Czytelnia

Ewa Kiedio

Ewa Kiedio

Po śladach Arcydzielnego

Jacek Bolewski SJ, Szatańskie czy boskie. Teologia w arcydziełach od islamu do chrześcijaństwa, Rhetos, Warszawa 2009, 234 s.

Jaki efekt może dać spotkanie teologa z literaturą? Czy jest to zetknięcie na tyle specyficzne i inspirujące, że warto wyróżniać je spośród innych? Pozwala się o tym przekonać książka Szatańskie czy boskie o. Jacka Bolewskiego — jezuity i wybitnego teologa. Nie pierwsza to zresztą pozycja tego autora, która realizuje zamysł analizowania arcydzieł literatury światowej ze szczególnym nastawieniem na podejmowane przez nie kwestie duchowe. Poprzedziły ją Objawienie Szekspira (2000), Sztuka u Boga (2003), Głębia Goethego (2004), a krótko po ukazaniu się Szatańskie czy boskie na półki księgarń trafiła kolejna — Co po Wenecji... Śladem artystów i świętych.

Spośród rozlicznych propozycji literackich interesować będą Bolewskiego wyłącznie arcydzieła, to one bowiem, jak zaznacza we wstępie do Szatańskie czy boskie, „przybliżają do najbardziej Arcydzielnego — Stwórcy” oraz są otwarte „na stwórczego Ducha, źródło wszystkiego co piękne dobre i prawdziwe”. Za dzieła tak wielkiej miary autor uznał Nazywam się Czerwień Pamuka, Szatańskie wersety Rushdiego, Don Kichota Cervantesa, Dziady Mickiewicza oraz Idiotę Dostojewskiego. Nie ukrywa przy tym, że podstawy takiej selekcji są dalece subiektywne: „Wybór może się wydawać przypadkowy. Nie zamierzam takiej oceny kwestionować, ale dodam: usprawiedliwia mnie wiara, w tym przypadku — paradoksalnie — jako niewiara w tzw. przypadki. Po prostu te właśnie, nie zaś inne dzieła poruszyły mnie przy lekturze w ostatnich latach do tego stopnia, że nie potrafiłem odczekać, by dopiero później o nich pisać, ale musiało to nastąpić od razu”. Zdradza tu Bolewski jeszcze jedną cechę swojej książki: będzie to nie tyle metodologicznie ugruntowana analiza, co zapis lektury prywatnej, osobistej, wprowadzenie w świat czytelniczych odkryć i zachwytów.

Jakie ścieżki Bolewski wybiera na tej drodze? Podjąwszy w eseju o Pamuku problem konfliktu między właściwym dla Koranu pojmowaniem sztuki a zachodnim zindywidualizowanym stylem, uważanym wręcz za wytwór szatański, autor zatrzymuje się nad kwestią granicy między wiarą a obłędem w dziele Rushdiego. Historia metamorfozy człowieka w anioła i diabła stanowi tu punkt wyjścia dla pytań o podstawy rozróżniania tych bytów, a także o źródło zła. Po tych frapujących rozważaniach, w których poszukuje się zwornika między Wschodem a Zachodem — miejscami jednak przeciążonych streszczeniem powieści — Bolewski przechodzi dalej w myśl podtytułu Od islamu do chrześcijaństwa.

Don Kichot, traktowany jako punkt wspólny obu tych religii, interpretowany jest tu z naciskiem na ideę naśladowania, rozumianego zarówno jako przynależna sztuce kategoria mimesis, jak też zakorzeniona w człowieku tendencja, by upodabniać się do innych. Błąd rycerza z La Manchy tkwiłby w zmieszaniu tych dwóch sfer, a więc w tym, że naśladuje Amadisa z Galii, bohatera romansów rycerskich, niczym realną osobę.

Idąc tym tropem, Bolewski wyciąga wnioski natury ogólnej — formułuje wskazówki, których sedno stanowi rozróżnienie dobrego i złego naśladowania: „Późniejsze dzieła powieściowe potwierdzały duchowe prawo, że człowiek wierzy albo w Boga, albo w bożka. W odniesieniu do mimetycznej natury ludzkiego pragnienia znaczy to: naśladowanie nadaje sens ludzkiemu życiu, jeśli jest ukierunkowane ku Bogu, natomiast odsłania bezsens, gdy podąża za własnymi tworami-bożkami. [...] Oryginalnością Cervantesa jest odkrycie, jak istotne jest naśladowanie właściwego, prawdziwego wzoru — nie tyle w literackich postaciach, ile w żywych osobach”.

1 2 3 następna strona

Ewa Kiedio

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?