywacz tekstów, powiada, że wszyscy stoimy w rozkroku między egoizmem a miłością. Boisz się — zwraca się do Joea. — Ja też. Boże, miej nas w swojej opiece. Samotność w czasie próby może być niebezpieczna, ale jest także samotność, która jest jak źródło prawdziwej mocy w Bogu. Samotność jest ojczyzną mocnych. Wymaga ona, aby zwrócić się do Boga; jest zaufaniem, że Bóg i tylko On sam da moc i siłę konieczną do wytrwania. Louis jednak, w kontekście swoich relacji z Priorem i Joem, nie myśli o „byciu z Bogiem” — samotność może być wtedy okrutna. Tymczasem katolik niebo traktuje jako konsekwencję życia z Bogiem: dążę do bycia z Bogiem i na podstawie objawienia niebo powinno stać się tego owocem, którego rozkosz spożywania trwać będzie nieustannie na wieczność.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Teologia teatru

ks. Andrzej Luter

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?