Czytelnia

Tomasz Wiścicki

Po co istnieje radio

O radiu publicznym i komercyjnym dyskutują: Hanna Maria Giza (autorka audycji kulturalnych i popularnonaukowych w Programie III Polskiego Radia), Krzysztof Skowroński (dziennikarz polityczny Radia Zet) i Eugeniusz Smolar (wiceprezes Polskiego Radia odpowiedzialny za program) oraz Tomasz Wiścicki („Więź”).

Tomasz Wiścicki: Czy radio publiczne i radio komercyjne są tym samym medium, tylko inaczej zorganizowanym, czy też dwoma różnymi, rządzącymi się zupełnie inną wewnętrzną logiką? Jak to wygląda z państwa perspektywy?

Krzysztof Skowroński: Z jednej strony radio to jest radio: zbiór praw w nim obowiązujących jest taki sam dla radia publicznego i dla komercyjnego. Radio to są ci, którzy nadają i ci, którzy słuchają. Można do nich mówić, śpiewać albo grać - nic wielkiego nie da się tu wymyślić. Natomiast same instytucje są różne. Radio komercyjne, w którym pracuję, jest skonstruowane inaczej niż publiczne - budynek jest mniejszy, mniej ludzi w nim pracuje, jest bardziej mobilne. To niekoniecznie zresztą wychodzi mu na dobre - czasem tak, czasem nie. Z tego punktu widzenia radio publiczne w Polsce jest potężną instytucją, a my jesteśmy takim wozem bojowym. Istotną różnicą między radiem publicznym a radiem komercyjnym jest to, że my możemy, ale nie musimy. Moglibyśmy przez cały dzień nadawać disco polo i nikt nie mógłby mieć do nas o to pretensji. Jakby ktoś zadzwonił, że mu się to nie podoba, odpowiedzielibyśmy mu, że to nie jest jego sprawa. My w pewnym sensie nie musimy być odpowiedzialni. Jeżeli czujemy się odpowiedzialni, to dlatego, że tak właśnie wybraliśmy. Jesteśmy bardziej wolni. Możemy na przykład mieć sympatie polityczne albo nie. Jesteśmy natomiast zobowiązani wobec kogoś innego: nasz kaganiec to reklamodawca, który daje nam środki do życia, ale i to życie nam utrudnia. Zaobserwowaliśmy, że reklamodawcy zaczynają się wtrącać w nasze życie. Coś się na przykład stało z PZU albo Era GSM dokonała jakiejś machlojki, a tu się okazuje, że to są nasi wielcy reklamodawcy. My dziennikarze się tym nie przejmujemy, ale nasze biuro reklamy się piekli. To może postawić nas w trudnej sytuacji.

Eugeniusz Smolar: Zgadzam się, że jeśli mówimy o formie docierania do odbiorcy i o samym odbiorze, różnica między radiem komercyjnym a publicznym nie istnieje. Krzysztof Skowroński słusznie też zauważył, że istotna jest różnica w zobowiązaniach. Poza tym brak tradycji, czy też nowa tradycja radia komercyjnego w Polsce daje mu niesłychaną elastyczność. Ustawa o radiofonii i telewizji nakłada na nas obowiązek realizowania misji radia publicznego. Traktujemy to śmiertelnie poważnie, podobnie zresztą dzieje się w innych radiofoniach publicznych na całym świecie. Te ramy formalnoprawne są niesłychanie istotne, ponieważ określają zarazem granice, w których możemy korzystać z abonamentu. O ile radio komercyjne musi być wyczulone na interesy czy oczekiwania reklamodawców, w radiu publicznym, uzależnionym od świata polityki, istnieje pewna nadwrażliwość wobec oczekiwań z tej strony. Politycy zapisują swoje wymagania w ustawie i byłoby bardzo dobrze, jeśli ich wpływ ograniczałby się do tego, ale niestety tak się nie dzieje. Świat polityki wywiera zresztą presję również na media komercyjne, ale u nas jest ona bardziej bolesna, ponieważ to poczucie zależności jest silniejsze. Ponieważ Polskie Radio - odmiennie niż na przykład publiczne radio japońskie, kanadyjskie czy brytyjskie - nadaje reklamy, wystawia je to również na pewnego rodzaju oczekiwania świata gospodarczego. Wszelkie formy promocji, sponsoringu - nie tylko kupno reklamy - pozwalają niektórym firmom i środowiskom próbować wywierać nacisk na dziennikarzy lub za ich pośrednictwem realizować swoje cele komercyjne. Jest to sfera bardzo delikatna, która wymaga nieustannej kontroli ze strony przełożonych.

1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Tomasz Wiścicki

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?